Obowiązkowa
obsługa stawu nie wymaga wiele pracy - opowiada o tym
strona umieszczona pod "Pracusiem" |
Data powstania strony 30 I 2005r. |
|
|
Rok 2005
Dziwaczna zima
30 I 2005r. Dziwaczna
zima AD 2004/2005 zaczęła się dopiero ok. 20 stycznia.
Do tego dnia było cały czas ciepło, i ciepło, pojawiały
się alarmujące informacje w TV, że coś już kwitnie,
że żaby wylazły z nor, że ocieplenie globalne i inne
takie "ogórkowe" informacje. Ale było w tym
sporo prawdy, bo mój staw był cały czas wolny od lodu,
temperatura w nocy osiągała nawet +7 oC. Cały czas
chodziłem w letnich, cieniutkich spodniach, bez czapki,
bez szalika... 27 II 2005r. Ale te chłody od 20 I 2005 były tylko krótkotrwałe, po kilku dniach znów się zrobiło ciepło... Prawdziwy śnieg pojawił się u nas dopiero 16 lutego - porządny śnieg, zasypał wszystko, zrobiło się naprawdę biało, padał prawie każdego dnia. Jest wreszcie naprawdę pięknie! 20 III 2005r. I cały miesiąc było dużo śniegu - wspaniały był ten śnieg. Było go wszędzie bardzo dużo. I zniknął z zasadzie przez dwa dni, najpierw spadł ciepły deszcz, a potem była noc 17/18 III i całą noc było +11 oC i rano już było po zimie.... Nigdzie już nie było śniegu. Zaczęła się wiosna.... |
Wreszcie kupa śniegu!!!
Wiosna przyszła nocą...
17 marca lunęło z nieba ciepłym deszczem, a gdzieś w Polsce nawet ten deszcz był prawdziwą burzą - z piorunami, błyskawicami! A noc z 17 na 18 marca była niesamowita - przez calutką noc było +11 stopni ciepła. Wszystko stopiło się w polu, śladu nie zostało po śniegu. Tylko trochę lodu na wodzie zostało. Jedna noc wystarczyła! Ale zdjęcia jakie zrobiłem 18 marca wieczorem było bardzo złe, robiłem je z ręki, a było już szarawo.... ale nie zależało mi by były dobre... miały być tylko roboczym archiwum, więc ich nie pokażę...
A teraz o rybach. Zawsze
to wielki niepokój gdy puszczą lody - jak co roku też czekałem
na tę chwilę.... No i smutna sprawa... Padły mi dwie średnie
rybki i aż 5 maluchów. Ale najdziwniejsze, że TYLKO ALBINOSY!!!!
Dlaczego?????
Czy albinosy są jakoś słabsze genetycznie?????
Mniej odporne na brak tlenu, na zimno, na ciemno, na głód?????
Oczywiście nie wiem tego i nie oczekuję od nikogo odpowiedzi - po prostu opisuję jak to u mnie jest.....
Kaczki, ropuchy, Wielkanoc czyli naprawdę już wiosna!
23 III 2005r. Wiosna!!! wiosna!!! Czyli już te cholerniki przyleciały!!! No, to znaczy, że znów będę każdego ranka mężnie wołał "a sio!" | |
Jakież one są piękne, szkoda że nie mam większego stawu - wtedy bym się bardzo cieszył gdyby chciały u mnie zamieszkać.... | |
I ropuchy, i żaby trawne już
się obudziły, już królewicze wołają "kła, kła",
czekając niecierpliwie na samiczki. Na zdjęciu samczyk żaby trawnej. Ogromna strona o zalotach żab i ropuch jest tutaj |
|
I w domu już święta....
jeszcze w kuchni za wcześnie by szykować smakołyki,
ale dom zaczyna być świątecznie przystrojony... Wielkanoc już za chwilę... Wiosna już za chwilę... |
2 IV 2005r.
Nie chcę tu pisać żadnych wzniosłych słów... W telewizji, w radiu, w prasie jest ich wiele, moich już nie muszę dokładać... Wystarczy, że tylko zaznaczę w mojej witrynie tę datę... |
Forsycja - cudowny zwiastum wiosny!
Głupi, cholerny mróz.....
Już wszyscy czekamy na dłuuugi weekend...
28 IV 2005r. To jest także tawuła. Bardzo wczesna, zaczyna kwitnąć dwa tygodnie wcześniej niż tawuły nad stawem - wspaniały krzew! | |
No i skończyły się
gody ropuch, żab trawnych, już nawet skrzeku nie ma -
pozostały tylko kijanki.... tysiące, tysiące kijanek! Ogromna strona o zalotach żab i ropuch jest tutaj |
|
Kaczeniec dalej kwitnie. Ale to zakwitły inne krzaczki - te, które były w cieniu. | |
Nie znam nazwy tej bagiennej roślinki. Po raz pierwszy zakwitła u mnie niewielką łodyżką dwa lata temu, zostawiłem ją w spokoju, niech sobie rośnie... | |
I jak się wspaniale rozwinęła. A przecież ja jej nie sadziłem - to jest samosiejka, może jej nasionko przyleciało na kaczych łapach, a może wiatr przywiał. No to niech sobie szczęśliwie rośnie - jest piękna! |
Zimny, paskudny maj....
Wreszcie lato, wreszcie wakacje...
1 Sierpień 2005
Siódme urodziny Mojego stawu
Wielkie porządki 2005
30 VIII 2005r. No i nadeszła pora porządków - oto ogromna kępa: moczarka kanadyjska i ramienica krucha. Po trzech latach trzeba znów zrobić porządek. | |
Specjalnie pokażę
tu kilka podobnych ujęć - chcę, żeby nikt nie pomyślał,
że to chwila roboty. The all by my wife! |
|
A to naprawdę ciężka praca, przy wyciąganiu ogromnych kłębów ciężkiego zielska. I nie chodzi przecież tylko o same łodygi - trzeba usunąć ze stawu również zakotwiczone w mule korzenie - a nie dla każdego to będzie przyjemna praca. Wielu ludzi w ogóle nie będzie w stanie tego zrobić. | |
Im więcej mułu wyciągnie się z kępą zielska tym bardziej trzeba uważać by ten muł nie wpadł z powrotem do wody. Ale równocześnie trzeba chwilę odczekać by to, co żyje w tym mule i między łodygami zdołało wrócić do wody. | |
A taką ogromną gęstwinę można po prostu wytrzepać i naprawdę widać jak wypadają z niej do wody larwy ważek. | |
Trzeba dodatkowo przeglądać zawartość miski - po chwili coś zaczyna się ruszać i kolejna larwa ważki pojawia się na powierzchni gęstego mułu. | |
Koniecznie trzeba za każdym razem chwilę odczekać, przeglądnąć zawartość miski i wybrać z niej wszystko co żywe. I naprawdę nie ma się czego bać - larwa ważki nie zrobi człowiekowi krzywdy! A za rok będzie z niej latał nad moim stawem kolejny latający klejnot. | |
Cała kępa moczarki i ramienicy trafiła do taczki - to było chyba pełnych pięć misek zielska i mułu. A z tych łodyg jakie zostały w wodzie rośliny znów się odrodzą - chyba jednak moczarka to dobra roślina do stawu - przecież gdyby nie ona, to składniki pokarmowe rozpuszczone w wodzie pewnie by wykorzystały glony - a glonów nikt nie kocha!!! |
Jeszcze bym chciał
uzupełnić te zdjecia o komentarz dotyczący torfu. Torf
zatopiłem w stawie po raz ostatni chyba w 2003 roku. Już
naprawdę nie pamiętam, mam chyba gdzieś zapisane...
Przez dwa lata worek z torfem leżał na dnie, nie
wymieniałem go na świeży, nie było takiej potrzeby.
Po prostu glony w moim stawie prawie zanikły. Robiąc
porządki w moczarką postanowiłem również wyciągnąć
worek z niepotrzebnym torfem. Niestety - nici jakimi był
zszyty worek całkowicie zgniły i worek w czasie jego
wyciągania rozleciał mi się w dłoniach, a 50 litrów
torfu wysypało się na dno stawu i wymieszało z mułem.
Miałem dodatkowe pół godziny roboty z wyciąganiem
tego torfu i mułu. To była kolejna, pełna taczka.
Dobrze, że do tej pracy mogłem wykorzystać mój "glonołap"
czyli plastikowy durszlak, którym pięć lat temu wyławiałem
ze stawu glony. Oczywiście najciekawsze były
słowa jakich użyłem by wyrazić mój entuzjazm, gdy
poszułem jak mi się worek rozłazi, a torf wypływa
na dno.... No, ale ich lepiej nie będę cytować..... |
Wielkie porządki 2005
ciąg dalszy - grzybień
(pokazane
tu zdjęcia i opisy stanowią zaledwie kilka wybranych fragmentów
z ogromnej całości - całą opowieść opisującą dwuletnią
historię mojego grzybienia zawierającą 77 zdjęć można
przeczytać tutaj)
(naprawdę zachęcam do przeczytania całości - kliknij tutaj)
I znów nadchodzą Święta...
I już znów koniec
roku, znów Święta. To był wyjątkowy rok, późno
zaczętej, ale długo trwającej zimy, i szalenie długiego
lata. Prawie bezdeszczowego lata. Naprawdę coś się
zmienia z tą pogodą! To już nie ogórkowe
artykuły dziennikarzy, ale to już
rzeczywistość, którą się czuje na własnej skórze!
Ot proszę! - kolejne święta bez śniegu, ciepło,
deszcz - było w grudniu śniegu przez dwa dni i zniknął
w ciągu jednej nocy, a przecież 10-15 lat temu to szalałem
w święta z córką na sankach. W mojej witrynie był to rok ważki. Dzięki Ewie pojawiły się wspaniałe nowe strony o ważkach. I będą kolejne! A ja pokazałem wspaniałe zdjęcia grzybienia, a Bożena swoje zdjęcia z trochę większego oczka czyli z Morza Czerwonego. Oczywiście było wiele nowych stron i nowych tematów - jak każdego roku - już od 6 lat. Również ten rok przyniósł tragiczne wydarzenie związane... ale to można przeczytać w czarnej ramce na stronie głównej. |
22 XII 2005r. W tym roku mojego stawu nie oświetliłem w ogóle - bo nudno gdy jest ciągle tak samo - w tym roku staw jest ciemny, ponury, tajemniczy, ale krzewy w ogrodzie są bajkowe - oto moje czerwone berberysy w czerwonych lampkach. | |
I staw z daleka. W tle rzadko kiedy pokazywane na zdjęciach skyrockety - po prostu w lecie one są zasłonięte krzewami rosnącymi przy samym stawie. Jesienią zrobiłem wielką wycinkę - musiałem BARDZO MOCNO przyciąć wszystkie krzewy - po prostu zaczęły całkowicie zasłaniać staw! | |
Taki standardowo-letni widoczek z brzegu zachodniego na krzewy tawuły. One też będą mocno przycięte - ale zrobię to, gdy staw porządnie zamarznie i będę mógł to zrobić z lodu. | |
I wreszcie cały brzeg południowy - i pełny widok na moje Iglakowisko - w ogóle nie zasłonięte przez nadbrzeżne krzewy. I fajnie to teraz wygląda. I wierzyć mi się nie chce, gdy przypominam sobie jak sadziłem te skyrockety - można to zobaczyć tu:Iglakowisko. |
23 XII 2005r. A to zdjęcie
specjalnie dla wszystkich niedowiarków zasypanych śniegiem
gdzieś we wschodniej Polsce. Tak się żyje w
tropikach!!! |
* * *
No i
już koniec. Jutro Wigilia - najpiękniejszy dzień w roku,
najszczęśliwszy, najrodzinniejszy, pełen świątecznej magii i
nadziei na nowy, szczęśliwy rok...
A więc po prostu: Pogodnych, szczęśliwych, radosnych Świąt!
Zakończyłem opisy i wprowadziłem ostatnie zdjęcie 23 XII 2005r.