Data powstania strony 4 V 2000r.

Data ostatniej modyfikacji 11 II 2007r.

Ważka płaskobrzucha

Libellula depressa

I znów zbliża się maj... i nie ważne czy te słowa czytasz w kwietniu czy w grudniu - maj i tak w końcu nadejdzie, a wraz z nim nad stawami ogrodowymi pojawią się ważki płaskobrzuche.

I przyniosą każdemu właścicielowi tego skrawka wody jak zwykle dużo radości!

Bo to są po prostu najlepsze ważki - w każdym temacie są najlepsze!!! Więc nic dziwnego, że kiedyś, dawno temu stronę o ważce płaskobrzuchej stworzyłem jako pierwszą z tematu o zwierzętach i była to zawsze najlepsza moja strona...

Strona od tamtego czasu była przerabiana wiele razy, i pewnie z tego powodu sprawia trochę wrażenie "bałaganiarskiej"...
Cóż - trudno, tak powstawała, tak się rodziła, i tak ja się uczyłem tego wszystkiego, powoli, od zera...

 

Samczyk ważki płaskobrzuchej - samczyki mają brzuszki niebieskie, a samiczki żółto-brązowe. Również świeżo wylęgłe z larw ważki (niezależnie od płci) mają odwłoki żółto-brązowe.

 

Ważka płaskobrzucha:

- po pierwsze i najważniejsze jest piękną ważką,

- jest dużą, łatwo zauważalną ważką i łatwą do obserwacji,

- pojawia się nad wodą jako jedna z pierwszych spośród ważek i właśnie ona lubi niewielkie zbiorniki wodne - takie jak ogrodowe jeziorka; od początków maja może być już częstym (i pierwszym) Waszym gościem,

- lubi nawet świeżo założone jeziorka - nie trzeba czekać na jej pojawienie się kilka lat, aż jeziorko stanie się bogatym w roślinność stawem - jej wystarczy kawałeczek patyczka by mogła przycupnąć nad wodą,

- nie jest płochliwą ważką, a przestraszona odlatuje by po chwili wrócić i siąść w to samo miejsce,

- po kilku próbach pozwala się do siebie zbliżyć na odległość kilkunastu centymetrów, co umożliwia łatwe robienie wspaniałych zdjęć,

- siada najczęściej "plecami" do słońca, dzięki czemu jest cudownie oświetlona - więc tym bardziej wychodzą piękne zdjęcia,

- lubi towarzystwo innych ważek płaskobrzuchych - czasami nad moim niedużym stawikiem latało w majowe sobotnie południe nawet i pięć sztuk czyniąc cudowny ruch nad stawem.

 

Robiłem kiedyś takie notatki...

Od 28 IV 2000 nad moim stawem lata bez przerwy 3 - 4 takie ważki - wyglądają jak ciężkie wojskowe helikoptery transportowe - są takie duże, ale jednocześnie zwinne jak jaskółki!

Od 6 V 2000 pojawiły się nad moim stawem malutkie, drobniutkie ważki. Ich błękitny odwłoczek aż się świeci - tak intensywny jest ten błękit na tym malutkim przecinku latającym wśród moich roślin.
Ta ważka nazywa się: łątka dzieweczka.
Śmiesznie wyglądają wobec ogromnych i majestatycznych ważek płaskobrzuchych.
W upalne południe (niedziela 7 V 2000) lata nad moim stawem chyba z 10 ważek - ale ubaw - aż furczą koło uszu!!!
Na razie wyłącznie te dwa gatunki.

Po co robiłem te notatki? Wynikało to z dość prostego faktu - te ważki były "moje", latały w moim ogrodzie, sprawiało mi to ogromną radość, że po prostu są, że się mnie nie boją, że mogę je obserwować... Wtedy jeszcze nie robiłem im zdjęć, ale to wydarzenie musiałem uwiecznić:

28 IV 2000r. To jest moje zdjęcie tej ważki, świeżo po wylęgu, zrobiłem je na brzegu mojego stawu.

Jestem z tego zdjęcia bardzo dumny, a obserwacja końca przemiany była fascynująca.

(ten opis pochodzi z roku 2000 - pewne opisy po prostu postanowiłem zostawić "takie jakie były" - ileż w nich radości, dumy z posiadania stawu  i fascynacji świeżo poznawanym światem ważek)


powiększenie

 

To było pierwsze zdjęcie jakie zrobiłem ważce - i tak to się właśnie zaczęło... Oglądając w internecie cudowne zdjęcia ważek robione cyfrowymi aparatami napisałem w roku 2000 na tej stronie:
Te zdjęcia wykonane są aparatem cyfrowym i to bardzo dobrej jakości.
Szkoda, że żaden producent takich aparatów nie chce mnie zasponsorować...
Tak, wtedy aparaty cyfrowe było baaaardzo drogie i nawet w marzeniach nie mogłem o takim aparacie marzyć. Na szczęście technika idzie do przodu, ceny spadają, więc od pewnego czasu i ja mogę robić takie cudowne zdjęcia, a nawet lepsze :-> , niż te którymi się zachwycałem.

 

No to następne takie zdjęcie zrobione moim aparatem cyfrowym...

obraz oryginalny 1600 x 1200 129 KB
(c) Leszek Bielecki

 

Chcę teraz pokazać zdjęcie larwy ważki płaskobrzuchej - larwa była wyłowiona z lodowatej wody, a właściwie wyciągnięta z lodowatego mułu zalegającego dno najwyższej półki w stawie.
Zobaczyłem przypadkiem, że "coś" łazi po dnie. Wsadziłem więc szybko rękę i wyciągnąłem "to-coś" - w roku 2001 już oczywiście  wiedziałem, że jest to larwa ważki. Dość rzadko można złapać larwę ważki, więc postanowiłem zrobić jej zdjęcie  - opłukałem ją z mułu i położyłem na chodniku,  a ona zaczęła żwawo uciekać - nie było wcale łatwo zrobić to zdjęcie. Po zrobieniu kilku zdjęć wrzuciłem larwę do stawu.

 

4 IV 2001r. Wreszcie udało mi się zrobić zdjęcie larwie ważki płaskobrzuchej.
Ona jest o wiele bardziej paskudna gdy się porusza w mule - cała oblepiona szlamem. Ani żona, ani córka nie chciały wziąć tego paskudztwa do ręki...
A ja, pomimo tego, że bardzo, ale to naprawdę BARDZO brzydzę się pająków i różnych paskudnych robali bez żadnego wstrętu wyłowiłem ją ze szlamu, miałem ją w ręku i nawet mi się podobała... No, no..., nie poznaję sam siebie!
Tak trudno zrobić było to zdjęcie - larwa wcale nie chciała pozować do zdjęcia, uciekała przez siebie, wcale nie czuła się dobrze na tarasowych płytkach, wyciągnięta na siłę z wody i ze swojego ukochanego szlamu, gdzie jest bezpieczna. Po kilku minutach wrzuciłem ją z powrotem do wody, może już niedługo, gdy zrobi się ciepło zamieni się w cudowną ważkę.
(powyższy opis pochodzi z roku 2001)

 

Moje przeżycia związane z poznawaniem larw tej ważki najlepiej oddaje fragment  tekstu umieszczonego na wstępie do nieistniejącej już strony " Pływają, latają... >" - warto go tutaj przypomnieć:

Sam jeszcze bardzo niewiele wiem. Sam używam słowa "robal" ale już coś się zmieniło.

Od jesieni'99 widziałem "coś" w mule. To "coś" było paskudne. Ale mnie zafascynowało. Było duże, łaziło, kryło się w mule. NIGDY takiego "czegoś" nie widziałem. Nie znalazłem tego "czegoś" w moich książkach. Zacząłem specjalnie szukać książki po księgarniach, w której bym znalazł opis co "to" jest. Trafiłem wreszcie na wspaniałą książkę [ 6 ]. Wtedy jej nie kupiłem. Przestraszyła mnie cena. A może nie miałem nastroju na zakupy. Ważne, że znalazłem to, co chciałem znaleźć!

To "coś" to jest LARWA WAŻKI !

Czy to możliwe, by z "czegoś" tak brzydkiego powstało jedno z najpiękniejszych stworzeń w przyrodzie!?

Tak to właśnie było, tak się uczyłem wszystkiego od zera, z książek, z internetu, a chyba najwięcej z własnych obserwacji.

* * *

Samiczka ważki składa jaja do wody. Po jakimś czasie z jaj wylęgają się larwy. Larwy żyją w dennym mule przez rok, a nawet dwa lata. Po tym czasie larwa jest "dojrzała" i może ulec przeobrażeniu. Larwa przed przeobrażeniem wdrapuje się na łodyżkę roślinki i mocno chwyta się jej swoimi łapkami. Musi do zrobić bardzo dokładnie i silnie. Po niedługim czasie chitynowa skorupka larwy pęka na grzbiecie i przez tę szczelinę wysuwa się dorosły, w pełni rozwinięty owad. Ta postać jest nazywana fachowo "owad doskonały". A pusta już skorupka po prostu wisi sobie na łodyżce, aż ją jakiś silniejszy powiew wiatru oderwie od niej i poniesie w świat - pusta wylinka jest lekka jak piórko! Każdego roku w maju znajduję wiele pustych wylinek na łodygach roślin.

 

20 V 2001r. A to pusta wylinka. W maju na bardzo wielu gałązkach i łodyżkach znajdowałem puste wylinki. Zdjęcie jest zrobione w południe, w pełnym słońcu, a wylinka leży na białej kartce papieru.

* * *

Ale nie zawsze przeobrażenie kończy się szczęśliwie. Jeżeli w czasie przepoczwarzania larwa odpadnie z łodyżki i spadnie na ziemię, młodziutka ważka nie będzie miała dość siły by wydostać się z niepotrzebnej już skorupki - uwięziona częściowo w wylince po prostu ginie - nie ma już jak z niej "wypaść".

Widziałem taki przypadek u siebie i było mi przykro...

 

20 V 2001r. Próbowałem ratować żywą jeszcze ważkę zaczepiając wylinkę na jakimś patyczku, ale niestety...
Znalazłem ważkę za późno, była już zbyt słaba by się wydostać ze swojej uwięzi.

* * *

Ale najczęściej wszystko kończy się dobrze. Po niedługim czasie od momentu przeobrażenia ważka całkowicie wysycha, skrzydełka jej się prostują, nabiera właściwych kolorów i jest gotowa do swojego krótkiego życia. Niedługo zacznie polować i szukać dla siebie partnera by znów mogły pojawić się w moim stawie kolejne paskudne larwy.... 
:-))))))
A ja znów będę polował na moje ważki z aparatem by zrobić jeszcze piękniejsze zdjęcia...

 

To moje najlepsze zdjęcie ważki płaskobrzuchej.

obraz oryginalny 1600 x 1200 155 KB
(c) Leszek Bielecki

 

A to zdjęcie ważki w dość rzadkiej pozycji "bokiem do słońca".

obraz oryginalny 1600 x 1200 107 KB
(c) Leszek Bielecki



* * *

W sieci jest bardzo wiele stron poświęconych tej ważce. Wystarczy wpisać jej łacińską nazwę w Google - tu podaję kilka adresów, z których kiedyś ściągałem zdjęcia tej ważki - dziś już nie muszę tego robić - właściwie to autorzy tamtych zdjęć niedługo zaczną ściągać zdjęcia ode mnie (hmmmm, czy ja się chwalę ???).
:-))))

http://libellula.chat.ru/libmalh.htm

http://libellula.chat.ru/libfemh.htm

http://www.dragonflysoc.org.uk/libellula.htm

A jeśli kogoś zainteresują poszczególne etapy przepoczwarzania się larwy to zapraszam na stronę
http://www.moorhen.demon.co.uk/dflyem.htm
Pod tym adresem są, co prawda, zdjęcia innej ważki, ale ten proces chyba u wszystkich postępuje podobnie.



* * *


28 VIII 2005r.

Jak łatwo zauważyć na wszystkich powyższych zdjęciach ważki udało mi się pokazać niebieskiego samca. No a zdjęcia samiczki??? No i tu jest problem, bo samiczki prawie nad stawem nie latają! Pojawiają się na kilka sekund i znikają, gonione przez kilka samców. Pokazują się na dłużej gdy składają jaja - ale wtedy bardzo trudno zrobić im zdjęcie, bo często są wtedy daleko od brzegu.
Zdjęcia składającej jaja samiczki przysłała do mnie Ewa.

29 V 2005r. Samica ważki płaskobrzuchej zrzuca zapłodnione jaja wprost do wody. Ale nie robi tego byle gdzie. Jak widać na zdjęciu są to miejsca zarośnięte, trudno dostępne.
Pewnie chodzi o to, by świeżo wykluta z jajeczka nimfa nie została od razu zjedzona przez rybę albo jakiegoś wodnego drapieżnika.
To miejsce jest zupełnie inne niż na poprzednich zdjęciach - jak widać trudno przewidzieć, które miejsce ważka uzna za najbezpieczniejsze dla swojego potomstwa. Po prostu na polowaniu z aparatem na ważki trzeba się bacznie rozglądać wszędzie.



11 II 2007r.

W 2006 roku Ewie udało się zrobić jeszcze lepsze zdjęcia samiczek tej ważki - również jej opis

W dniu 17 czerwca zdybałam jasną, żółtą, w pełni sił i urody samicę ważki płaskobrzuchej na składaniu jaj na wodę. I to zdjęcie - zważywszy, że było wykonane ważce w ruchu - uważam nieskromnie za całkiem niezłe osiągnięcie.
Druga, która pojawiła się 11 lipca, latała chwilę nad ogrodem i usiadła na bambusie służącym do podpierania pięknej czerwonej lilii, gdzie udało mi się zrobić jej zdjęcie, zanim znikła na dobre za płotem.
Ta samica - to samica stara. Widać to po jej ciemnym, brązowym zabarwieniu, zaledwie z kilkoma żółtymi plamkami na bokach.

 

 


 

  Wszystkie zdjęcia jakie pokazuję na moich stronach są robione ważkom żywym i nie złapanym.  

  Wszystkiego o ważkach możecie dowiedzieć się tutaj
Almanach ważkowy czyli wszystko o ważkach
 



Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional