Data powstania strony 4 V 2000r.

Data ostatniej modyfikacji 6 V 2004r.

Żółw czerwonolicy - opowieść I

Chrysemys scripta elegans

Nazwa podawana przez [ 7 ] to żółw ozdobny czerwonouchy.

4 V 2000r.

Ten śliczny żółw o imieniu Teodor Liliput (wraz z kolegą) pływa w oczku Ani.

 

30 I 2002r.

A oto historia jaka wydarzyła się dwa lata temu. Nie opisałem jej wtedy, bo w tamtym okresie to nawet ryby w stawie były dla mnie tematem "s-f", a cóż dopiero pływający w stawie żółw. Dopiero umieszczenie w mojej witrynie innego opracowania o żółwiach przypomniało mi tamtą historię... Nie będę jej opisywał - zamieszczę po prostu fragmenty korespondencji jaka toczyła się wtedy między mną a właścicielką stawu.

 

4 V 2000r.
Muszę się z Tobą podzielić nowiną. Żółw wodny czerwonolicy ( tak się nazywa, nie śmiej się
:-) ), który zwiał nam w tamtym roku przeżył u sąsiadów w ziemi. Jak na razie żyje i ma się dobrze...
To mamy już 2 turtlesy. Pływają w wodzie jak motorówki (a raczej łodzie podwodne).

***

19 VI 2000r.
Mam smutną wiadomość. Jak wiesz miałam 2 żółwie, jeden mały drugi duży. No i mały został porwany przez kota sąsiadów. Znaleźliśmy go 5 metrów od stawu. Miał dziurkę w skorupie. Zabrałam go do akwarium, napuściłam trochę wody i zrobiłam mu wyspę z piasku i kamieni. Żółwika chyba bardzo drażniła woda (albo go bolało kiedy do rany dostawała się woda) bo uciekał na wyspę. W ogóle nie wchodził do wody. Kiedy przypadkiem do niej wpadł, pływał na powierzchni i w ogóle nie zanurzał się pod wodę (może miał uszkodzony pęcherz pławny??? Może żółwie mają pęcherze jak ryby??? zawsze jak pływał schodził pod wodę...). Na tą dziurkę po zębach kota nałozyłam oxycort w maści. Pomyślałam sobie, że może rana się szybciej zagoi i zrośnie. No i wyobraź sobie: żółw z dziurką przeżył 2 dni (nawet już zaczynał pływać). 3-go dnia zmarł.... Płakałam, jak mu robiłam pochówek. To takie smutne..... Wiesz, nie sądziłam, że człowiek może się przyzwyczaić do żółwia, którego widzi 2 razy dziennie jak się wygrzewa na słońcu. Coś mnie ścisnęło za gardło kiedy go niosłam, a on był martwy..... Taki mały smutny żółwik.......

Teraz pływa jeden.....Szkoda, bo zawsze wypływały razem. Miło było popatrzeć jak się razem wygrzewają na słoneczku......

***

11 VII 2000r.
Wiesz, chyba znowu kot sąsiadów wykradł naszego drugiego żółwia. Słońce świeci, a on nie wychodzi od 3 dni z wody. Zawsze jak świeciło słońce wychodził na kamienie i się wygrzewał nawet kilka godzin dziennie. Nigdzie go teraz nie widać. Pewno kot go zeżarł.....
Cholerny kot !!!!!!!!!! Czekam tylko jak ryb zacznie brakować...

***

11 VII 2000r.
Głupi kot sąsiada - to on nie wie , że żółwi mu łapać nie wolno !
No tak, żółw nie ucieknie, to nie myszka. Straszne ! - nie masz szans na utrzymanie nowych żółwi - jak już skurczybyk zasmakował w "polowaniu" na nie, to już nie zmieni swoich gustów - domyślałem się, że tak będzie po pierwszym razie, ale nie chciałem Cię dołować - to strasznie smutne. Głupi kot - ale z drugiej strony - kiedyś by była jeszcze większa tragedia, bo mógłby to zrobić TWÓJ kot --- nasz Busia zjadł kiedyś chomika córki - Anka miała wtedy ok 12 lat (Busia był jeszcze młodym kotem) - wiesz jak płakała - została z chomika tylko czerwona rysa na podłodze - wszystko wylizał do czysta!

***

12 VII 2000r.
Tak, to kot mi zeżarł żółwia, bo Berta
(duży pies właścicielki) mieszka w domu. W dzień lata sobie po działce, a w nocy śpi w domu. W dzień kot nie mógł się podkraść, bo by dostał od Berty. No, ale z drugiej strony żółw nie wychodzi w nocy....
Wiesz co??? To było tak:
była godz. 21.00 (jeszcze widno), a Bercie się zachciało spać więc przyszła do domu (muszę ją trochę tłumaczyć, bo ona ma 8 lat i robi się wolna i chyba trochę niedowidzi....). No i jak się położyła i śniła o kościach, to w tym czasie kot sąsiadów porwał naszego żółwia, który jeszcze oglądał pogodne niebo, ale już bez słońca....
 

No... i koniec historii sprzed dwóch lat. Niby banalna historia dziejąca się codziennie w Przyrodzie - drapieżnik poluje na ofiarę.

Ale nie o to chodzi... Ta historia pokazuje, że żółwik potrafił przeżyć zimę w naszych, polskich warunkach. Zagrzebał się w czymś, jakoś okrył... jak to zrobił tego nie wiemy. Ważne, że przetrwał bezpiecznie zimę. Ta historia to także świadectwo naszego, ludzkiego przywiązania do zwierząt, ukazuje nasze uczucia do nich i to jak kochamy nasze zwierzęta... psy, koty, chomiki i... żółwie.

I uświadamia nam jak niebezpiecznym zwierzęciem jest kot. Jeśli ktoś z Was pokusi się o trzymanie żółwia w stawie niech pamięta o tej historii...

Nie wiem jak zabezpieczyć się przed kotem, przed psem... Swojego psa można jakoś wychować, swojego kota (teoretycznie) też... Ale koty sąsiadów łażą wszędzie i nie istnieją przed nimi zabezpieczenia (no..., duży buldog, puszczony samopas po ogrodzie...).

Wydaje mi się jednak, że może być więcej kłopotu i smutku po utracie zwierzęcia niż radości z jego krótkiego posiadania... więc może lepiej niech żółwie pływają w akwariach (terrariach?)...

 

* * *

6 V 2004r.

Od czasu do czasu dostaję maile od różnych fotelowych mądrali... A to, że źle coś napisałem..., a to, że można to "coś" zrobić lepiej..., a to, że namawiam ludzi do czegoś co wg nich jest złe...
Albo proponuję tym ludziom by sami stworzyli swoje strony internetowe i by się podzielili z całym światem swoją wiedzą i mądrością albo nie odpowiadam na te listy wcale... Bo i po co...

Przez te kilka lat prowadzenia swojej witryny dostałem także kilka maili o żółwiu czerwonolicym. A to, że to przecież tropikalne zwierzę i NIE MOGŁO przeżyć polskiej zimy..., a to, że ta osoba (Ania) zmyśla jakieś historie..., a to, że ja to potem bezmyślnie powtarzam... Przykro się robi od takich listów, naprawdę cholernie przykro... Tym bardziej, że Anię znam doskonale...

Więc tym bardziej wszystkim fotelowym mądralom (a szczególnie pani Róży z mojej Księgi gości z 11.04 2004, która pobiła rekord mądrości) zacytuję fragment artykułu z miesięcznika EkoŚwiat nr 4/2004:

No i proszę, jak to ten "tropikalny" żółw polubił polską zimę i skute lodem wody. Dziwne te "tropikalne" żółwie... Więc proszę fotelowych mądrali - "fachowców" od żółwi  by już mnie nie poprawiali, pouczali i już nie pisali do mnie o jego "tropikalności".


   







Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional