Mewy przylatują w głąb
lądu jedynie podczas sztormu, lub w poszukiwaniu
jedzenia najczęściej porą jesienną, zimową, i
wczesną wiosną.
Najgorsze z tego jest to, że nie można przewidzieć kiedy mewy się
pojawiają. Moja działka mieści się w Gdyni Chyloni i jest oddalona od
portu o około 3 kilometry.
Czasem jest u mnie ładna pogoda, a nad morzem
szaleje najwidoczniej sztorm, wtedy to dosłownie znikąd przylatuje stado
np. 100 mew. |
|
Jest to ułamek sekundy,
podczas którego człowiek musi jakoś zareagować i nie
wie jak. Ostatnio, na początku marca'2002, miałem taki
przypadek. Mewa była około 3 metrów nad moją głową,
szybko wyciągnąłem z kieszeni pistolet z nabojami
hukowymi, który przed sekundą pokazywałem koledze,
strzeliłem prosto w mewę. Mój pies zaczął się
trząść i prędko, głęboko przestraszony pobiegł do
budy, a cholerna mewa nic. Wzbiła się na kilka sekund
do góry może na 15 metrów poczym zniżyła swój lot
gdzieś na 3 metry i zaczęła latać w kółko nad
stawem. Stanąłem jak najbliżej stawu i zacząłem
machać rękoma, nic, mewa nadal latała. W końcu było
tak, że ja stałem, machałem, ona sobie latała i
robiła ze mną zawody, kto się szybciej zmęczy.
Trwało to może 5 minut. Nagle nie wiedzieć, czemu
odleciała.
Jeżeli chodzi o walkę z mewami to nie wymyśliłem
jeszcze skutecznego sposobu. Siatka nad oczkiem, taka jak
przy walce np. z kotami nie ma sensu. Czasem człowiek
chce przecież popatrzeć sobie na rybki i ściąga
siatkę. Mewy są na tyle bezczelnie, że potrafią
zanurkować do oczka nawet wtedy, gdy 2 metry dalej
siedzi sobie spokojnie człowiek i pije kawę.
Na szczęście takie przypadki są sporadyczne, - ale są
i każdy, kto decyduję się na budowę stawu nad morzem
(jeziorem chyba też) musi się liczyć z takimi
konsekwencjami. Przez dwa lata istnienia mojego stawu
pożegnałem się z kilkoma fajnymi rybkami, a mój
sąsiad z całym stadkiem.
Muszę tu zaznaczyć, że z moich obserwacji wynika, iż
mewa ma bardzo dobry wzrok. Jest w stanie zauważyć
kawałek podrzuconego do góry chleba, nawet z 50
metrów.
|
|
Mam do czynienia z mewami codziennie, gdyż pracuję w
wysokim biurowcu. Budynek stoi dosłownie 50 metrów od
nabrzeża, ma 7 pięter a ja pracuję na ostatnim. Na
dachu gniazdują mewy. W zeszłym roku zdarzył się u
nas mały wypadek. Na dach wszedł facet chcąc poprawić
antenę satelitarną i stało się - mewy go zaatakowały
broniąc swoich młodych. Zdarzenie przypominało trochę
horror "Ptaki". Facet z lekkimi obrażeniami na
twarzy wylądował w szpitalu na opatrunku. Tydzień temu
mewy wyszukały u mnie na działce gniazdo dzikich
gołębi. (Jest to ogromna choina wyższa niż mój 2
piętrowy dom. Gniazdo było dobrze ukryte w gałęziach
na poziomie pierwszego piętra, oddalone około 1 metr od
balkonu). Gołębie były bez szans, gniazdo zostało
całkowicie zniszczone, a jajka zjedzone. Podobny wypadek
miał u mnie miejsce 3 lata temu.
Cóż... Po prostu mieszkam nad morzem... |
|
|
|
|