Obowiązkowa
obsługa stawu nie wymaga wiele pracy - opowiada o tym
strona umieszczona pod "Pracusiem" |
Data powstania strony 7 III 2002r. |
|
|
Rok 2002
Już dawno po zimie...
7 III 2002r.
Tak... ta zima była "prawdziwa". Zaczęła się na początku grudnia i trwała u nas do 20 stycznia. Mój staw zamarzł całkowicie na ponad 6 tygodni. Były silne mrozy i opady śniegu. W TV pokazywali zasypane śniegiem pół Polski. To była porządna zima. I zrobiła też duże spustoszenie w naszych jeziorkach. Bardzo dużo ryb i żab zginęło w ogrodowych stawikach. Z niepokojem czekałem na odwilż, tym bardziej, że docierały do mnie złe wieści z Polski. Gdy mróz puścił całkowicie z niepokojem zacząłem liczyć swoje ryby. Z wielką radością stwierdziłem, że wszystkie dzielnie przeżyły zimę. Bez robienia przerębli, bez napowietrzania, bez ŻADNYCH sztucznych zabiegów. Po prostu nie robiłem nic. Mam mało ryb, mam dużo wody, tlenu rybom nie zabrakło. A jakaś wymiana gazowa przebiegała przez uschnięte łodygi uschniętych roślin. I to wystarczyło. Czego i Wam i sobie życzę za rok :-))) |
3 III 2002r. Widok ogólny na staw. Wszędzie brzydkie, uschnięte badyle. A z samego przodu zieleni się przetacznik bobowniczek, ależ się rozrósł przez zeszłe lato... | |
... prawda, że piękny!? (W głębinie widać osokę aloesowatą. W takiej postaci, całkowicie zanurzona w wodzie o głębokości min. 30 cm ta roślina zimuje.) więcej >>> Przetacznik bobowniczek |
|
Księżniczka całą zimę pilnowała stawu. I trzeba przyznać, że nawet śladu na niej nie ma, że całą zimę była na dworze. Te ogrodowe ozdoby (???) z gipsu (?) są bardzo dobrej jakości. | |
Naprawdę te żaby są świetne
- nie wiem jakie to tworzywo - gips, glinka, na pewno nie
plastik i nie fajans. A wygląda po 9 miesiącach stania
na dworze (w tym cała zima!!!) jakby dzisiaj postawiona.
I kolor farby w ogóle się nie zmienił! Plastikowy
krasnal po takim czasie wygląda paskudnie i nadaje się
na śmietnik!!! Ale niestety to tworzywo wygląda "w rękach" na bardzo delikatne, wydaje się, że bardzo łatwo pęknie. Obchodziłem się z tą żabką jak z jajkiem - oj - trochę przesadzam..., po prostu ją postawiłem na brzegu i już :-))) |
Wiosna
1 IV 2002r.
13 III 2002r. Godzina 6.40. Moje
serce zamarło... O nie... znów te cholery przyleciały...
Tak wcześnie? - rok temu pojawiły się dopiero 6
kwietnia. Och jak dobrze i bezpiecznie. |
|
...wiem co teraz
czeka mój staw. Kaczki zamienią go w szambo - nie
cierpię kaczek !!! Ale co się dzieje - co zaniepokoiło samczyka? Poczekaj chwilkę kochanie... |
|
Ktoś ty? Czego tu szukasz? | |
Uciekaj stąd... | |
Bo cię walnę dziobem... | |
Tak, kaczki to paskudne, ale
piękne szkodniki. Jak się przekonałem rok temu i
teraz, nie są niebezpieczne dla ryb. Potrafią skubnąć
jakąś roślinę, ale nie zrobią w sumie większej
szkody, nawet jak zjedzą kilka listków to roślina odżyje.
Ale tego co zostawiają w stawie i na kamieniach na
brzegu to nie będę opisywał. I to jest właśnie to,
co mnie wkurza w kaczkach. Czy nie mogą sobie gdzieś pójść
na bok w "krzaczki" ??? Być może zrobiły by więcej szkód - coś przecież muszą jeść. Ale nie pozwalam im na to. Gonię je bezlitośnie co rano z głośnym "a sio". Samiczka wtedy strasznie gęga. Samczyk ucieka po cichu. Od kilku dni nie ma już kaczek - znów jak rok temu uznały, że mój staw nie jest bezpiecznym miejscem na założenie gniazda i już do mnie nie przylatują - moje "a sio" okazało się skuteczne. więcej
>>>
|
30 IV 2002r. "Z niczego"
w moim stawie pojawiły się kijanki! Mój staw zamienił
się w wylęgarnię żab (ropuch???)!!! Nawet nie miałem
pojęcia, że jakaś podstępna żaba (ropucha???) złożyła
w moim stawie skrzek!!! Jest to dość dziwne - przecież
codziennie oglądam swój staw... i skrzek potrafię
zauważyć!!! Nie rozumiem tego!!!!! W tej chwili mam z 1000 (10000 ???) czarnych kijanek. Nie wiem czy to żabie czy ropusze potomstwo (bo przecież nie widziałem skrzeku). A te moje kijanki są jednodniowe i pasują do każdego rysunku jaki udało mi się znaleźć w książkach. |
***
Prawdziwa wiosna
1 VI 2002r.
***
Lato
7 VII 2002r.
***
Lato
10 VII 2002r.
22 VI 2002r. Sobota, dużo czasu,
upał... Idealna pogoda do pracy przy stawie. The by my wife! |
|
Przygotowane: taczka, duża miska, duże wiadro, worek ze świeżym torfem, sznurek, nożyczki, żona z aparatem, na nogach papcie specjalnie do stawu, czapeczka, uśmiech na gębie :-))), odpowiednie gatki, zegarek zdjęty z ręki... Można pracować w wodzie... | |
Jesienią zauważyłem
na dnie rosnące coś. Byłem
przekonany że to rogatek - niech sobie rośnie :-) The by my wife! |
|
Ale to coś zaczęło rozrastać się STRASZNIE i stwierdziłem, że to nie jest rogatek. W zeszłą sobotę wyrwałem tego coś tylko jedną kępę - nie byłem wtedy do tej pracy odpowiednio przygotowany. Można na zdjęciu powyżej zobaczyć po prawej stronie CAŁĄ objętość środka stawu wypełnioną tym czymś. | |
.. I nie czas tu na
litość i rozważanie co zrobić. Po prostu trzeba zrobić
porządek. Złapać w dwie dłonie jak najwięcej łodyg
tego zielska i pociągnąć... The by my wife! |
|
No i czeka nas dość nieprzyjemna niespodzianka - zielsko wyrywa się nadzwyczaj łatwo z dennego szlamu, ale tak naprawdę zielsko się NIE wyrywa a wychodzi RAZEM ze szlamem... i to wszystko razem (to zielone i to obrzydliwe czarne) trzeba wrzucić do miski a potem od razu z miski do taczki - bo takie jedno pociągnięcie to od razu pełna miska. A woda robi się też od razu czarna od wzruszonego mułu. | |
Ładuję drugą porcję
zielska do wiadra i już je wystawiam na brzeg i zaraz
wysypię do taczki i dalej do pracy... The by my wife! |
|
No i po robocie. Pół godziny i gotowe. Widać wyraźnie wybrane kolejne porcje zielsko-szlamu. A za miską widać rąbek worka z torfem wyciągniętego ze stawu - ależ on jest ciężki, bo pełen wody. | |
Tu widać wszystko pięknie
i wyraźnie :-) |
|
Wszystko wywiozłem "za płot" - użyźnię swoją dziką łąkę. Stary torf też poszedł za płot. Worek dokładnie wymyłem by wygodniej było go trzymać przy wsypywaniu świeżego torfu i wsypałem torf. Teraz worek zawiązać sznurkiem i gotowe. Worek do stawu i po robocie | |
Tajemnica sukcesu tej
pracy tkwi w przygotowaniu wszystkiego. Nie można ganiać
w mokrych gaciach po domu i szukać sznurka albo nożyczek.
Koniecznie muszę mieć na nogach papcie na "gumowej" (nie śliskiej) podeszwie - denny muł jest obrzydliwy i chyba bym nie wytrzymał chodzić po dnie gołymi stopami. Być może komuś to nie przeszkadza, ale dla mnie jest to okropne, więc zawsze mam założone specjalnie do tego celu przeznaczone papcie, gdy wchodzę głębiej do stawu. Ale o dziwo
nie przeszkadzało mi wyrywanie gołymi rękoma tego
zielska i zarzucanie OGROMNEGO gluta ciągnącego się
szlamu gołym przedramieniem... a żona to widząc
dostawała cofki Być może nigdy tego nie będziesz robił co widziałeś na tych zdjęciach, nie będziesz wyrywał rogatka, moczarki, tego mojego coś. Ale kiedyś przyjdzie moment, że trzeba będzie oczyścić STARY staw ze szlamu. Kiedyś to będę robił, też będą zdjęcia, być może będzie to dla Ciebie obrzydliwe... Cóż, staw to nie tylko przyjemność ale czasami obowiązek. |
A teraz Ci powiem jak
się to coś nazywa - to
W ŻADNEJ mojej książce nie ma o tej roślinie żadnej informacji !!!! Nawet w tych najlepszych !!!! O, przepraszam... malutka książeczka [2] okazała się jednak po raz kolejny najlepsza. Warto kupować różne książki. 21 VII 2002r. |
***
14 VIII 2002r.
15 VII 2002r. Rok temu robiłem
wiele zdjęć mojej krwawnicy. Teraz tylko jedno, ale
bardzo mi się podoba... .. I już znów rok zleciał... .. I już znów krwawnica kwitnie... .. I już znów za chwilę będzie zima........ więcej >>> Krwawnica pospolita |
|
.. I kiedyś, za powiedzmy 40 lat pomyślisz: Kiedy to zleciało??? |
8 VIII 2002r.
1 Sierpień 2002
Czwarte urodziny Mojego stawu
***
Jesień
21 XI 2002r.
***
26 XI 2002r.
22 XI 2002r. Jesień wielkimi
krokami zmierza w kierunku zimy, ale w tym roku czasami
na tej trasie zahacza o prawdziwą wiosnę :-) |
...a jak to się robi to już zupełnie inna historia :-) |
***
23 XII 2002r.
23 XII 2002r. Jutro Wigilia... czarodziejski dzień pełen radości, nadziei i marzeń... taki jak mój staw na tych zdjęciach. | |
Wesołych Świąąąąąąąt !!!!! |
Zakończyłem opisy i wprowadziłem ostatnie zdjęcie 23 XII 2002r.