Motto: |
Data powstania strony 21 XI 1999r. Data ostatniej modyfikacji 20 V 2002r. |
Ryby?
Taki tytuł? Ze znakiem zapytania? Bo sam często zadawałem sobie to pytanie! Jeszcze pod koniec lata'99 byłem zdecydowanym przeciwnikiem ryb w stawie bo...
1.Trzeba
je karmić.
2.Co nie zjedzą to zgnije i będą rosły glony.
3.Brudzą i też będą rosły glony.
4.Mogą chorować i kłopot.
5.Mogą zdychać i kłopot.
6.Jak taką rybkę przytulić?
7.Nie umieją szczekać, miauczeć, nie mają futerka i nie
robią aport i nie podają łapy...
Sądzę, że właściciele rybek znaleźli by jeszcze kilka powodów, aby ryb nie trzymać w stawie, ale je jednak hodują - z przyzwyczajenia? Bo nie mają co z nimi zrobić? Bo właściwie co i po co?
I dlatego ryb nie miałem i już.
I pewnego dnia...
Był piękny sierpniowy dzień, sobota. Przyjechała rodzina. Grill. Zimne piwo. Najpierw ogólne gadu, gadu. Kiełbaski się pieką. Drugie piwo otwarte. Siadłem sobie z męską częścią rodziny na pieńkach przy stawie. Pogadaliśmy z 15 minut o samochodach, o komputerach, o tym jak się żyje jemu i jak się żyje mi i takie normalne sobotnie gadanie. Po trzecim piwie gość nagle stwierdził:
- Smutny jest twój staw.
A ja się poczułem jakbym dostał obuchem w głowę.
- Co? Co jest w nim smutne?
- Woda jest smutna. Nic się w niej nie rusza. Tylko jakieś robale w niej pływają. Dlaczego nie masz jakichś ryb?
I nagle popatrzyłem na swój staw jego oczami. Człowieka, który widzi go po raz pierwszy w życiu. I pomyślałem, że on ma chyba rację... Tak, mój staw jest smutny.
Wygląda jak wyłączony telewizor, albo ekran w kinie przed projekcją albo boisko piłkarskie przed meczem - wszystkie te obiekty są MARTWE - nie ma w nich życia. Człowiek nie będzie podziwiał pustego ekranu czy soczystej zieleni murawy. To jest tylko tło, może bardzo istotne, ale tylko tło. Takim tłem w stawie jest cudownie klarowna woda, wspaniale rosnące rośliny. To wszystko jest piękne, ale to jest tylko i tylko tło. |
I wtedy otworzyły mi się oczy!
Tak, w stawie muszą być ryby!
I będą! Ale życie jest brutalne, a dnie lecą jak głupie. I nagle przychodzi jesień, a teraz już nawet lód. Ryby poczekają do wiosny. Przecież to już niedługo, święta, sylwester 2000, szkolne ferie i już wiosna. A ryby będą i będą czerwone.
ciąg dalszy nastąpi...
12 IV 2000r.
Co dają nam ryby w przeciwieństwie do gołębi ? Ryby możemy obserwować. Możemy obserwować także obserwatorów naszych ryb. Ci ostatni szczególnie interesująco wyglądają, gdy okazuje się, że ich ryby są mniejsze i brzydsze.
To genialne spostrzeżenie znalazłem na stronie u Krzyśka. Chwała mu za to!
15 VII 2000r.
I stało się to, co miało się stać. Wczoraj, w moim stawie pojawiły się ryby. Piękne, czerwone karasie, "złote rybki". Prawie dwa lata po narodzinach stawu ogrodziłem moją działkę prowizorycznym płotem, który wreszcie zagrodził cholernym kundlom dostęp do niej. Po ostatniej katastrofie (13-18 VI 2000 z dziurą w folii) miałem ich już naprawdę serdecznie dość. Ale miało być o rybach...
Wziąłem specjalnie urlop na ten Dzień Kupowania Pierwszych Rybek do mojego stawu. Chciałem to zrobić na spokojnie, wybrać najładniejsze, największe i oczywiście najtańsze... I oczywiście (czy to Polska szara rzeczywistość) w sklepach gdzie wiem, że są ryby, to owszem, była, pamięć o nich lub jakieś nędzne niedobitki. A ja miałem kupić ryby godne ich dwu letniego oczekiwania na nie.
Trzeba szukać... ,no, pięknie..., ja, co radzę innym, sam zostałem na lodzie - dziękuję - chyba wykasuję stronę "Gdzie kupić", skoro polecam sklepy a tam pustki, to po co komu taka strona ( i tak rzeczywiście kiedyś, dużo później zrobiłem )!!!!
Wiedziałem
o pewnym sklepie we Wrocławiu sprzedającym rośliny wodne.
Sklep, a raczej stoisko na otwartym powietrzu, jest czynny do 17,
a ja tam byłem kiedyś "pięć po". Kuknąłem przez
płot - widzę pojemnik, rośliny wystają jakieś z niego...
Teraz, pomyślałem sobie, pojadę do tego sklepu - zobaczę,
może tam są i ryby?
Przecież na tę okazję kupowania rybek wziąłem specjalnie dzień urlopu. Czasu mam
dużo, mogę i muszę pojeździć, bo MUSZĘ przyjechać z rybkami!!!!! I miałem
szczęście - w baseniku pływały najładniejsze czerwone karasie jakie do tej pory
widziałem wcześniej w sklepach. Pełne czerwone i jakaś odmiana pomarańczowa, z
przeźroczystym ogonem - piękne i wg mnie dość duże i piękna cena 8zł za sztukę!
Miałem w planach kupić 3 sztuki za 30zł - popatrzyłem na te piękne rybki i pomyślałem sobie... Tyle czekania, tyle czasu, tyle zastanawiania się czy warto je mieć w stawie, tyle słów namowy od właścicieli rybek, no i poprosiłem o złowienie 4 sztuk.
Pewne - mogłem kupić i 10 od razu , tylko czym bym się cieszył za rok, przecież jeszcze będę rybki dokupywał. Nie można kupić wszystkiego na raz!
Ryby
wpuściłem do plastikowego wiadra wypełnionego w 1/3 wodą -
więcej wody "wypluskało" by mi cały samochód. Rybom
tyle wody spokojnie wystarczy. Wiadro stało na podłodze
samochodu. Ryby bez problemu zniosły 35 kilometrową podróż
(ok. 45 minut jazdy) samochodem w gorący dzień. Po przyjechaniu
do domu, od razu (bardzo łagodnie i ostrożnie) wpuściłem ryby
do stawu - woda w stawie jest też ciepła, a nie chciałem już
ryb męczyć w ciasnym wiadrze. Przez chwilę nie wiedziały co
się dzieje, po chwili umknęły między pojemniki z roślinami.
Dziś, pływają już stadem po całym stawie.
A ja od rana (wolna sobota) siedzę przy stawie i podziwiam moje ryby - są szczęśliwe i ja jestem dziś ( 15 VII 2000r. ) szczęśliwy!
26 IX 2002r.
Zapraszam
dodatkowo na moje opracowania
"Złota rybka czyli..." i
"Złota rybka
- moje..."
na "Pływają, latają..."
20 V 2002r.
Choroby ryb
przekierowanie
do mojej linkowni
Proszę
zapoznać się z uwagami na stronie
"Uwagi końcowe"