Data powstania strony 5 XI 2005r.

Data ostatniej modyfikacji 5 XI 2005r.

Żagnica sina czyli aparatem Ewy

Aeshna cyanea

To będzie niesamowita opowieść i niesamowite zdjęcia - na dziś to chyba najlepsze zdjęcia żagnicy pokazywane w polskim internecie... a i chyba nie tylko polskim!!!

Do bliskiego spotkania z żagnicą siną zaprasza Ewa.

 

Od sierpnia 1999 roku mam na mazowieckiej wsi, na działce rekreacyjnej niewielkie oczko wodne (patrz: Morze Kaspijskie Ewy. Początkowo urządzałam je fascynując się różnorodnością zdobywanych roślin. Spośród zwierząt cieszyły mnie przede wszystkim żaby, które przybyły do oczka same i ryby, które zakupiliśmy w sklepie ogrodniczym. Owady wydawały mi się istotami raczej obrzydliwymi i dość długo nie interesowałam się nimi zupełnie. Pierwsze moje spotkania z żagnicą siną nastąpiły całkiem niedawno. W 2004 r. wiosną zauważyłam nad oczkiem ważki. Zbiegło się to z zakupem aparatu cyfrowego i radością wynikającą z fotografowania początkowo żab, ropuch i rzekotek, później traszek a dużo, dużo później owadów.

 

Rok 2004

I tak właśnie żagnica sina stała się pierwszym fotografowanym "niezidentyfikowanym obiektem latającym" (w skrócie UFO). Niezidentyfikowanym, bo gdy w lipcu 2004 r. z iście inżynierskim podejściem wykonywałam zdjęcie widoczne obok nie miałam pojęcia CO fotografuję.
Pokazana na zdjęciu ważka jest ubarwiona na niebiesko - czyli na "męski" kolor. Ale to jest na 100% samica - widać to dokładnie po jej przydatkach analnych. A że kolor ma "męski" wynika z tego, że w takim kolorze sie rodzi - pięknego zielonego koloru nabierze trochę później.
It is young female - she is blue, as she is young. She will be green after some time.
I na tym pierwszym zdjęciu młodej, nieporadnej jeszcze ważki widać, że żagnica sina to ważka duża, mająca około 7,5 cm długości i blisko 11 cm rozpiętości skrzydeł. To jedna z największych ważek polskich. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będzie ona tak barwna, gdy dorośnie Jeszcze nie miałam pojęcia, jakiej jest płci. Wtedy w ogóle jeszcze nie miałam pojęcia o ważkach.
I od tej juwenilnej (młodej) samicy zaczęła się moja pasja. To dla niej kupowałam książki, to dla niej spędzałam godziny na przeszukiwaniu stron internetowych. To przez nią całą następną zimę spędziłam na studiowaniu budowy i zwyczajów ważek. A więc jej zawdzięczam swoją wielką miłość do ważek.
Tego samego roku w czasie urlopu spędzanego na działce wielokrotnie widziałam taką samą ważkę, czasem nawet dwie na raz - walczące ze sobą w powietrzu i tylko zwycięzca wracał nad wodę. Te ważki były dorosłe, barwne - czarno-zielone z niebieskimi plamkami na odwłoku. To były samce. Nigdy nie widziałam, żeby siadały; były w ciągłym ruchu, czasem znikały w koronach drzew.
Męki ze sfotografowaniem takiego samca opisywał już Leszek - czyli Autor tej witryny na swojej stronie, nie ma więc sensu tego powtarzać.
I ja spędziłam wiele godzin nad wodą, zrobiłam setki fotografii i nie było co oglądać...
...aż wreszcie!!!
fragment w oryginalnym formacie
Po moim powrocie z urlopu, w połowie sierpnia, Leszek otrzymał od Adama zdjęcie. I tu zagadka, żagnica niby taka sama ale jednak inna - jaskrawozielona, bez niebieskich plamek na odwłoku. I znowu kopanie w książkach - dlaczego większość książek pokazuje tylko zdjęcie samca? I wreszcie odkrycie - to dorosła samica żagnicy sinej! Cudownie widoczna na kontrastowym tle.

Autor: (c) Adam Bernatowicz
Później jeszcze, już we wrześniu, spotkałam "własną" samicę żagnicy sinej. Siedziała w trawie i szeleściła skrzydłami.
fragment w oryginalnym formacie

 

Rok 2005

Następnego roku (2005) do żagnic miałam więcej szczęścia. Po pierwsze nauczyłam się obserwować. Widziałam życie żagnic od żywej larwy do przeobrażenia się w imago. Wszystko to opisałam na stronie "Żagnica - przeobrażenie" i tu nie będę tego tematu powtarzać.
Pokażę tylko raz jeszcze zdjęcie młodego samca aby pokazać jego cechy płciowe.
Na zdjęciu obok widać spód odwłoka samca trzymanego w ręku. Ważka, trzymana za wszystkie skrzydła na raz, nie wyrywa się i nie powoduje to u niej absolutnie żadnych uszkodzeń. Taki sposób trzymania zalecany jest przez odonatologów (ważkologów). Na spodzie II segmentu odwłoka widoczna jest wypukłość z okrągłym zagłębieniem - jest to wtórny aparat kopulacyjny. Na końcu odwłoka widać haczykowate przydatki analne.
Link do słownika terminów jest umieszczony na dole tej strony.
Zdjęcie obok przedstawia podobnie trzymaną samicę. Na spodzie jej odwłoka oczywiście nie ma wtórnego aparatu płciowego a zakończeniem odwłoka są delikatne "listki".
Na następnym zdjęciu widać tylko odwłok samicy z boku. Są tu zarówno "listki" jak i wybrzuszenie z walwami i chronionym przez nie pokładełkiem.
Przy pomocy tego pokładełka żagnice (jak wiele innych ważek) składają jaja w tkanki roślinne.
Chętnie składają jaja w butwiejące w wodzie drewno, u nas niestety takiego nie znalazły, trzeba będzie przygotować im takie podłoże na przyszły rok.
fragment w oryginalnym formacie
Cechy płciowe widać już u larw, widoczne są również na wylinkach. To zdjęcie wylinki samca z gładkim spodem odwłoka...
wylinka samca - male
.. I samicy z widocznym uwypukleniem kryjącym walwy i pokładełko.
wylinka samicy - female
Owady, czyli pożywienie ważek, łapane są w locie odnóżami uzbrojonymi w liczne ostre szczecinki. Szczecinki te ułatwiają trzymanie ofiary podczas jedzenia, które również odbywa się najczęściej w locie.
Skoro miałam już samicę żagnicy w ręku zrobiłam zdjęcia jej "twarzy" od przodu.
I nieco od spodu, tak - aby pokazać jej straszliwy aparat gębowy uzbrojony w potężne żuwaczki, którymi znakomicie potrafi rozrywać złapane w locie owady.
fragment w oryginalnym formacie

 

Widziałam już latające samce - przepędzające się nawzajem, patrolujące teren w poszukiwaniu samic i broniące go przed innymi samcami. Ale nigdy nie widziałam dotąd samca siedzącego. Pewnie odlatywały odpocząć gdzieś dalej. I nagle w chłodny, ale słoneczny, wrześniowy dzień zobaczyłam zjawisko niezwykłe, widziane dotąd tylko na książkowych zdjęciach. Na nodze białego, plastikowego fotela ogrodowego usiadł wspaniale ubarwiony samiec.
Przefrunął następnie na łodygę słonecznika, gdzie mogłam sfotografować go od strony grzbietowej...
fragment w oryginalnym formacie
i z boku z odległości około metra z ośmiokrotnym zoomem. Dla porównania: łodyga tego słonecznika ma grubość 1,5 cm.
fragment w oryginalnym formacie
Po chwili samiec przefrunął na zeschłą nawłoć.
fragment w oryginalnym formacie
Wiedziałam, że to może jedyna okazja w życiu zrobić takie zdjęcia... Naciskałam spust migawki bez przerwy...
fragment w oryginalnym formacie
Ostatnie zdjęcie pozwolił sobie zrobić z odległości około pół metra i odleciał w korony olch. Na zdjęciu tym widać doskonale rysunek jaki tworzą zielone i czarne plamy na jego tułowiu - one są charakterystyczne dla tego gatunku.
Taki sam rysunek, rysunek w tych samych barwach i kształcie, widoczny jest na tułowiu samicy.
fragment w oryginalnym formacie

 

No i już koniec... Wspaniale się czytało i oglądało... Fajnie wiedzieć, że te zdjęcia obejrzą ludzie z całego świata, że wiele z tych zdjęć stanie się tapetami na pulpitach może nawet i w Japonii. Internet jest potęgą - miłe jest mi uczucie, że i ja i Ewa w jakiś tam swój własny sposób tworzymy jego potęgę.

* * *

Chcę na koniec dodać kilka słów o zdjęciach. Ludzie dość często do mnie piszą jakim aparatem robię zdjęcia, jakiego używa Ewa. Wyobrażają sobie przy tym, że aby zrobić dobre zdjęcia potrzebny jest jakiś najlepszy aparat. Jest to bardzo częste zachowanie początkujących fotoamatorów - oni święcie wierzą, że to aparat robi zdjęcie. A to naprawdę nieprawda - zdjęcia robi człowiek, POSŁUGUJĄC się aparatem.

A tak naprawdę zdjęcia ważek robi się cierpliwością - anielską cierpliwością. I to jest chyba najważniejsza rada dla początkujących fotografów: bądźcie cierpliwi, ostrożni, uważnie patrzcie na świat, a z czasem zdjęcia również wam zaczną wychodzić takie jak Ewie.

 

 

  Wszystkie zdjęcia jakie pokazuję na moich stronach są robione ważkom żywym i nie złapanym.

(jak widać, na tej stronie jest od tej reguły odstępstwo, ale ważka była trzymana w pełni profesjonalnie, w sposób polecany przez odonatologów)
 

  Wszystkiego o ważkach możecie dowiedzieć się tutaj
Almanach ważkowy czyli wszystko o ważkach
 



Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional