Data powstania strony 16 I 2000r.

Data ostatniej modyfikacji 1 XI 2000r.

Rok 2000

Zima

1 I 2000r. Pierwszy Dzień Nowego Tysiąclecia - godz 15.oo. Wróciliśmy po szalonej nocy w Warszawie. Teraz idziemy całą rodziną na spacer. Temperatura około zera, śnieg powoli się topi, ale koło mojego stawu wydaje się, że jest mroźna zima.

 

 

Wiosna

16 III 2000r. O takim tarasie marzyłem od dawna, ale jak to bywa na marzeniach się kończyło - zawsze jest coś ważniejszego. Ale teraz powiedziałem dość. Znalazłem firmę, która robi takie rzeczy i zleciłem jej tę robotę.
... w tym roku chcę na tym tarasie napić się piwa - a od drogi odgrodzę się ażurowym płotkiem z rosnącym winobluszczem. Winobluszcz wygląda cudownie jesienią - ma zupełnie czerwone liście!
26 III 2000r. Nareszcie przyszła wiosna. Kaczuszka pierwszy raz w wodzie - to prezent od mojej córki na Wigilię. Ale ona pływa teraz tylko na pokaz, do zdjęcia.
Z przodu posesji jeszcze nie mamy skończonego płotu. A w moim stawie okoliczne kundle zrobiły sobie wodopój.
Zginęła mi na jesień moja żabka - jakiś kundel ją porwał dla zabawy. Nie chcę aby to się przytrafiło mojej kaczuszce - po zdjęciach zabrałem ją do domu.
Już widać, że tarasik niedługo będzie gotowy.

 

 

Lato

W tym roku wiosna i lato to była jedna pora. Takiego kwietnia i maja nie było nigdy. Mojemu ojcu czasami udawało się znaleźć jakieś czerwone truskawki na 3 czerwca czyli na moje imieniny. Ale bywało, że przynosił je dopiero na zakończenie szkoły.
Nigdy nie jadłem polnych, normalnych truskawek 15 maja - w roku 2000 tak się stało!

22 IV 2000r. Upały, woda ma chyba z 30 stopni, wszystko w przyrodzie wariuje - ja też - czasami o tej porze potrafiło sypnąć śniegiem - ale taki widok w kwietniu !? - będę przesadzał irysy do dużego pojemnika.
(proszę zauważyć skończony tarasik przy stawie)
Wcale nie jest łatwo wyciągnąć ze stawu ciężką, śliską beczkę...
...jeszcze trudniej ją donieść...



(Jeśli ktoś, patrząc na te zdjęcia, pomyśli jaka to ciężka praca przy stawie, to jest w błędzie - ja się tutaj fantastycznie bawię i odpoczywam. Naprawdę!)
...ale i oto Heros Zwycięzca... i pokonany przeciwnik...



[za szaleństwa fotograficzne mojej córki nie biorę żadnej odpowiedzialności
:-)) ]
Stary pojemnik po farbie był już zupełnie za mały - irys rośnie w nim 2 lata. Fleksą, bardzo ostrożnie, rozciąłem beczkę - widać splątane korzenie. Z boku czeka 45 litrowa plastikowa kastra. (Opisałem to szczegółowo na stronie "Zrób staw/Pojemniki - uwagi ogólne")

 

22 IV 2000r. Jesienią'1999 wstawiłem do stawu nową dłuuugą doniczkę - tym razem przy brzegu północnym - posadziłem w niej kupiony niedawno pasiasty sit, a niedługo dosadzę jakieś inne roślinki. A o filtrze to piszę dużo więcej na stronie "Zrób staw/Mój filtr"

 

 

1 V 2000r. A oto plon mojego świątecznego wypadu w teren moim wspaniałym 11-to letnim maluchem - żona już całkowicie straciła nadzieję, że kiedyś ten samochodzik da się wyczyścić. Widać rąbek wiadra z wodą i szczotkę - kamienie trzeba koniecznie wyszorować przed włożeniem ich do stawu.
To samo, tylko w widokiem na kwitnące krzewy na wschodnim brzegu.
[Po dwóch latach od wprowadzenia zaczynam prace wykończeniowe przy dachu - nazbierałem kasy
:-) ]

 

 

7 V 2000r. Irysy już zakwitły, wszystko rozwija się tak szybko, że te rośliny miały za mało czasu aby się w pełni rozwinąć i dlatego są trochę mizerne, a i kwiaty też nie tak piękne jak w zeszłym roku. Po prostu wszystko za szybko...

 

 

20 V 2000r. Marzenie staje się rzeczywistością - montuję przy tarasie płotek - czy czujecie to co ja: realizuję w tym momencie marzenie sprzed C_Z_T_E_R_E_C_H lat (zobacz na stronę "Rok 1996" na akapit 2 XI 1996r.). To jest naprawdę przeżycie - jestem bardzo szczęśliwy (no..., ale to osobiste z innej beczki).
Gotowe... Widok (jak zwykle) z okna sypialni.

Za 15 minut na tym tarasie będę gościć piwem i grillem moich przyjaciół.
(a rusztowanie trochę jeszcze postoi bo trzeba jeszcze pomalować elewację)

 

11 VI 2000r.

4 VI 2000r. (niedziela) Staw, to nie trochę wody i jakaś pompka z fontanną i reflektorkiem. Staw to żywy organizm. Zachodzą w nim ciągłe zmiany jego "istoty" związane z porami roku. Ale nie tylko - przebiegają w nim także ciągłe zmiany związane z jego rozwojem. Ze zwiększaniem się różnorodności jego mieszkańców i pojawianiem się nowych roślin. Wszystkie te zmiany bacznie obserwuję i sam się też do nich przyczyniam. Sprawia mi to wielką radość.
(Słyszałem, że podobną radość dostarcza działkowiczowi pięknie rosnąca marchewka - brrrrr)

Na stronie "Rok 1999" widać pod datą 8 VI 1999r. zdjęcie sadzonki kupionej przeze mnie w sklepie ogrodniczym. Miała to być sadzonka pałki. Opis i mina mojej żony świadczą o mojej radości z tego nabytku - bardzo chciałem mieć pałki w stawie. Jakoś nie mogłem znaleźć "odpowiedniego miejsca" (patrz strona "Zrób staw/Rośliny - wyprawa po zdobycz") aby przywieźć sobie taką sadzonkę własnoręcznie wykopaną. Ciągle coś było nie tak... No i za kilka złotych udało mi się kupić taką piękną roślinę. Roślina mężnie przetrwała zimę, wypuściła wiosną nowe liście, a z nich łodygę z... kolczastymi kulkami.
To nie PAŁKA !
To JEŻOGŁÓWKA !!!!
Oczywiście bardzo, bardzo ucieszyłem się z jeżogłówki bo to wspaniała roślina i też marzyłem o tym, by ją kiedyś zdobyć, ale... dalej NIE MAM PAŁKI!!!!


Cóż, wczesną wiosną'98 wykopałem "tatarak", a okazał się irysem. Potem, jesienią'98 wykopałem "pałkę" i też okazała się irysem. Kupiłem pałkę - okazała się jeżogłówką. Coś nie mam szczęścia do tataraku i pałki! Na szczęście w roku 2000 znalazłem moje leśne jeziorko - tak naprawdę jest to płytkie bajoro wypełniające dziurę w ziemi pozostałą po wybraniu z niej piasku na budowę drogi. Ale przez kilka lat pojawiło się tam trochę życia.
Jest to "odpowiednie miejsce" - bardzo łagodne brzegi, łatwy dojazd samochodem, miejsce zaciszne i ustronne. I... fantastycznie w tym bajorku rozwijają się pałki - jest ich tysiące!!!
(tak, tak, to to jeziorko opisuję na stronie "
Żaby?" )
W najbliższą niedzielę po odkryciu, że moja "pałka" to już nie "pałka" wybrałem się nad leśne bajoro i przywiozłem stamtąd sadzonki pałki - tak, to już na pewno są pałki. Mój staw wzbogacił się w ten sposób i o jeżogłówkę i o pałki. A że pogoda była piękna i miałem dużo czasu to oprócz wspaniałego odpoczynku i słuchania żabich popisów trafiłem jeszcze w pewnym miejscu na setki roślinek żabieńca - no, tych roślinek też nie mam w moim stawie.
Ale już mam! To była wspaniała i owocna wyprawa!

(za miesiąc pojawi się zdjęcie pałek jak sadzę je u siebie)

 

 


 

Lato cd

26 VII 2000r.

28 V 2000r. Tak, posadzenie przy stawie berberysów (obojętne jakiego koloru, nawet niebieskich w różowe kropki) to czysta głupota. Te paskudne krwiopijce mają paskudne kolce! Chciałem coś zrobić przy brzegu - całego mnie pokłuły i podrapały.
Tak się zezłościłem, że aż miały pójść na śmietnik. Ktoś mnie przekonał i uratował im życie, przesadziłem je w inne miejsce. A przy stawie sadzę słodkie bukszpany, zawsze delikatne, zawsze zielone, wspaniałe krzewy. Prawda, że rozkoszne?
4 VI 2000r. Widok od tyłu, z głównej ścieżki w ogrodzie
A to rzut oka na moje iglaki - najpiękniej wyglądają tuż po zachodzie słońca - dopiero wtedy widać jakie mają różne kolory.
5 VI 2000r. No, chyba widać co tu robię...
10 VI 2000r. A oto i jeżogłówka co miała być pałką - malutka bo i roślinka młoda. Te glony to drobiazg, wiosną miałem ich 12526 razy więcej - naprawdę - pół stawu to było kłębowisko zielonej, zbitej biomasy.
Za chwilę wleję "cudo" do wody i glonów za tydzień nie będzie.
10 VI 2000r. Drugi kwiat grzybienia - godz 12.oo - za 2-3 godziny już się zamknie i rozkwitnie jutro rano - szczęście, że dziś sobota.

...dlaczego oszust? -
zajrzyj na stronę
Grzybień
Wszedłem głębiej do wody i bliżej kwiatu - prawda, że piękny -
jest M Ó J.

Ktoś mądrze zauważył, że mój staw jest "prawdziwym", a nie jakimś reklamowym, sztucznym cacuszkiem - tak, taki właśnie jest...
17 VI 2000r. Dziura...
Ciągle brakuje mi pieniędzy na płot. Ciągle są ważniejsze sprawy. Musiałem skończyć elewację, zrobić wylewki przy domu, zrobić podbitkę dachu, jakiś taras przy domu i przy stawie. A płot ciągle czeka. A cholerne kundle latają do psinki sąsiadów. I po drodze wpadają się napić..., czasami wskakują do wody dla ochłody, potem nie mogą wyjść, a mają pazury...
Wykorzystuję okazję. Chciałem to zrobić wcześniej, gdy wstawiłem do stawu nową "dłuugą" doniczkę. Dawno temu w tym miejscu brzeg się obsypał i doniczkę musiałem postawić tak krzywo - trzeba to wyrównać - jest okazja. Zaczynam od wyciągnięcia WSZYSTKICH kamieni z tego brzegu
Wszystkie kamienie wytargałem i dłuuugą doniczkę też - oj!, samemu to bardzo trudne. Rynna jest bardzo długa i bardzo ciężka i najważniejsze - wygina się w rękach - to przecież tylko giętki plastik. W rynnie widać roślinki - kilka kępek żabieńca i pręgowany sit. Dokładnie widać kształt brzegu i układ folii.
Mam już dość - zmęczyłem się - robota nie zając - dziury i tak nie znalazłem. Jutro niedziela, mogę sobie spokojnie podłubać przy stawku.
18 VI 2000r. Niedziela rano, brzeg wyrównałem, doniczkę wstawiłem z powrotem na swoje miejsce - ile jeszcze kamieni trzeba włożyć do środka - jak są ułożone to wydaje się, że jest ich mało. Nie!, jest ich ogromna ilość - SAM wszystkie zebrałem i przywiozłem maluchem tutaj - to jest naprawdę MÓJ staw
18 VI 2000r. Mam ją! Najpierw ją "wymacałem" palcami. Potem przez kilka godzin wypompowywałem pompką wodę na ogród, podlewając kwiatki.
Zbliżenie - dziura to ta kreska "skośna" (ta bardziej pionowa to jakieś załamanie folii).
Dziura jest tak równa, że wygląda jak cięcie nożem, a to zrobił pazur psa!

To jest normalne zdjęcie a nie powiększenie przy skanowaniu.

Zbliżenie
Pół godziny później czyli niedziela ok godz. 20.oo. Teraz poczekam 12 godzin, do ranka w poniedziałek i wtedy puszczę lekko wodę - wleje się do wieczora 5,5 m3 wody - czyli ta woda, co widać, to ok 1,5 m3. Wiem to, bo wiem, że mój staw ma objętość ok 7 m3. To trzeba i warto wiedzieć i już!

 

Bardzo mi zależy, abyś oglądając te zdjęcia NIE pomyślał:

"O rety!, ale to kłopotów z tym stawem".

Wcześniej na innych stronach pisałem o kłopotach z glonami. Kiedyś już też miałem dziurę - zaraz na początku powstania stawu. Teraz znów mam dziurę. Ciągle coś przerabiam. Dźwigam ciężkie kamienie. Dźwigam ciężkie wiadra z roślinami, z piaskiem, z gliną...
Możesz odnieść wrażenie, że staw to ustawiczny kłopot, ciężka praca i pełno zmartwień.

N I E !!!

To nie jest tak jak sądzisz. Staw to wspaniały wypoczynek przy jego budowaniu. To zmaganie się z własną niewiedzą. To radość z osiągniętego sukcesu. I wreszcie najważniejsze - staw to wspaniały relaks w otoczeniu najprawdziwszego, najsubtelniejszego kawałka Przyrody jakim jest czysta, żywa woda i jej otoczenie.
A że żywa woda to także i glony - cóż, człowiek "od zawsze" próbuje opanować Przyrodę, buduje tamy na rzekach, walczy z szarańczą, leczy choroby, pryska na stonkę... Ja walczyłem z glonami - na razie ustaliliśmy na jakiś czas rozejm (
ładny rozejm - podstępnie wlałem biednym glonom truciznę do stawu!!!).

Sprawa dziur w folii też już się rozwiązuje sama - kupiłem 25m najtańszej siatki, prowizorycznie umocowałem ją na słupkach - już zaobserwowałem, że na kundle to wystarczający środek - czyż nie mogłem to zrobić od razu????? Ech! Homo sapiens?????

*

Przyswoiłem ogromną ilość wiedzy. Przeczytałem mnóstwo książek. Poznałem nazwy "robali" i ważek. Poznałem nazwy roślin. Dowiedziałem się, że istniał uczony Karol Linneusz. Nauczyłem się budować strony www. Poznałem wspaniałych ludzi. Nauczyłem się widzieć swoje otoczenie, bo do tej pory to się na nie gapiłem.

*

Wszystko to zawdzięczam mojemu stawowi - warto go było
Stworzyć !

 

 

Lato cd - nowa klisza

4 IX 2000r.

1 VII 2000r. Pojawił się nowy gość koło mojego stawu - to prezent dla mojej żony od jej koleżanek z pracy - prawda, że piękny!!!
15 VII 2000r. To bardzo dla mnie ważny moment - po dwóch latach istnienia stawu pojawiły się w nim ryby - to "złote rybki" czyli czerwone karasie
23 VII 2000r. Ogólny widok na wschodni brzeg - prawda, że piękny? Za kilka dni (1 VIII) mój staw będzie obchodził drugie urodziny.

 

 

 

Skalniak

(dokładny opis prac przy tworzeniu skalniaka znajduje się na stronie
"
Zrób staw / Skalniak" )

5 VIII 2000r. Pierwsze dwa sztychy zrobione szpadlem - jak trudno jest je wykonać i ile wymagają przygotowań i przemyśleń...


Godzina 16.oo







Godzina 18.oo (zwróć uwagę na ostre cienie zachodzącego słońca)






Godzina 20.oo (słońce już zaszło za sąsiednie domy - zniknęły cienie - robi się już szarawo)
10 VIII 2000r. Ten głaz jest ogromny i bardzo ciężki - może tak nie wygląda, bo przy Heńku wszystko wydaje się malutkie...
21 VIII 2000r. Wieczorem, wszystkie głazy są już na swoich miejscach i właściwie ułożone. Drugi od lewej, to ten największy głaz przytargany razem z Heńkiem - prawda, że kolos ?
23 VIII 2000r. Poranek, wszystkie głazy pięknie oświetlone słońcem ze wschodu - jestem na urlopie.
Koniecznie muszę poszukać płaskich kamieni - wkopię je pomiędzy głazami - muszę mieć na czym postawić nogę, by móc coś zrobić przy stawie

 

 

Lato - jesień - nowa klisza

1 XI 2000r.

24 VIII 2000r. No i wiadomo, że nie mogłem wytrzymać - pojechałem szukać płaskich głazów, by je wkopać w skalniak. A przy okazji nazbierałem całą kupę otoczaków do stawu!
A jak żona zobaczyła Matiza i te kamienie...., oj,oj,oj!!!
Ale zaraz wszystko szybko wyładowałem, samochód odkurzyłem i zabrałem się do roboty przy stawie i skalniaku...
27 VIII 2000r. Moje ryby już się tak do mnie przyzwyczaiły, że podpływają do mnie jak pieski do pana. Są rozkoszne i bardzo lubię na nie patrzeć...
... i nawet rozmawiać z nimi!

:-)))

9 IX 2000r. To zdjęcie zrobiłem by pokazać pasikonika na mojej pałce. Ale nic z tego nie wyszło, szkoda...
23 IX 2000r. Ciepły, słoneczny dzień. Wymyśliłem sobie, że na wiosnę zrobię przy tarasie koło stawu ogromny skalniak. A ogromny skalniak wymaga ogromnych kamieni. Ogromne kamienie trzeba szukać daleko...
To już drugi taki transport. Fajna zabawa. Najpierw trzeba pojeździć rowerem po skrajach dróg. Dobrze się rozglądać. Przymierzyć się do znalezionego głazu a dopiero potem jechać z wózkiem. To wózek mojego Ojca - zrobił go chyba z 30 lat temu - i teraz mi dobrze służy. Mój Ojciec ma do dziś (prawie 89 lat) "złote" ręce!
8 X 2000r. Aż się nie chce wierzyć! Znalazłem wspaniałego fachowca - robię prawdziwy płot!
Precz wszystkie kundle z mojego ogrodu!!!
Widać leżącą siatkę Rabitza - przez 3 miesiące, umocowana prowizorycznie na drewnianych słupkach, pełniła funkcję płotu.

 

 


Zakończyłem opisy i wprowadziłem ostatnie zdjęcie 1 XI 2000r.

 

   







Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional