Menu         
 inne strony Henryka 

                     

Data powstania strony 16 VI 2003r.

Data ostatniej modyfikacji 16 VI 2003r.

Kraina Glinianek - część I

hbrzoska@op.pl

Dzięki Panu, dzięki Państwu...
Zostałem zarażony stawem, oczkiem wodnym czy glinianką - wszystko to jedno znaczy otwarta tafla wody na własnej działce. Nawet nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy namierzyłem "Najlepszą stronę...." (to o mojej witrynie!!!) i od kiedy zacząłem inaczej patrzeć i żyć glinianką. Naprawdę woda daje duże zadowolenie, radość życia - jak nie dużo trzeba, aby człowiek był szczęśliwy!


Tak zaczyna swoją opowieść Henryk - stali goście mojej witryny już go znają  - to on wysłał do mnie zdjęcia i opisy z zimowych pomiarów grubości lodu... A teraz postanowił napisać więcej o swojej Gliniance.

Trochę zastanawiałem się czy podesłać kilka fotek dotyczących mojej glinianki - czy nie? Przejrzałem składzik fotograficzny i... Nie jestem naukowcem ani ekspertem w tej dziedzinie, dlatego wahałem się, aby nikomu z Państwa nie dać złego przykładu do naśladowania. Po przemyśleniach stwierdziłem, że ludzie chętniej naśladują prostych ludzi niż "naukowców". Dlatego przedstawiam trochę historii glinianki z Dobregolasu.

* * *

Działka kupiona była chyba w 1998 roku - tylko na początku nie wiadomo było, co robić na niej - zarośnięta, małe wysypisko śmieci - a, więc wstępnie ogólne porządki. Teren zarośnięty, bagienny - od razu decyzja - tu musi być dół z wodą, nie wysychającą latem. Nawet sąsiad nieświadomie wykonał "badania naukowe", poprzedzone wieloletnimi obserwacjami. W tych właśnie bagiennych zaroślach wykopał studnię i korzystał z niej, kiedy w okresach letnich królowała susza. Owa studnia składała się z 2-ch kręgów tylko - a więc była głęboka na około jednego metra. Wniosek: tak w tym miejscu można kopać staw...
Po wykopaniu małej glinianki (rok 2000) okazało się, iż od strony wzniesienia z wielu miejsc wypływa woda. Wówczas zrozumiałem, dlaczego w suche lata nie ubywa wody.
Wykopy wykonała skomplikowana maszyna samojezdna typu "ostrówek" polski.

 

W czasie kopania łyżka koparki odkryła duży pocisk długości około jednego metra. Prace przerwaliśmy, zawiadomiłem miejscowego gospodarza terenu - wójta. Urząd powiadomił saperów mazurskich. Dosyć szybko przyjechał patrol saperski.

 


 

Glinianka zimą 2000-2001- nic ciekawego


  Mapka terenu

 

Wiosna 2001 roku- przy gliniance pracowałem niewiele, ponieważ miało być "NATURALNIE", co wyrośnie to rośnie, bez ingerencji ludzkiej.


 

Nie ukrywam, trochę ułożyłem kamieni na brzegu, ale nie na beton, tylko na naturalnym podłożu glina-ił.
Na drugin brzegu zrobiłem to samo.


Na fotkach widać zabite pale dębowe. Miała być założona faszyna - zapobiega osuwaniu się brzegów. Z zamiaru się wycofałem- pozostały pale.


 

* * *

W 2001 roku rozpocząłem budować domek "baby jagi". Zwykły stary drewniaczek, przeniesiony, próchno z grubsza odebrane - uzupełnione zdrowym drewnem. Średni czasokres budowy we własnym zakresie z opowiadań sąsiadów, znajomych wynosi 5 lat.
Ja buduję już około 2-ch lat, a więc pozostało jeszcze 3 lata. Jak będę zakładał ostatni parapet to zapraszam wszystkich chętnych na słynną "parapetówkę".

 

* * *

Zdjęcia grzybieni zostały wykonane latem 2002 - rozrosły się przepięknie. Lato 2002, wokół ekstra słońce, ciągły brak wody wszędzie, a taflę wody glinianki pokrywają kwiaty białe i żółte - w wodzie karasie żółte, białe jeden czerwony.
Kwiaty piękne, tylko liście zostały zaatakowane przez jakąś chorobę.

 

Chyba w czerwcu 2001 r. spotkało mnie małe trzęsienie - przyszła wielka ulewa i pięknie ułożone kamienie spłynęły do wody!


Zacząłem cywilizować brzeg od strony góry- rozkładam włókninę i układam większe kamienie. Z betonu zrezygnowałem, beton kojarzy mi się z betoniarnią, blokowiskiem, a tu musi być natura "uporządkowana"

 

Wiosną 2003 przesadziłem trochę roślinek wodnych. I tak, marek szerokolistny - chyba to ta roślinka - posadziłem w wodzie.
Kilka kłączy kosaćca żółtego - myślałem, że to trudniejsze, ale rozejrzałem się wokół- rośnie tego trochę w przyrodzie.

 

Dwa kłącza posadziłem w wodzie pozostałe w bagienne miejsca. Zakwitły pięknie.!
A to widok na kwitnące grzybienie i kwitnącą "wyspę".

 

W przerwach po ciężkiej pracy siadam na brzegu glinianki /ławka w postaci bala starego/ patrzę, słucham życia natury. Patrzę na świat, który mnie otacza.


* * *

I znów kolejna opowieść dobiegła końca... Zupełnie inna niż do tej pory przedstawione w mojej witrynie. Tak jak zupełnie inne jest życie każdego z nas - ważne byśmy byli w swym życiu szczęśliwi - czy mając "oczko", czy "gliniankę" czy "staw" cieszmy się życiem i Przyrodą, która nas otacza.

Powodzenia Henryku!!!

 

 


Strona jest umieszczona w witrynie:
Oczko wodne... czyli Mój staw - jak powstawał i jak się zmienia
Zdjęcia i tekst (c) Leszek Bielecki - All on this website (c) Leszek Bielecki

Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional