Data powstania strony 7 IV 2002r. Data ostatniej modyfikacji 13 IV 2002r. |
Takie sobie pisanie o głębokości stawu, torfie, roślinach, rybach i zimie...
Czasami dostaję maile z prośbą o odpowiedź na pytanie dotyczące wymiaru stawu. Wykręcam się jak mogę z podawania konkretnych odpowiedzi. Proponuję poczytać literaturę, doczytać moje eseje w mojej witrynie. Przecież każdy ma swój rozum, swoje potrzeby i na podstawie literatury i z pomocą mojej witryny powinien sobie wyrobić swój własny pogląd na ten temat. Ludzie mają różne potrzeby - jednym wystarczy sadzawka z gotowej formy wkopanej w ziemię a inni potrzebują minimum 100m2 by być szczęśliwym. Przecież by to właśnie w pełni ukazać powstała sub-strona "Wasze stawy". Nie odpowiadam po raz setny na te same pytania - radzę po prostu samemu pomyśleć...
Drugim tematem w pytaniach jest głębokość stawu... I znów tu nie można podać jednoznacznej odpowiedzi, która zależy od wielu czynników... Może ta zaprezentowana wymiana korespondencji między mną a Beatą troszkę pomoże przyszłym "pytaczom" w rozwiązaniu ich problemów
9 VII 2001r. Spadł mi Pan z nieba !!! Nazywam się Beata (...) i kilkanaście dni temu wymyśliłam sobie oczko wodne przed domem. I już je mam. Tempo jego budowania odczuwam na własnych barkach i w krzyżu. Wymiary podobne do Pańskiego oczka, ale głębokość nie przekracza 50 cm. Czeka mnie teraz "upolowanie" roślinek, a w następnej kolejności - rybek. Czy przy takich wymiarach rybki muszą mieć dotlenianie? A czy jest szansa, że przetrwają w oczku zimę? Nie udało mi się jeszcze przeczytać całej pańskiej strony internetowej, bo znalazłam ją dzisiaj. Ale już teraz dziękuję za bezcenne porady. Jeśli zechce Pan odpowiedzieć na moje pytania, będę bardzo wdzięczna. Pozdrawiam z (...) okolic Torunia (dop. mój) Beata |
***
10 VII 2001r. Trochę to oczko wydaje mi się za płytkie - ONO NA PEWNO jest ZA PŁYTKIE !!!! To bardzo ważna sprawa - jak na zimę odłowisz swoje ryby???? i czym??? .... i tak co roku.... a jak ryb będzie 27..... myślisz, że ryba jest tak głupia, że daje się złapać.... ucieka jak szalona...... różni (...) piszą tak ładnie i słodko "odłowić przed zimą"..... napisać jak zwykle to każdą bzdurę można..... weź dla treningu jakąś szczotkę i spróbuj nią machać przez godzinę nad swoim wykopem udając, że wyławiasz te ryby..... i co..... proste???..... doczytaj wszystko do końca, kup jakieś książki, jak najwięcej poczytaj w tym temacie, bo tyle jest oczek martwych, bo się znudziły właścicielom, bo gniły.... bo śmierdziały..... "bo tyle przy nich roboty" - ja w tym roku pracowałem przy oczku JEDNĄ GODZINĘ !!!! Zobacz na "Wasze stawy" na staw Wojtka i zastanów się nad jego filozofią - on napisał wyraźnie - Staw ma być bezobsługowy, zobacz na cuda u Bożeny..... te stawy żyją po prostu same.... Twój staw jest za płytki, musi mieć minimum 80 cm jeżeli chcesz trzymać ryby przez zimę. Dobrze jest popytać innych właścicieli w Twoich okolicach, jaką mają głębokość i czy w tej głębokości ich ryby zimują - wybierz się na taką wycieczkę po okolicznych osiedlach domków.... każdy z chęcią o tym z Tobą porozmawia - nie krępuj się, spokojnie zadzwoń do nieznanego domu i powiedz "Czy mogę chwilę porozmawiać o Pana stawie w ogrodzie bo chcę robić podobny" - gość się uśmiechnie i nawet zaprosi na kawę :-))) Leszek |
Coś
mi się za chwilę przypomniało i wysłałem kolejny mail
Cześć
Beato !
ale nie warto kopać też za
głęboko..... przesyłam Ci fragment listu jaki
dostałem dzisiaj od właścicielki stawu o głębokości
ok 120 cm - to już na granicy sensowności....
przeczytaj.... |
Upłynęło kilka dni...
16 VII 2001r. Bardzo dziękuję za informacje. Moje oczko miało być większe i głębsze, ale kiedy okazało się, że klej, który był przeznaczony do folii, wcale jej nie skleił, musiałam zmniejszyć wymiary . Miałam folię w dwóch kawałkach 4x6m. Rodzinni "doradcy" sugerowali mi przy tym, że przesadzam z tą głębokością i że pół metra wystarczy. Ale nie ma tego złego , co by na dobre nie wyszło. Pomyślałam sobie, że w takim razie spróbuję nauczyć się pielęgnacji oczka na takim, jakie mam. A jeśli okaże się, że w jakimś stopniu ją opanowałam, to po 3-4 latach, kiedy nadejdzie czas porządnej renowacji oczka, można będzie zrobić nowe, z prawdziwego zdarzenia. Oczko mam od tygodnia, a już z jednego nartnika "zrobiły" się 4. Odwiedza mnie błękitna ważka, ptaszki przylatują do wodopoju. I chociaż to jeszcze niewiele, to ja już mam z tego dużo przyjemności. Piękny jest efekt, kiedy pada deszcz; ciekawy, kiedy pluskolce tną toń. A nie mam jeszcze wodnych roślin. Studiuję obecnie literaturę, żeby rozsądnie wybrać parę gatunków. Pozdrawiam Beata |
16 VII 2001r. no cóż..... powodzenia Leszek |
***
Po bardzo, bardzo długiej przerwie przyszedł kolejny list od Beaty
5 IV 2002r. Dzień dobry! Przypominam się - mam na imię Beata. W zeszłym roku dzieliłam się z Tobą wątpliwościami na temat głębokości mojego oczka i prawdopodobieństwa przezimowania w nim rybek. Oczko po obrysie ma wymiary zbliżone do Twojego, ale głębokość nie przekracza 50 cm. Jednak udało się. Rybki żyją i sądząc po ich zachowaniu są w doskonałej kondycji. Mam tylko jeden kłopot: rośliny nie bardzo chcą rosnąć. Mam kilka najpospolitszych gatunków powyciąganych z naturalnych zbiorników więc wymagań wielkich chyba nie mają. Jednak coś im się nie podoba. W ubiegłym roku - idąc za Twoim przykładem - wrzuciłam worek torfu (trochę odjęłam z 50 litrów) i tak sobie myślę, czy to mimo wszystko nie za dużo na to moje oczko. Glony faktycznie jak ręką odjął. Pod tym względem mam "święty spokój". Nawet skrzyp nie rośnie, tylko trwa. Tatarak wypuścił po zimie młode listki. Czy oprócz (być może) niewłaściwego pH intuicja podpowiada Ci jakiś ewentualny inny powód takiego stanu rzeczy? Nie mam żadnego natleniania, fontanny itp. Woda stoi. Lubią ją owady - przylatują ważki (co tym bardziej cieszy, bo wokoło są suche tereny, więc przylatują specjalnie do mnie :) ). Latem zaobserwowałam nawet pływaka żółtobrzeżka. Są nartniki i różne inne "obiekty latająco-pływające". W lipcu minie rok od założenia mojego zbiornika. Jeśli zechcesz podzielić się ze mną swoimi przemyśleniami na temat moich roślin to bardzo proszę o kontakt. Proszę też, aby nie mijała Ci wena twórcza przy redagowaniu Twojej strony, która jest najcenniejszym źródłem wiedzy dla mnie i pewnie innych "oczkowiczów". Nie znalazłam jak dotąd żadnej pozycji w internecie ani książkowej, która zawierałaby tyle precyzyjnych, fachowych, a nie wyłącznie teoretycznych i często nie dających się wprowadzić w życie porad. Pozdrawiam Twój staw Beata |
No
cóż, nie będę ukrywał, że pod koniec się zarumieniłem...
Odpisałem pośpiesznie...
5 IV 2002r.
Intuicja mi podpowiada, że
rośliny będę rosły.... one są "świeżo"
przesadzone więc muszą się zaaklimatyzować,
wypuścić prawdziwe korzenie, muszą się poczuć
"u siebie w domu" . Sądzę, że w tym roku w
lecie będą już rosły prawidłowo.... i nie proś ich
by rosły jak w Naturze - lepiej niech tego nie robią,
rośliny wodne rosnące swobodnie osiągają ogromne
rozmiary (nawet taki sympatyczny "kwiatek" jak
irys może stać się paskudnym i uciążliwym zielskiem
- zarośnie ci po prostu za 3 lata cały staw.... dlatego
ja u siebie mam wszystko w pojemnikach by uniknąć
kłopotu z usuwaniem szalejących roślin i ich korzeni. Leszek |
6 IV 2002r. Głębokość mojego oczka "zawdzięczam" rodzinie, która mi brzydko mówiąc truła nad głową, że przecież tyle wystarczy, a poza tym ze względu na małe dziecko większa głębokość byłaby niebezpieczna. Ja chciałam kopać przynajmniej na 1 m. Teraz już za późno na zmiany, ale gdy kiedyś mój stawik dojrzeje do kapitalnego remontu (folia chyba wieczna nie będzie) to poprawię mu parametry. Moje "dzieło" mogę obserwować z kuchennego okna, a ma na mnie tak relaksujący wpływ, że wiele razy dziennie podchodzę i spoglądam, co tam się dzieje. Z pozdrowieniami Beata |
***
No i tak... Dwoje ludzi spotkało się na chwilę, połączyła ich wspólna pasja i wspólna radość. Dobrze, że zbudowałem swoją witrynę. Dobrze, że Beata zbudowała swój staw. Dobrze, że jest szczęśliwa. A ja jestem dumny z pochwał... Cieszą one bardzo!
Ale miało być przecież o głębokości stawu. No i właśnie. 50 cm głębokości i ryby przeżyły w tym stawiku długą i prawdziwą, śnieżną, mroźną zimę 2001/2002. A inni mieli dużo głębsze stawy, stosowali jakieś wymyślne cudeńka techniczne... A ryby ginęły.
Można z tego wysnuć piękny, ale zbyt pochopny wniosek. Tak, ryby u Beaty rzeczywiście przetrwały, ale była to zapewne wyłącznie zasługa tego, że rybki były bardzo młode i małe. Nie upewniłem się co do tego, ale tak przypuszczam. A właśnie wszyscy moi korespondenci w swoich mailach zwracają uwagę na tę sprawę - małe ryby przeżyły zimę bez uszczerbku, ale większe ryby w tym samym stawie zginęły z braku tlenu (a żaby to po prostu wszystkie).
Lód w moim stawie tej zimy (2001/2002) miał w styczniu 18 cm. Sądzę, że na północy Polski byłby jeszcze grubszy np. 25 cm. Więc wolnej wodnej przestrzeni pod lodem stawik Beaty miał ok 25 cm. To stanowczo za mało - tlen rozpuszczony w tej niewielkiej objętości wody nie wystarczy dla większych ryb (lub większej ilości małych) - zużyją go do końca i po prostu się uduszą.
Dlatego
jeśli ktoś nie chce stosować dodatkowych technicznych
zabezpieczeń z postaci grzałek, styropianowych pływaków,
dodatkowego napowietrzania wody powinien mieć odpowiednią
głębokość stawu i sensowną ilość ryb w stawie. Bo 100
rybkom to nawet 3 napowietrzacze nie zdążą dostarczać w zimie
tlenu
:-(((
Ale o
"sensownej" ilości ryb to już chyba kiedyś
pisałem...
...
Czy ktoś milion lat temu wyrąbywał rybom przeręble w
jeziorach albo wpychał im grzałki do wody? Jeżeli staw będzie
zrobiony prawidłowo, o odpowiedniej głębokości, obsadzony
rodzimą roślinnością, bez niepotrzebnego nadmiaru ryb, to nie
potrzeba przed zimą i w zimie wykonywać przy stawie żadnych
czynności. I nie sugerujmy się różnymi regułami mówiącymi
ile to centymetrów rybiego ogona może przypadać na metr
kwadratowy powierzchni stawu :-))
Spójrzmy na dzikie jezioro... czy widać w nim setki kotłujących się przy brzegu ryb? Może i w naszych stawikach należy do ilości ryb podejść bardziej rozsądnie... Może lepiej mieć 3-5 ryb niż 30-50 ??? Bożena już do tego dojrzała... Ja na szczęście nigdy nie mialem żadnych ciągot "ilościowych". Kupiłem w lipcu'2000 4 złote rybki (po 3 dniach jedna padła), w miesiąc później 2 "jakieś-czerwone". W tym roku, kilka dni temu, moje stadko wzbogaciło się o dwie, zupełnie białe, malutkie złote rybki. Mam więc 7 rybek. Nie sądzę bym jeszcze kupował jakieś ryby... Czy będę szczęśliwszy mając ich 50 w stawie???
Powyższy fragment pochodzi z opracowanej rok temu strony Piękne stawy Bożeny. Zapraszam przy okazji do odwiedzenia jej strony (a właściwie trzech stron) na "Wasze stawy".
***
Jestem zwolennikiem naturalnego stawu, z rodzimą roślinnością, z niekłopotliwymi rybami, ideałem dla mnie jest staw "bezobsługowy" - wydaje mi się, że zbliżyłem się do ideału - czego i Wam życzę. |
***