Data powstania strony 7 III 2003r.

Data ostatniej modyfikacji 21 III 2006r..

Naukowy :-) eksperyment
czyli o grubości lodu

 

7 III 2003r. Zima przełomu 2002/2003 była wyjątkowo długa - może nie śnieżna, może nie strasznie mroźna, ale po prostu długa. Nie była to "telewizyjna zima", nie pokazywano zasypanych śniegiem dróg i miejscowości. Ot, czasami gdzieś trochę więcej sypnęło ale nie było żadnych katastrofalnych sytuacji jak zeszłej zimy. Ta zima była taka "spokojna". No, ale nieubłaganie zima zaczyna wreszcie odchodzić - śnieg zniknął u mnie już dawno temu, ale w Warszawie, Łodzi jeszcze dwa dni temu padał - a u mnie świeciło wtedy lipcowe słońce...

I dziś też jest taki przepiękny dzień - jest wspaniała okazja by sprawdzić jak to jest z tym zamarzaniem "oczek wodnych" do dna!!! Lód się jeszcze nie zaczął topić - noce dalej są mroźne i wszystko co próbuje się roztopić w ciągu dnia od grzejącego mocno słońca w nocy znów zamarza.

Chcę się wreszcie sam przekonać jak to jest z tym lodem - jaki to gruby lód mógł się utworzyć w ciągu 3 miesięcy - do nas zima przyszła 7 grudnia - akurat wtedy pojechałem z żoną do Rawicza na wycieczko-zakupy i dobrze zapamiętałem ten dzień... można było po prostu zamarznąć :-(

 

Myślę, że takiej długości wiertło będzie wystarczające. To oczywiście wcale nie musi być wiertło widiowe - to może być nawet jakiś dłuższy pręt lub rurka.
Śmiało wszedłem na lód - przecież nie zrobi mi tego świństwa i się nie załamie! Słońce wspaniale świeci, ale wcale tak ciepło nie jest - ubrałem więc ciepły sweter.
Ach... jaki jestem fotogeniczny...
:-)
No to do roboty. Wiertarką o mocy 500W i ostrym wiertłem to wiercenia na 10 sekund!!! Oczywiście wiercę bez włączonego udaru - nie będę straszył ryb - niech jeszcze smacznie śpią!
No i już przewiercone - dobrze wiedziałem by wiercić na środku stawu - wiertło przeszło przez lód jak przez masło - gdybym wiercił przy brzegu przebiłbym w tym momencie folię!!!
Do otworu wkładam kawałek zakrzywionego na końcu drutu. Przez równo wywiercony otwór przeciska się z wyraźnym oporem. Palcem zaznaczam miejsce, gdy drut zaczyna się przesuwać swobodnie.
Oto mój przyrząd w całej okazałości :-)

Właśnie to zakrzywienie na końcu stanowi punkt pomiarowy :-)

No i wszystko jasne - mój lód ma grubość 22 cm.

Po trzech miesiącach zimy pokrywa lodowa na stawie osiągnęła zaledwie 22 cm grubość! A gdzież tu do zamarznięcia do dna. Ciekawe jakie mogą być wyniki w innych rejonach Polski? Może ktoś spróbuje zrobić to samo i napisze do mnie...

No i proszę - wcale się nie dziwię, że w gotowych "oczkach wodnych" też zimują ryby. Przecież te plastikowe koryta mają na pewno ponad 40 cm głębokości. Więc nie jest niebezpieczne dla ryb "zamarznięcie do dna" bo ono się chyba często nie zdarza.

Ważna jest chyba zupełnie inna sprawa. Dla uproszczenia wyobraźmy sobie dziurę w ziemi o wymiarach 1m x 1m x 1m czyli sześcian o objętości 1 m3. Jeżeli zamarznie w nim woda na głębokość 20 cm to jeszcze pod lodem będzie 0,8 m3 wody zawierającej życiodajny tlen. I jest duża szansa, że wystarczy tego tlenu na 3 miesiące dla np. 5 ryb. Ale jeśli wykop miał tylko 40 cm głębokość i też się na nim utworzyła 20 cm warstwa lodu, to wody pod lodem jest tylko 0,2 m3. Czyli ryby mają na przeżycie zimy 4 razy mniej tlenu - jest szansa, że po 3-4 tygodniach go po prostu zabraknie i biedne ryby się uduszą. Być może w takiej sytuacji uratuje ryby przed uduszeniem sztuczne napowietrzanie wody. Ja nigdy napowietrzania nie stosowałem. I mam nadzieję, że i w tę zimę moim rybom nie zabrakło tlenu...

9 III 2003r. A patrząc na to co się dzieje na dworze od dwóch dni i oglądając prognozy pogody to czuję, że jeszcze kilka dni i już będzie po lodzie. Wystarczyło 2 dni ciepła, ciepła noc i trochę ciepłego deszczu by całe boki stawu zrobiły się wolne od lodu - teraz to już między folię a lód mogę zupełnie swobodnie wcisnąć całą rękę zaciśniętą w pięść. A te zdjęcia powyżej to już historia!!!

 


* * *

17 III 2003r.

Proszę, jak fajnie - dostałem zdjęcia z Mazur - aż się nie chce wierzyć, że u mnie wiosna, a tam taka zima!!! Zacytuję list Henryka w całości, no bo bardzo mi się spodobał - zaraz zrozumiecie dlaczego
:-)))

Witam autora najlepszej strony internetowej w obrębie całej kuli ziemskiej.

No i już wszystko jasne...

10.03 2003

Dokonałem pomiaru grubości lodu na własnej GLINIANCE położonej w Polsce północno-wschodniej obok rzeki Pisa w miejscowości DOBRYLAS. Rzeka Pisa kiedyś była najczystszą rzeka regionu - teraz nie wiem, ale nadal jest doskonałym szlakiem wodnym dla rodzinnych spływów kajakowych. Glinianka dlatego, bo owa powierzchnia wodna powstała na terenie gliniasto-ilastym.

GLINIANKA - żadne cudo - Państwa stawy to piękne arcydzieła.

 

Do pomiaru użyłem:

łopaty numer "15"

- odśnieżyłem fragment powierzchni lodu.

Rybackim świdrem dokonałem odwiertu dwóch otworów w lodzie - z grubsza w centralnym punkcie glinianki.
Do pomiaru użyłem też pogrzebacza wykonanego z drutu ocynkowanego grubości 6 mm i zwykłej metrówki.

Grubość lodu w otworze oddechowym - wiązka słomy w centrum H=35cm.

W drugim otworze, gdzie na fotce widnieje świder, grubość lodu H=42cm.

Średnia głębokość glinianki wynosi około 150cm. Z powyższego wynika, iż mieszkańcy mojej glinianki mają dosyć duże mieszkanko i zapewne mają czym oddychać.
Ostatnia fotka to ja Henryk Brzóska obserwuję nadlatujące bociany. Te kiepskie fotki wykonałem aparatem z lat 70-tych tamtego wieku - NRD PRAKTIKA B-100

Pozdrowienia HB

 

No i fajnie napisane, z humorem i przy okazji wszyscy już wiemy jak to jest z tym lodem na stawikach w północno-wschodniej Polsce. Dziękuję Heniu! A latem czekam na Twoje "prawdziwe" zdjęcia Twojej glinianki.

A Heniek mieszka tu --> Mapa
mapka pochodzi ze strony
http://www.rejs.waw.pl/przewodnik/

 


16 VI 2003r.

 Więcej o gliniance Henryka można przeczytać na stronie
"Glinianka Henryka" na
Wasze stawy

 

 


 

21 III 2006r.

21 marca - pierwszy dzień wiosny - pomiar grubości lodu

21 III 2006r. Korzystając z okazji znów postanowiłem zmierzyć jaki lód się utworzył na moim stawie po trzech miesiącach porządnej zimy, gdy w styczniu mrozy przekraczały nawet u nas 20 stopni.
Zgarnąłem śnieg i podłączam wiertarkę do prądu...
No to do dzieła...
Dziurę wiercę jak zwykle na środku stawu - przy brzegu można uszkodzić długim wiertłem folię!!!
Taka panorama na zimowy krajobraz.
O dziwo bardzo opornie szło to wiercenie - musiałem cisnąć wiertarkę z całej siły!
Aż się spociłem, a wiertło wcale się nie przebijało jak przez masło - jak to było trzy lata temu - dziwne! - czyżby tegoroczny lód był jakiś bardziej sprasowany???
No wreszcie - ufff!!!! Już myślałem, że wiertło będzie za krótkie, ale w ostatnich centymetrach jego długości przebiłem się na wylot....

Czyli.....

...się okazało, że lód miał grubość zaledwie 33 cm.

 

 

 








Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional