Mój roczny grzybień wiosną
2000 zaczął wypuszczać liście. Po szóstym liściu
(?) zauważyłem kolejną łodygę, ale ta była
zakończona jakoś inaczej. Po tygodniu łodyga tak się
wydłużyła, że stożkowate "coś" pojawiło
się nad wodą. Po kolejnych 3 dniach już wiedziałem,
że mój grzybień będzie dokładnie taki jak wymarzony
- coś tam ze środka pęku przebijało na różowo.
Następnego dnia (wtorek) pęk kwiatowy był cały
spękany, wyczuwałem instynktownie, że już jutro
rozkwitnie, rozchyli swoje płatki, ukaże swoje cudowne
wnętrze...
Wracam z pracy w środę o
godzinie 16 do domu. Pędzę do stawu zobaczyć co się
dzieje z moim KWIATEM...
...
...
...
Tak...
...
...
...
Zakwitł...
...
...
...
Ale 5 godzin temu! Teraz to już dla niego robi się noc
i już od 2 godzin stula swoje płatki szykując się do
snu!
Myślę sobie - może jutro - będzie już bardziej
rozwinięty, na pewno będzie dłużej kąpał się w
pełnym słońcu i zdążę nacieszyć oczy tym cudownym
widokiem.
Wracam z
pracy w czwartek o godzinie 16 do domu. Pędzę do stawu
zobaczyć co się dzieje z moim KWIATEM...
...
...
...
Tak...
...
...
...
Zakwitł...
...
...
...
Ale znów 5 godzin temu! Teraz to już dla niego znów
robi się noc i już od 2 godzin stula swoje płatki
szykując się do snu!
Myślę sobie - może jutro - będzie już bardziej
rozwinięty, na pewno będzie dłużej kąpał się w
pełnym słońcu i zdążę nacieszyć oczy tym cudownym
widokiem.
Wracam z
pracy w piątek o godzinie 16 do domu. Pędzę do stawu
zobaczyć co się dzieje z moim KWIATEM...
...
...
...
Tak...
...
...
...
Już przekwitł...
...
...
...
Stulony szczelnie pąk chowa się w wodzie. Teraz w tym
pąku zanurzonym w wodzie będą się rozwijać nasiona.
Co mnie obchodzą cholerne nasiona grzybienia - ja chcę
zobaczyć wreszcie kwiat!
Pokaż
kwiat ty oszuście !!!
Nic nie
zobaczyłem...
Ale nie martwię się... Już powoli zbliża się ku
powierzchni kolejny pęd zakończony pąkiem. Może
wreszcie teraz zobaczę mój cudowny kwiat w pełnej
krasie?
I po kilku
dniach...
Mam
szczęście! Wolna sobota. Od rana siedzę na dyżurze
przy stawie... Tak, to pewnie najlepszy moment...
włażę do wody, pstrykam... tak, kwiat grzybienia jest
naprawdę piękny! Jestem szczęśliwy!
*
Po co to piszę - aby nie dać
się zwariować i ogłupić książkowym obrazkom.
Owszem, należy posadzić w stawie grzybienia. Dobrać
jego odmianę do rozmiarów naszego stawiku. Ale nie
gonić za jakąś bezsensowną wizją, że musi to być
właśnie ta odmiana, a nie żadna inna. Ta wymarzona
odmiana może kosztować straszne pieniądze. To może
być nie odporna na mróz jakaś tropikalna krzyżówka.
Po co nam kłopot - będziemy kosz z tą rośliną
wyciągać na jesień z lodowatej wody i chować do
garażu?
I to wszystko po to, by się
tak rozczarować jak ja pierwszym kwiatem! Wiedziałem z
książek, że kwiaty grzybienia kwitną do południa -
ale "wiedzieć" a przekonać się o tym na
własnej skórze to zupełnie dwie różne sprawy. Mój
grzybień miał (w moich marzeniach) kwitnąć 24 godziny
na dobę i mieć kwiaty wielkości talerza do zupy!!!
Dlatego...
1.Radzę nie
"wariować" z odmianami.
2.Radzę kupić za 25 - 30 zł jakąś
"normalną" biało-różową hodowlaną
sadzonkę.
3.Radzę nie zawracać sobie głowy kolorem takim lub
innym lub jakimś niespotykanym kształtem kwiatów.
4.Radzę uwierzyć w słowa: każdy grzybień jest
piękny.
*
Wiosną 2000 można było w
dużych centrach ogrodniczych kupić sadzonki grzybieni
bez kłopotu (w roku 1999 miałem z tym poważny
problem). A nawet w wielu mniejszych sklepach też można
już kupić grzybienie. No i dobrze - tak powinno być.
*
Tak to było w tym roku z moim
grzybieniem. A co dalej - najgorsze jest to, że mój
grzybień na razie uznał, że dwa kwiaty to, na to lato,
wystarczy i przestał kwitnąć.
Ciekawe, jak będzie za kilka lat wyglądał mój
grzybień - może tak, jak na tych pięknych zdjęciach -
może też będzie kwitło u mnie bez przerwy po kilka
kwiatów na raz?
Poczekacie na zdjęcia z roku
np 2004?
cdn...
|