Data powstania strony 11 VI 2009r.

Data ostatniej modyfikacji 20 VI 2009r.

Wszystko zrobiłam sama!

Dumny jestem z Ewy, że dziś mogę pokazać jej stronę podpisaną takim tytułem. Tak wiele ludzi szuka firm do wykonania swoich ogrodów, tak wiele ludzi nie potrafi wymyśleć kształtu swojego ogrodu, tak wiele ludzi zupełnie nie wie, co właściwie chce w ogrodzie mieć... Wszystko zlecają firmom, i potem mają takie "plastikowe ogrody", że boją się potem sami przesadzić jakiś krzew i wołają do tego ogrodnika...
Takie ogrody stworzone bez serca, bez miłości, takie martwe ogrody.....

Ale ogród Ewy taki nie jest - widać to na każdym jej zdjęciu, czuć to w każdym napisanym przez nią zdaniu.


16 marca 2009, tak było...i już nigdy nie będzie, bo wkrótce będzie tu staw. Maleńkie oczko już nam nie wystarcza.
Z mozołem robiony kwietnik (tu jest wkopane ze 100 cebul i innych bylin, których nie widać) trzeba będzie  przenieść i jeszcze uratować rośliny.
Sosny samosiejki wykopane z pobliskiej łąki już czekają na japoński staw.
Myślę , że staw mógłby mieć taki kształt, no to zaczynam kopać...
24 marca 2009, no to się nakopałam... Wróciła zima!
30 marca 2009 - zaczęłam znów kopać.
Nie można się poświęcić wyłącznie kopaniu, bo już jest sporo ziemi z wykopu, a wykopane rośliny ze starego kwietnika schną, wiec teraz trzeba zacząć robić nowy kwietnik.
Wydaje się, że kamieni jest okropnie dużo, ale to jest naprawdę mało względem potrzeb! Ale stale dowożę...
Z pól, z dróżek, z budów - fiatem Seicento - moim kamieniowozem, jak mówi mój synek.
Po świętach wielkanocnych dziarsko wzięłam się do pracy i oto rezultat. Tam gdzie będą większe głazy i gdzie były grube korzenie moich 20-letnich "palm" położyłam dodatkowo starą wykładzinę ogrodową. A to zielone i żółte to elementy starej piaskownicy syna - tak powstaje konstrukcja mojej kaskady - potrzeba matką wynalazków!!!
Półki może nie są fachowe, ale jakoś inaczej nie dałam rady, albo przeszkadzały w kopaniu korzenie, albo cegłówki zakopane...
Na samym dole jest 1,40 metra!!!! Samiuteńka to uczyniłam!
Dziura w całości! No to teraz po watę do sklepu!
Dzięki Panie Leszku za ten waciany wynalazek!!!!!!!!!
Najlżejsza praca przy stawie zrobiona! Super się tę watę kładło!
A teraz zaczęły się problemy. Nie miałam gdzie ułożyć tej folii do nagrzania, więc nagrzewa się w wykopie. Twarda jak kamień i chyba poległam, nie dam rady jej wyprostować.
Troszkę, troszkę jakby idzie...
Prościej nie dam rady, bardzo się starałam z tymi zakładkami, ale perfekcja to nie jest...
No to lejemy!!! Oto historyczny moment narodzin mojego stawu: 20.04.2009r., godzina 15:52.

Hmmmm... Czy to są urodziny stawu czy folii z wodą?
:))
...16:52 leje się godzinę...
Godzina 17:44, zaraz będzie druga godzina, chyba na tym poziomie się zatrzymam, może jutro będzie ulewa i mi się wszystko wyleje...
Synek po raz pierwszy (po przedszkolu) zobaczył wodę w "stawie":
"Mamusiu, ale ty to ładnie skomplikowałaś!"
"Oto nase jeziolko, i mamusia wsystko sama zlobiła!"
Dlaczego nigdzie nie przeczytałam, że ta przegroda kapilarna to najtrudniejsze co mogło być przy stawie!?!

Dlatego zrobiłam to źle! Ubolewam, ale niestety tak już jest. Gdybym to robiła jeszcze raz, to zanim bym rozłożyła folię zrobiłabym rowek. Jak można kopać pod skosem łopatą skierowaną do siebie??? I się silnie zamachnąć i nie wpaść do wody? I nie nabrudzić ziemią do wykopu z czyściuteńką wodą?

Więc jest źle wkopane i za płytko wkopane. Trudno, zobaczymy jakie będą tego reperkusje.

Upłynęło kilkanaście pracowitych dni....

Staw już prawie jest.
Na razie rosną w nim tylko kaczeńce. Wcześniej 5 lat rosły w glebie przy plastikowym oczku. Dobrze wypłukałam, i do korytka po kiwi RAZEM Z KAMYKAMI I ŻWIRKIEM.

(dziury wypalam zapalniczką, a całość ładuję w starą rajstopkę czarną - swoją własną).
Kaskada działa! Kamienie tylko sobie leżą, żadnej zaprawy ani kleju.
Trzeba oczywiście zamaskować tę folię i wąż wymienić na czarny.
28.04.2009 - tę datę zapamiętam na zawsze! To są urodziny mojego stawu!!! To jest też wigilia 25 urodzin mojej córci, która studiuje na obczyźnie i nie mogę tych urodzin z nią świętować.

Wpuszczamy rybki - dwie orfy i sześć karasi.
Ten biały karaś to Ben - rybka wybrana i nazwana przez synka.

Zaraz, zaraz... A gdzie jest jeszcze jedna ryba??? Taka w śmiesznej czerwonej czapce!
Biskup :)) nie mógł wytrzymać kiedy ryby zostaną wypuszczone do stawu i sam wyskoczył z garnka i bada już teren.
Stwierdziłam, że fajnie będzie mieć mostek, więc muszę zrobić jakieś rozlewisko czy zatokę. Odgarnęłam ostrożnie folię (z wodą !!!) i wykopałam wąska zatokę w kierunku starego plastikowego oczka. Może kiedyś to połączę jakoś?
Fragment przeróbek widać w prawym, górnym rogu.
Brzeg zachodni i świerk conika (20-to letni) uformowany przez wycinanie gałązek porażonych przędziorkiem na moje drzewko bonsai.
I świeżo nasadzone byliny na brzegu zachodnim.
Brzeg południowy - Boże, jakie te kamienie były czyściutkie!
Wschodnia ściana
Ładne pałki prawda? Znalazłam w zapuszczonym rozlewisku za przedszkolem syna.
Woda była cudna i kamienie takie świeżusie i niestety koniec sielanki, zaczyna mój staw mętnieć. Szybko po torf. Duży problem z tym torfem w Słupsku. Ostatecznie kupiłam Torf ogrodniczy Kronen w takim żółtym worze (80l), pH 3,5-4,5. Sprzedawca zapewniał, że czyściuteńki, bez domieszek. Brązowe włosy to raczej nie były. Posiekany jakiś. Woda zrobiła się jeszcze bardziej mętna.
Ale na szczęście za kilka dni brunatno-złotawa i znów przezroczysta. (Ja po
prostu nie doczytałam wcześniej, że ten torf trzeba wypłukać* !!!)

*nic takiego nigdy nie pisałem!!!!
A w tej mojej mini zatoce, płyciutkiej (dlatego siatka przed kotami) taki filtr wymyśliłam.
Tzn. zwracam honor, jeden Pan wymyślił*, który prezentuje się na stronie Pana Leszka.
Tylko on nie mówił, że w pojemniku po klockach syna...
U dołu pojemnika są oczywiście dziury i wylewa się już czyściutka wodzina, a w tej fizelinie zostaje cały brud świata.

*Zaraz, zaraz - to właśnie ja wymyśliłem taki filtr!!!
Pojemnik ma pokrywkę i to jest super, bo nad nim w przyszłości będzie most, więc szkoda, żeby się do niego piach z butów sypał (mosty mają prześwity).
Kaczeńce już przekwitają - szkoda!
Brzeg zachodni dostał strażnika - japoński smok, a co ! Niech koty odstrasza.
Budda pilnuje wpływu do zatoki (sorry za wąż i ogólny bałagan - ciągle jeszcze traktuje to jak plac budowy, mnóstwo wykończeń jeszcze przede mną).
Brzeg wschodni też się tak trochę po japońsku starałam...
A to największa nagroda za moje trudy i zniszczone ręce. Cały czas przylatują na kaskadę ptaki. Wszystkie gatunki jakie znam!  Jedne się kąpią, drugie piją - cudowny widok.
Staw jest właśnie chrzczony. Pierwszy deszczyk.
Moje sadzonki. Nawet stary durszlak się przydał.
Co to za roślinki ???
Proszę o pomoc.
Bo może to jednak nie są wodne rośliny??!!!
Wykopuję je z takiego wyschniętego stawu, chyba zakładany przez człowieka a nie naturę, bo każda roślina ma w okolicy korzeni kamyczki, dalej ich nie ma, ani obok. Teraz ma tam być jakiś market. Kiedyś były ogródki działkowe. Zanim budowa się rozpocznie mam wiele do wykopania jeszcze!
 
 
To jest chyba żabieniec babka wodna, ale przekonam się o tym jak zakwitnie.
Staw w pełnej krasie (żeby nie te węże od pompy - wymienię, wymienię już wkrótce!).
Widok z balkonu....
i widok z brzegu zachodniego.
Nad stawem już pojawiły się pierwsze ważki...
...a ryby czują się w nim doskonale.
Opuncja na wakacjach w ogrodzie (poza ogrodem mam fisia na punkcie kaktusów w domu)
Widok z balkonu na dalszą część ogrodu.
Koniec ogrodu i ten pamiętny kwietnik, od którego przeniesienia wszystko się zaczęło.
Widok z końca ogrodu w kierunku domu.




"Jestem z mamusi dumny!"

 

* * *

Jakiż jestem dumny z Ewy, że całkiem samodzielnie wymyśliła i wykonała swój ogród. Wiem, że nie było łatwo, że oprócz Radości Tworzenie jest to także ciężka fizyczna praca, że po kilku godzinach zaczynają boleć ręce, nogi, plecy... Ale następnego dnia zmęczenie mija i znów chce się dalej budować swój ogród....

A ten ogród, i rośliny, i staw, będą rosły razem z jej synkiem... I trudno będzie uwierzyć za 12 lat, że ten mężczyzna był kiedyś takim małym berbeciem, i że te rośliny były takie maciupkie.... Warto robić zdjęcia!!! I warto je pokazywać!!!

I warto naśladować Ewę!!!

 

 


Strona jest umieszczona w witrynie:
Oczko wodne... czyli Mój staw - jak powstawał i jak się zmienia
Zdjęcia i tekst (c) Leszek Bielecki - All on this website (c) Leszek Bielecki

Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional