Data powstania strony 17 XI 2007r.

Data ostatniej modyfikacji 4 VII 2009r.

Zalotka większa

Leucorrhinia pectoralis

Jest to ważka chroniona, największa i najbardziej barwna ze wszystkich naszych zalotek. Ewa "polowala" na nią trzy lata, aż wreszcie udało się skompletować zdjęcia!


Jak wszytkie zalotki, zalotka większa Leucorrhinia pectoralis jest ważką późnej wiosny i pierwszej połowy lata. Pojawia się już w maju i lata do końca lipca. Ma do 39 mm długości i do 66 mm rozpiętości skrzydeł. Najchętniej zasiedla obszary torfowiskowe, ale chętnie przebywa również w innych środowiskach o podobnym charakterze: leśnych jeziorkach i bagnach, byle wody te były czyste. Lubi wody o pH 6,5-7,3; a więc właściwie o odczynie obojętnym. Występuje na niemal całym obszarze kraju, wyłączając obszary górskie. Nie jest jednak ważką występującą w licznych populacjach, a nawet objęto ją ochroną gatunkową.
Największym zagrożeniem dla tych ważek jest eksploatacja torfowisk i wycinka drzew wokół leśnych zbiorników, prowadząca w końcu do ich wysuszenia.


Pierwszą zalotkę większą spotkałam, jak wiele z „moich” ważek, nad leśnym jeziorkiem koło wsi Gęsianka w powiecie Mińsk Mazowiecki.
Nie jest to właściwie jeziorko, tylko torfianka, czyli zbiornik wodny powstały w zagłębieniu po wydobyciu torfu. Woda ma tam kwaśny odczyn i brązowawą barwę. Zalotek większych jest tu bardzo mało, może woda jest dla nich zbyt kwaśna.
Było to 17 czerwca 2006 r. Poszłam nad jeziorko, aby fotografować zalotki białoczelne Leucorrhinia albifrons, które już wcześniej tam zauważyłam. Były dość liczne i uwijały się wszędzie. Tymczasem na zwisającej nad wodą gałęzi sosny usiadło coś dziwnego. Takiej ważki jeszcze „na żywo” nie widziałam, ale na podstawie lektur od razu rozpoznałam zalotkę większą.
Chciałam podejść bliżej, ale ważka odwróciła się do mnie przodem i już niczym specjalnym nie różniła się od zalotek białoczelnych, no może ten czerwonawy meszek na przedtułowiu...
Bliżej już nie pozwoliła mi podejść, odleciała i już tego roku jej nie zobaczyłam.
No cóż, mogłam sobie tę ważkę zaliczyć do "zdobyczy", ale na podstawie takich zdjęć udowodnić to trudno. A ja zawsze staram się mieć dowód na takie spotkania.


Samiec male

Po roku, 7 czerwca 2007 r. nad tym samym leśnym jeziorkiem nastąpiło znowu takie spotkanie. I też nie miałam wiele więcej szczęścia. Ot tyle, żeby stwierdzić, że to samiec Leucorrhinia pectoralis i mieć dokument na jego występowanie w mojej okolicy.

17 lipca byliśmy razem z Piotrem Mikołajczukiem  nad zbiornikiem Torfisko. Jest to torfianka o dużej, bodajże 11-hektarowej powierzchni, znajdująca się pomiędzy wsiami Mistów i Ludwinów. Chyba już po II wojnie światowej eksploatacji torfu tam nie prowadzono.
Tym razem postanowiłam pokazać niemal wyłącznie swoje zdjęcia wiedząc, że Piotr pokaże swoje na własnej stronie internetowej.
Nad Torfiskiem zalotek większych było kilka. Terytorialne samce siadały na wyniesionych ponad wodę roślinach, często na kwiatach krwawnicy. I rzecz zabawna - to nie krwawnica wydawała mi się najbardziej kontrastującym z tłem akcentem kolorystycznym, najpierw zauważyłam jaskrawą cytrynowożółtą plamę na siódmym segmencie odwłoka ważki. Jest ona duża i bardzo wyraźna, nawet z daleka i nawet w locie.
Na odwłoku na segmentach 1-6 występują na czarnym tle czerwone lub brązowe plamki, natomiast na siódmym segmencie od jego grzbietowej strony widnieje cytrynowożółta plamka. Występuje ona u samców tego gatunku i powoduje, że zalotki większe trudno pomylić z innymi.
Jak u wszystkich ważek kolory zmieniają się z wiekiem, stają się ciemniejsze lub bardziej wyblakłe. Czerwone plamy u tych zalotek brązowieją z wiekiem, żółta jest zawsze wyraźna.
Na następnym zdjęciu zrobionym od strony grzbietowej widać, że nasady skrzydeł są u samców, zabarwione podobnie jak plamki na odwłoku. Skrzydła są bezbarwne, tylne zaciemnione u nasady - jak u wszystkich zalotek. Pterostigmy są czarne, a na zewnątrz od nich, jak u wszystkich zalotek, biegną białe żyłki. Na tym zdjęciu widać też na uniesionej głowie ważki białe czoło. Narządy analne tej zalotki są czarne.
Tak bardzo zafascynowała mnie ta żółta plamka na odwłoku, że zapomniałam zrobić zdjęcie ważki z boku. Szczęściem zrobił takie zdjęcie Piotr. Widzimy tu czarne nogi, których nie było widać na zdjęciach robionych od strony grzbietowej.


Samica female

Zdjęć samicy nie udało się zrobić w 2007 roku ani mnie, ani Piotrowi. Obiecywałam sobie, że w następnym roku od razu pojadę obserwować te ważki nad Torfisko. Jednak samice są znacznie bardziej skryte niż samce i dużo bardziej płochliwe. Pojawiają się nad wodą tylko w celach prokreacyjnych i wtedy trudno je zobaczyć same. No i w 2008 r. nie udało mi się takich zdjęć zrobić. Nad Torfiskiem powstała w krzakach "dzika" pijalnia piwa i innych napojów "wyskokowych", brzeg zaśmiecony został butelkami, puszkami, papierami i kapslami. Nie dało się tam robić zdjęć, bo jak te śmiecie usunąć z kadru? Ważek było znacznie mniej, jakby i one nie lubiły śmieci. I pomyśleć, że kiedyś widziałam tam napisy zawiadamiające, iż jest to obszar chroniony. Napisy znikły wiele lat temu...
W pierwszych dniach maja 2009 roku byłam znowu nad leśną torfianką koło wsi Gęsianka. Fotografowałam nieliczne zalotki czerwonawe Leucorrhinia rubicunda. W pewnym momencie zauważyłam ważkę trzepoczącą się w wodzie. Była w moim zasięgu, więc wyłowiłam ją z wody.
Początkowo myślałam, że jest to zalotka czerwonawa - ale jednak nie. Skrzydła mocno zażółcone, znacznie bardziej niż u samic Leucorrhinia rubicunda, brak zaciemnienia u nasady przedniego skrzydła. Również odwłok znacznie grubszy, a żółte plamy na nim większe. Zdecydowanie była to samica zalotki większej Leucorrhinia pectoralis.
Widzimy tu różnice w ubarwieniu odwłoków samic zalotek czerwonawych Leucorrhinia rubicunda i zalotek większych Leucorrhinia pectoralis, które dość łatwo można pomylić. Mam wrażenie, że na zrobionym przeze mnie (na podstawie moich fotografii) schematycznym rysunku, znacznie lepiej widać te cechy niż na zdjęciach, które zazwyczaj zawierają zbyt dużo rozpraszających uwagę szczegółów.

Żółte plamki na odwłoku są dużo szersze niż u Leucorrhinia rubicunda, szersze niż u którejkolwiek z naszych zalotek. Są tępo zakończone od tylnej strony, nie szpiczasto jak u zalotek czerwonawych.
Wszędzie tam, gdzie u samców występuje na czarnym tle barwa czerwona lub brązowa, u samic jest żółta lub szarożółta (zależnie od wieku). Kształt plamek u obu płci jest taki sam. 
Tylne i przednie skrzydła samic są w różnym stopniu zażółcone od nasady, często aż poza trójkąty środkowe. Na tylnych skrzydłach występują czarne plamy, jak na skrzydłach samców - co jest cechą wspólną dla wszystkich zalotek.


Gdy posadziłam ją na dłoni mogłam do woli, na jasnym tle, fotografować jej skrzydła i żółte plamki na odwłoku.

Ważka obsychała kilka minut poruszając się dość nieporadnie, a tym samym pozwalając mi na zrobienie kilkudziesięciu zdjęć. Po wyschnięciu odleciała w stronę lasu.
Miałam po tej przygodzie z zalotką większą mieszane uczucia. Ktoś mógłby powiedzieć, że złapałam zwierzę chronione. No tak, ale wyłowiłam ją z wody, gdzie lada chwila mogła stać się pokarmem dla (również chronionej) żaby. Po zrobieniu kilkudziesięciu zdjęć pozwoliłam jej swobodnie odlecieć. Z drugiej strony - ochrona zwierząt nie polega na ratowaniu im życia, tylko na pozostawieniu ich samym sobie w naturalnych, nie niszczonych przez człowieka warunkach. Pewnie powinnam pozostawić ją w wodzie, ale wtedy nie mogłabym pokazać na zdjęciach, jak wygląda samiczka Leucorrhinia pectoralis.


Para

Tę parę sfotografowałam jeszcze w 2007 roku nad Brzegiem Torfiska. Kopulacja zaczęła się już w locie, ważki przysiadły na moment na gałązce wierzby i po chwili - nadal w tandemie - odleciały dalej.
Kopulacja tych ważek trwa 15-20 minut. Jaja składa na wodę i zanurzone rośliny sama samica, jednak samiec znajduje się w pobliżu z lotu nadzorując tę czynność.
Na zdjęciach tych widać niewiele, a jednak cytrynowożółta plama na odwłoku samca widoczna jest nawet tu.


* * *


Trzy lata trwało zbieranie zdjęć, spośród których dało się wybrać tych kilkanaście, które właśnie obejrzeliście. Nie mam takiej cierpliwości, nie ma we mnie aż takiej pasji do poszukiwania ważek i robienia im zdjęć. Dobrze, że Ewa i Piotr potrafią robić takie zdjęcia. Po raz kolejny dziękuję im za to...



  Wszystkie zdjęcia, jakie pokazuję na tej stronie są zrobione ważkom żywym, a ważki złapane zostały wypuszczone na wolność po sfotografowaniu.  

  Wszystkiego o ważkach możecie dowiedzieć się tutaj
Almanach ważkowy czyli wszystko o ważkach
 



Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional