Data powstania strony 25 V 2002r.
Data ostatniej modyfikacji 25 V 2002r.
Iglakowisko
Na co dzień ten obszar nazywam niezbyt ładnie iglakowiskiem. Jakoś tak wyszło i tak już zostało. Przy jego budowie zrobiłem oczywiście znacznie więcej zdjęć, ale... nie pora na prezentację historii - wystarczą tylko dwa zdjęcia. Wtedy i teraz. I króciutki opis.
Zdjąłem szpadlem wierzchnią warstwę ziemi z chwastowiska. Posadziłem iglaki, powierzchnię gołej ziemi zakryłem ogrodniczą matą, zasypałem powierzchnię maty korą, ozdobiłem jakimiś korzeniami z lasu...
Opis prac wygląda banalnie... Ale to zrobić nie było takie proste, szczególnie przekopać się przez chwastowisko... Ale zobaczcie na zdjęcia - warto było...
Krzew nr "5" niestety załatwiły mi kocury - wszystkie z okolicy go obsikiwały, a ja szukałem jak durny powodu jego usychania... Wreszcie kiedyś zobaczyłem jak to robi nasz własny kot... Ogrodziłem krzew siatką ale było już na późno... Krzew "X" został po prostu zdławiony przez srebrzystego świerka i płożącego się iglaka.
* * *
31 VIII 1999r. Połowa prac za mną...
|
|
18 V 2002r. To tylko trzy lata różnicy... |
Ten potwornie wielki krzew "7" z roku 2002 to optyczne złudzenie - połączenie mojego krzewu aronii (prawdziwe "7" ze zdjęcia z 1999 roku) z ogromnym krzewem dzikiego bzu rosnącym daleko za moim płotem na dzikiej łące. Na zdjęciu to się połączyło w całość dając niesamowity ogrom...
* * *
Te zdjęcia wystarczą za komentarz... Wspaniale rosnące rośliny. Żadnych kłopotów, rewelacyjna wygoda - nigdy żadnych chwastów, żadnego koszenia durnej trawy... Tylko jedno zrobiłem tu źle - zdjąłem szpadlem zbyt cienką warstwę ziemi i kora po prostu jest za wysoko. Nie mogę nasypać jej grubszej warstwy i czasami prześwituje mi spod kory mata ogrodnicza (właśnie taką matę stosowałem 2 lata później przy budowie "4-go" skalniaka). No trudno... Teraz, przy budowie Parku, tego błędu nie popełnię.
Główna
tajemnica sukcesu tkwi w rozłożonej folii... Właśnie ona nie
pozwala rosnąć chwastom! Widziałem "leniwe" rozwiązania
z korą i iglakami..., przyjeżdża firma, sadzi iglaki, obsypuje
korą, bierze kasę..., wygląda to pięknie przez kilka miesięcy.
Potem wszystko zarasta chwastami... i właściciel się dziwuje
co się dzieje.
Chwasty bez kłopotu przebijają się przez warstwę usypanej
kory, a potem kłopot, ani te chwasty wyrwać, ani te chwasty
skosić...
* * *
Ja to robiłem dla siebie i zrobiłem
to rewelacyjnie - jestem zachwycony "nic-nie-robieniem"
przez trzy lata przy zagajniku. Myślę, że tak samo będzie z
Parkiem
:-)))