Data powstania strony 22 XI 2008r.

Data ostatniej modyfikacji 22 XI 2008r.

Grzybień biały - chwast w stawiku

Nymphaea alba L.

Grzybienie to przepiękne rośliny - uważam, że muszą być w każdym ogrodowym stawie. Większość ofert tych roślin to jakieś egzotyczne, czerwone mieszańce. Można również kupić szadzonki naszej rodzimej rośliny. Okazuje się, że grzybień biały to nie jest dobry pomysł do ogrodowego stawiku!!!! Oto krótki opis, jak roślina chroniona może stać się chwastem naszych stawików. Zresztą nie tylko chroniona i cenna - każda roślina pozostawiona sama sobie, bez naszej kontroli i ingerencji w jej rozrost sprawia kłopoty. Ale to już osobna historia...


O tym, że posiadamy w naszym oczku wodnym rośliny chronione prawem przekonuję się niejednokrotnie. Niektóre dostały się tam same, być może naniesione przez wody opadowe spływające z okolicznych torfowisk i podmokłych łąk. Zdarzają się nam prawdziwe powodzie.
Ale nawet te rośliny, które zostały kupione w sklepach ogrodniczych mogą pochodzić ze stanowisk naturalnych. Grzybień biały Nymphaea alba L. stał się lokatorem naszego oczka w sposób zupełnie legalny, został kupiony w właśnie w takim sklepie. Czy zawędrował tam z legalnej hodowli? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć.


Nasze oczko powstało w 1999 roku. Również tego roku posadziliśmy w nim niedużą sadzonkę grzybienia białego.
Roślina zastała posadzona w glinie, umieszczonej w jutowym worku na dnie oczka. Ten pomysł z jutowym workiem to był błąd, ale o tym mieliśmy się przekonać kilka lat później.

W następnym roku po posadzeniu grzybień wyglądał tak, jak trzeba. Kwitł dość obficie i zdobił wspaniale nasze oczko. Wyglądał niepretensjonalnie i naturalnie, czyli tak, jak chciałam.

Przyjrzałam się dokładnie kwiatom. Białe płatki, spodem zielonkawe, pręciki, słupek i znamię jednolicie żółte. Wszystko to wskazuje na grzybień biały Nymphaea alba L..
Po czterech latach od wsadzenia grzybienia na powierzchni wody pojawiły się malutkie listki. I nie był to żabiściek pływający mimo, że tak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
To kiepskie zdjęcie, robione poprzez warstwę mętnej wody, bez filtra polaryzacyjnego. Ale widać, że młode grzybienie pojawiają się w mule i to w miejscach, gdzie nigdy ich nie było.
W ósmym roku po założeniu oczka sprawa nie przedstawiała się już różowo. Grzybień zdominował całe oczko. Rósł nawet w miejscach bardzo odległych od tego, w którym został posadzony. Nic dziwnego, worek jutowy dawno się rozłożył, a korzenie rozpełzły się w mule dennym.
Podczas przebudowy oczka w 2007 roku naprawiliśmy ten błąd. Grzybień po mocnym zredukowaniu posadziliśmy w 65-cio litrowej kastrze murarskiej. Stąd prędko nie wyjdzie. Nie można drugi raz dopuścić do takiego rozrostu tej rośliny.
Ale życie sprawia niespodzianki. Tu widać spód płatków przekwitłego już kwiatu. Takie stulone kwiaty pływają jeszcze kilka dni po powierzchni wody.
Po pewnym czasie rozwija się owoc, ma on charakter torebki lub jagody.
I jeszcze raz dojrzały już owoc.

Po przekrojeniu nożem okazuje się, że jest w nim kilka setek nasion.
A to już pusta torebka owocu. Pękł i gwałtownie wynicowując się na drugą stronę wyrzucił nasiona do wody. Byłam świadkiem tego zjawiska. Nagle na powierzchni wody pojawiły się setki nasionek z wyglądu podobnych do skrzeku żab.

Nasiona krótki czas unoszą się na wodzie, rozpływają się po całym oczku, po czym toną i zaczynają kiełkować w mule dennym. I kłopot gotowy.

Nasze oczko jest całkowicie sztuczne, niewielkie, bo ma kilkanaście metrów kwadratowych powierzchni. Nie można dopuścić do ponownego zdominowania roślinności przez grzybień. Nie jest to jego stanowisko naturalne, więc nie obowiązuje nas pozostawienie tej chronionej rośliny samej sobie. Wszyscy nasi sąsiedzi zostali już obdarowani sadzonkami. Nie wolno "wypuszczać" naszego grzybienia do naturalnych zbiorników, gdyż jest to wbrew zasadom ochrony przyrody. Pozostaje tylko kompostowanie nadmiaru roślin. W tej sytuacji staram się nie dopuszczać do wysiewania nasion w oczku i w miarę możliwości wybieram owoce nim pękną, lub zbieram nasiona z powierzchni wody czerpakiem. Na pewno nie jestem w stanie całkowicie kontrolować tego procesu i liczę się z tym, że część nasion wzejdzie.


* * *


Niesamowita to dla mnie historia, bo przecież w moim stawie rośnie grzybień od zawsze i NIGDY nie zaobserwowałem opisanego przez Ewę dojrzewania i wysiewania się nasion! Może czerwone odmiany nie mogą wydać dojrzałych nasion w naszym klimacie? A może są potrzebne jakieś specjalne owady do zapylenia kwiatów. A może są one już tak zmodyfikowane genetycznie, że rozmnażają się tylko przez kłącza?
Ale szalony rozrost grzybienia przeżyłem również w moim stawie, co szczegółowo opisałem tutaj.




Grzybień biały jest w Polsce pod ochroną!!!



 


Indeks nazw polskich
Indeks nazw łacińskich



Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional