|
Data powstania strony 3 X 2002r. Data ostatniej modyfikacji 12 VI 2003r. |
Staw Marcina
nomader@wp.pl
Postaram się cofnąć w czasie i opisać jak i dlaczego powstał nasz staw. |
Tak zaczyna się opowieść Marcina... Ooo!!! to właśnie lubię... takie historie do poczytania są fajne!
Teren, na którym powstał staw
kiedyś był bardziej podmokły, były lata [może 15 lat temu] kiedy pewien
poziom wody otrzymywał się cały rok. Obecnie poziom wody na mojej
działce opadł, choć teren osuszony nigdy nie był. No i ktoś wpadł na pomyśl żeby wykopać w tym miejscu staw... Ale najpierw postanowiliśmy wykopać dół 1m x 1m x 1m. Przez rok obserwowaliśmy poziom wody, najbardziej obawialiśmy się, że woda wyschnie latem. Dołek przeszedł próbę pomyślnie. Poziom wody utrzymywał się w ziemi. Wydaje mi się, że w przypadku naturalnych dołków jakim nasz staw niewątpliwie jest taki test jest nieodzowny. Druga przyczyna roku przerwy (czyli obserwacji "dołka") była natury finansowej ;). Praca maszyn, tzn. koparki + ciężarówek, które wywożą ziemię trochę kosztuje. Jednak umówiliśmy się z właścicielem firmy, że wykopie staw w zamian za ziemię, gdyż był to torf, dość głęboki. Gdybyśmy mieli więcej nie zagospodarowanego wcześniej miejsca, to torf można było rozgarnąć dookoła stawu. Staw powstawał ponad tydzień, do surowego stanu. Po wykopaniu, dookoła stawu powstały "góry" ziemi, takiego białego piasku i ilu. Przy pomocy małej koparki usypana została grobla, potem ręcznie wyrównana. Przy pomocy tej samej koparki został poprawiony, wyrównany brzeg. |
lato 1998
1999 - 2000
Wiosną 1999 staw z jednej strony
obrósł pałka i tatarakiem i ogólnie się zazielenił - wcześniej był
buro-szary. Na przełomie wiosny i lata zaczęły się problemy. Po
nagrzaniu się w czystej wodzie zaczęły rosnąć glony! Prawdziwy kożuch
pokrył powierzchnię wody. Ręcznie zbieraliśmy glony i jakoś do jesieni
wytrzymaliśmy. Następnego roku nie popełniliśmy błędu i wiosna
wpuściliśmy ryby, na początku karpie i liny, potem kolorowe karasie i
karpie koi. Problem glonów znikł! :) Zaczęliśmy również sadzić rośliny:
grążele, grzybienie, kaczeńce, irysy. Grążeli wsadziliśmy 5szt, do dnia
dzisiejszego przeżyły dwa z czego jeden ma piękne duże liście max ok.
40szt, a drugi ma kilka i małych [coś mu nie pasuje ;) ]. Na grzybienie
wydaliśmy "trochę"... i pięknie kwitły, ale nie wytrzymały,
prawdopodobnie złe podłoże :( cóż... |
2001
Zimą 2000/2001, ze względu na ryby
musieliśmy wycinać przeręble. Wiosną okazało się, że nie przeżyły 4 z 5
karpi koi, a poza tym OK. Najdziwniejszym widokiem, który mam przed
oczami do dziś, kiedy pewnego słonecznego ranka pojawiły się kolorowe
rybki. No wreszcie było je widać! Zaczęliśmy je liczy i zaraz ... 1,2,3, 10, 50, 100, 200, 300... a przecież wpuściliśmy 15??? Najprawdopodobniej, jakiś "uprzejmy" znajomy wpuścił nam kilka bączków [karasi japońskich], które maja tarło 3 razy w roku... Houston mamy problem! Oprócz kolorowych, było 3x tyle zwykłych karasi. Wszyscy znajomi zostali obdzieleni kolorowymi rybkami :) Wiem, że w przydomowym oczku taka sytuacja jest niemożliwa ale już w małym stawku owszem ;) Dlatego wpuściliśmy trzy szczupaki i trochę okoni, żeby pozbyć się prawdziwej plagi. Sytuacja została opanowana. Zaczęliśmy również wapnować = odkwaszać wodę. |
lato 2002
Nad stawem miałem już wielu "gości". Kilka razy
przyszły jelenie, od roku ich nie widać. Sarny są częstszym gościem, a
poza tym lisy no i utrapienie: wydra! Na szczęście była tylko kilka
tygodni wczesną zimą, jak staw zamarzł na dobre to się wyprowadziła,
kilka ryb zjadła. Przychodził też piżmak - to straszny szkodnik, który
potrafi wyciąć w pień 1/3 roślinności przy stawie. Wiosną założymy gniazdo lęgowe dla kaczek, bo w tym roku przylatywały dość często. |
* * *
Ech, zaczynam chyba
powoli zazdrościć tych oceanów ich właścicielom... ja ze
swoją kałużą zaczynam się czuć
przy oglądaniu zdjęć ich akwenów jak przedszkolak...
:-)))
* * *
10 II 2003r.
wiosna 2003
2 VI 2003r.
No i proszę! I radości,
i smutki, i kłopoty i sukcesy. Jak to w życiu. Przyznam, że po
tym opowiadaniu łaskawszym okiem spojrzałem na moje
kaczki. Gdybym miał większy staw też bym chciał by zamieszkały
w nim te urocze ptaszyska - cóż, mój stawik jest po prostu za
mały.
Bardzo spodobał mi się opis polskiej
rzeczywistości w postaci "koszyczków
natleniających" - właśnie tak jest, że nawet w dużych
centrach ogrodniczych kupuje się "rośliny wodne",
"skalniaki", "iglaki"...
A stan roślin wodnych i ryb czasami woła o pomstę do nieba...
9 VI 2003r.
Ale oto 4 VI 2003r. nadeszła niespodziewana wiadomość Było by jeszcze fajniej, ale kaczka była tylko
dzień :( Natychmiast odpisałem: jak to
jeden dzień !!!!!! Po dwóch dniach otrzymałem odpowiedź: Odeszły na piechotę. Niestety. Jakieś 150m od
stawu znajduje się kanałek i prawdopodobnie tam się udała kaczka, jest
on strasznie zarośnięty i chyba tam ma większy spokój niż u mnie ;) |
O kurczę! To kaczki takie wędrowniczki!? No, no...
* * *
12 VI 2003r.
Kolejny mail od Marcina z 11 VI 2003r. Witam. A rzęśl wiosenna jest super i muszę ją mieć w
swoim stawie! Nie wiem dokładnie, które rośliny zostawić, a które mogę
spokojnie spisać na straty? Na moczarce mi zależy, bo w dużym stawie,
tlenu nigdy nie za dużo. A nie wiem co z rogatkiem, który rośnie już
sam, "na dziko"? Czy zacząć go wyrywać!? Pozostała roślinność ma się
bardzo dobrze. Grzybienie kwitną jak szalone, jeden ma już siódmy kwiat
i piętnaście liści, a drugi trochę słabiej bo czwarty kwiat i
jedenaście liści, przy czym pierwszy rośnie w donicy, a drugi w ziemi.
W tym roku sitowie również pięknie porosło, gdy weszło na głębszą wodę
osiąga 1,5 metra ;) Poza tym najstarszy grążel daje z siebie wszystko i
jest coraz większy i już ma 33 liście, a kwiatów nie liczę! [w tamtym
roku maksymalnie 45 liści]. Poza tym dwa mniejsze - w tamtym roku
wsadzone w kosze - rosną równie dobrze, wyciągnąłem je z wody,
uzupełniłem ubytki ziemi, zwiększyłem otwory w koszach i posadziłem na
głębszej wodzie. A moje zupełnie malutkie grążele, również mają się
dobrze, w pojedynczych doniczkach mam już 14 "dużych", a 7 czeka na
rozsadzenie. Są śliczne. Ale w tym roku przezimują w piwnicy.
Dzisiaj razem z tatą pojechaliśmy zapolować na... żaby :) Kto by
pomyślał, że będziemy żaby łapać! No, ale i do tego doszło... Wydaje mi
się, że przyczyną małej populacji żab w tym roku, były silne mrozy i
gruby lód, który przy brzegach dochodził do dna, a tam zimowały żaby.
Złapaliśmy osiem sztuk, to i tak wyczyn nie lada :-) Jeżeli ktoś
chciałby do mnie napisać podaje maila: |
Strona jest umieszczona w witrynie:
Oczko wodne... czyli Mój staw -
jak powstawał i
jak się zmienia
Zdjęcia i tekst (c) Leszek Bielecki - All on this website (c) Leszek
Bielecki