Data powstania strony 23 V - 4 VI 2004r.

Nie ma rzeczy niemożliwych...

czyli oczami laika...

Dostałem zaproszenie od kogoś, by zrobić u niego zdjęcia jego stawu i ten staw opisać. Oczywiście od razu odmówiłem - po prostu nie robię takich rzeczy! No, ale zmieniłem zdanie gdy usłyszałem, że chodzi o... 11 hektarów wody!!!

To chyba po prostu niemożliwe!!! Muszę to zobaczyć!!! Pojechałem!!!

* * *

I od razu uprzedzam - ta strona nie jest dla modemowców - są tu przedstawione 32 zdjęcia i ściąganie przez modem tej strony (308 KB "ważą" małe zdjęcia) może dość zdrowo wkurzyć - proszę, żeby potem nie pisać do mnie skarg "że strona się długo ściąga" - taka jest, taka ma być i już.
Jest także dość nudna dla kogoś, kogo te rzeczy zupełnie nie interesują :-)))

Macie teraz okazję zobaczyć to wszystko co ja widziałem i zapamiętałem. A jest co oglądać. Szkoda tylko, że tę cudowną wyprawę popsuła obrzydliwa pogoda, deszcz, wiatr, grad, i piekielne zimno - naprawdę, maj '2004 zapamiętam na długo jako obrzydliwy miesiąc...

Więc zdjęcia są czasami też brzydkie, ciemne, czasami nieostre, wiele zdjęć jest zniekształconych przez krople wody osiadłe na obiektywie. Naprawdę było paskudnie...

Po kilku minutach spaceru zobaczyłem staw. Rety!!! Czegoś takiego jeszcze nie widziałem... Ja wiem, że istnieją takie ogromne stawy, że hodowle ryb, że karpie, że Wigilia...

Plan terenu
...ale "wiedzieć" a "zobaczyć" to zupełnie dwie różne sprawy... Gapię się przez długą chwilę jak zamurowany...
(czyli stoję na brzegu "1")

No i jeszcze jedna sprawa - te "wigilijno-karpiowe stawy" mają/miały jakieś firmy, spółdzielnie, kiedyś PGR...., w każdym razie właścicielem takiego stawu jest/była jakaś INSTYTUCJA czyli jakiś twór "enigmatyczny" - tak naprawdę nieistniejący fizycznie, a istniejący prawnie.... Tylko, że z takim prawnym "czymś" nie porozmawiasz, nie posłuchasz jego opowieści.
No, pewnie że można porozmawiać z prezesem takiej firmy, dyrektorem... Ale żaden prezes czy dyrektor nie ma prawa powiedzieć tego, co ten człowiek, który stał obok mnie i mówił: "tak, to jest moje" i "tu trzy lata temu miałem łąkę!" To robi wrażenie!

Podszedłem bliżej i zatrzymałem się na chwilę by nasycić oczy tym widokiem - na kilka minut deszcz się uspokoił i zrobiło się trochę jaśniej - czarne chmury przepuściły trochę słońca - aż zdjęcie wyszło lepiej!

 

Zatrzymałem się chwilę czasu by samotnie pogapić się na ten świat... A moja żona już gdzieś na drugim brzegu (brzeg "2") rozmawia z właścicielką. No cóż - lecę za nimi... A deszcz znów zaczyna padać...

Plan terenu
Psia mać!!! To cholerne niebo jest ciemniejsze niż woda !!!

 

* * *

Idziemy cały czas w deszczu brzegiem "2". Dochodząc do końca zaczynam coś widzieć "podejrzanego" - nie mam pojęcia co to jest. Jakąś czarną ziemię... Jakiś wykop... Kurde! Powoli zaczynam się domyślać, że to jest świeżo ukończony wykop pod drugi staw. Co prawda znacznie mniejszy ale dla mnie także ogromny.

Od teraz będę się starał zdjęcia pokazywać nie tyle wg kolejności ich robienia, bo jakże często robiłem je bardzo chaotycznie, bo po prostu naraz chce się zrobić wszystko. Teraz trzeba je pokazać tak, by miało to jakąś logiczną całość i by tworzyło sensowną i ciekawą opowieść...

Stoję na brzegu "3". Po lewej ogromny, stary (czyli 3 letni) staw, po prawej świeżo ukończony wykop.

Plan terenu
Ale jakże by się ktoś mylił, gdyby myślał, że wystarczy wykopać "dziurę" i wszystko będzie gotowe samo...

Tak rzeczywiście czasami jest, ale nie w stawach o cechach (parametrach technicznych) stawów hodowlanych.

 

W stawie hodowlanym aby odłowić ryby wodę spuszcza się ze stawu "do sucha". Trzeba w projekcie takiego stawu zaplanować odpływ wody - czyli jakiś kanał (rów), którym woda popłynie do najbliższej rzeki. No i trzeba przewidzieć taki drobiazg, by poziom rzeki był niższy niż poziom wody w stawie... to wszystko musi być szczegółowo zaplanowane, wyliczone, pomierzone... To jest ogromne przedsięwzięcie i wymaga ogromnej wiedzy teoretycznej i doświadczenia praktycznego. Oczywiście są ludzie, dla których takie projekty to codzienność... Są również ludzie, dla których realizacja takich projektów to także chleb powszedni...
Ale mnie to w tej chwili nie obchodzi. Ja tu jestem po prostu na wspaniałej wycieczce.

Plan terenu
No i właśnie to jest widok na miejsce zwane mnich* - czyli umocniona konstrukcja (obecnie beton, kiedyś drewno i kamienie) w naturalnym brzegu albo w grobli stawu*, która służy do regulacji poziomu wody w stawie poprzez jej upuszczanie do odpływu.Otwierając całkowicie przegrody w mnichu można spuścić całkowicie wodę ze stawu. Oczywiście robi się to ostrożnie by razem z wodą nie uciekły także ryby... Hehe, a to by dopiero było!!! No i by nie zrobić w okolicy po prostu prawdziwej powodzi!*

*Do spuszczania wody ze stawu służy mnich piętrząco-upustowy.
*Grobla to jest po prostu sztucznie usypany wał ziemny, który stanowi brzeg stawu.

 

Teraz pokażę kilka zdjęć tego ogromnego wykopu... Ot, stałem albo szedłem, deszcze sobie padał, a ja zgrabiałymi od zimna i wody palcami robiłem po prostu pstryk i znów pstryk...
.. I ktoś może uważać, że wystarczyło by tu pokazać jedno zdjęcie wykopu...
...ale ja uważam, że trzeba ich zobaczyć więcej by pojąć ogrom tych prac!

W trakcie oglądania tej dziury spytałem gdzie się wywozi te ogromne masy ziemi wybieranej z wykopu. Okazuje się, że projektuje się taki staw w ten sposób, by nie trzeba było tego robić. Wywiezienie tej ilości ziemi by było niesamowicie kosztowne. Więc ta ziemia wykorzystywana jest do usypywania grobli wokół stawu, w miejscach gdzie jest to konieczne. Wszystko to oczywiście trzeba obliczyć, zaplanować szerokość, wysokość i długości grobli wokół stawu. Nie może się niespodziewanie okazać, że zabraknie ziemi na usypanie grobli i staw się nie zamknie !!!

Oczywiście grobla jest usypywana tam gdzie jest taka potrzeba - brzeg, który jest widoczny na tych zdjęciach jest naturalnym wykopem - tu po prostu poziom terenu jest wysoki. Groble się buduje w miejscach obniżenia terenu. 

Użyłem wcześniej sformułowania "usypać groblę" - nie jest to ścisłe; dziś groblę się buduje spychaczem, przesuwając te ogromne ilości ziemi ze środka stawu na jego brzegi.

Tu chciałem pokazać miejsce gdzie spychacz wjeżdżał i wyjeżdżał z tego wykopu. Ten zjazd był z takiego jakby półwyspu. Oczywiście takie szczegóły jak widoczne nierówności nie mają żadnego znaczenie. Przy tym ogromnie wykopu to ledwie rysy na jego powierzchni :-)

 

* * *

No, ale co to za staw bez wody! Skąd wziąć takie ilości wody by napełnić tak ogromny staw? Przywieźć beczkowozami? Wykopać jakąś studnię i pompować wodę do stawu? Takie pomysły to może i dobre, gdy się wykopie w ziemi dziurkę...

Wypełnienie tak wielkiego wykopu wodą jest technicznie bardzo trudne!!! Pomimo naszej cudownej techniki nie istnieją maszyny by przewieźć takie ilości wody. A nawet gdyby były, to jakie by trzeba drogi zbudować dla tych pojazdów!  Można oczywiście zbudować rurociąg, zastosować potężne pompy. Ale to by było też bardzo czasochłonne i kosztowne! I to jest dość paradoksalne, że my - włodarze komputerów, satelitów i energii jądrowej stosujemy tu pomysły, na które wpadli ludzie setki, a może i tysiące lat temu!

Bo, aby napełnić tak ogromny wykop wodą, wystarczy wykopać mały rowek i skierować przez niego trochę wody z pobliskiej rzeczki do pustego stawu - niewielka ilość wody zabrana rzeczce zapełni za kilka dni tak ogromny staw!!! Oczywiście to wszystko też się wylicza, projektuje, uwzględnia przeróżne czynniki, bilansuje się przepływy wody. I znów są ludzie, dla których to codzienna praca...

I jest to chyba najważniejsza sprawa przy projektowaniu i budowie takiego stawu - czy gdzieś w pobliżu przepływa chociaż niewielka rzeczka, której wody mogą zasilić wykopany niedaleko od niej staw.

Ale mnie teraz to wszystko nie obchodzi - ja to po prostu widzę wszystko gotowe i widzę jak to działa! Och!!!, żeby jeszcze nie padało....

Doszedłem do końca nowego stawu. Właśnie tu jest bardzo ważny punkt, gdzie widać całą ideę pomysłu na tak ogromny staw. Widać tu koniec koryta rowka doprowadzającego wodę z rzeki. W grobli widać przelot w postaci mnicha*. W tej chwili zastawki w mnichu są szczelnie zamknięte - staw nie jest jeszcze gotowy do napełniania wodą, coś podobno trzeba jeszcze poprawić...
Te zastawki to zwykłe deski włożone w metalowe prowadnice mnicha - to (jak się okazuje) jest wystarczająco szczelne!

Plan terenu
Za placami mam stary staw. Stoję w tej chwili na grobli pomiędzy rowkiem a starym stawem.
*Do napuszczania wody do stawu służy mnich wpustowy.

Teraz obracam się w lewo....

.. I robię zdjęcia rowkowi. Dopiero na tym zdjęciu widać, że rowek to nie jest taki sobie zwykły rowek, ale potężny rów, ale wobec ogromu stawu nazwa rowek jest w pełni usprawiedliwiona.

Plan terenu
Więc stoję na tej grobli i widzę drugiego mnicha, którym jest dopuszczana woda z rowka do starego stawu.

Woda z rowka przelewa się przez specjalne zastawki mnicha do ułożonej w grobli rury - tą rurą, już bez żadnych przeszkód woda przepływa pod groblą (czyli tym wałem, na którym stoję) do stawu.

Bo trzeba tu pewną rzecz dodatkowo wyjaśnić. Właściciele oczek wodnych i ogrodowych stawików robią co mogą, by ich staw był szczelny. Stosują przeróżne folie i inne sposoby by utrzymać wodę w wykopie. Na tych zdjęciach doskonale widać, że nikt tu nie stosuje żadnych folii albo wodoszczelnych wykładzin. To by było fizycznie niemożliwe i nieprawdopodobnie kosztowne. Projektant takiego stawu liczy się z tym, że część wody będzie nieustannie wsiąkać w ziemię - znając własności gruntu można tę ilość wyliczyć. Więc o tę ilość wody przesiąkającą do gruntu (i o tę, która odparowuje) staw jest ustawicznie uzupełniany z rowka przez odpowiednio ustawione zastawki właśnie tego mnicha.

 

Podszedłem bliżej do mnicha - właściciel udzielił mi szczegółowych wyjaśnień na temat bilansów wodnych takiego przedsięwzięcia i obsługi rocznej stawu. Np. nie wiedziałem, że staw całą zimę stoi zupełnie pusty! Po prostu po spuszczeniu wody przed Wigilią (by odłowić ryby) stawu się nie napełnia aż do wiosny. Dopiero gdy zaczyna się ciepło, otwiera się zastawki na wlotowych mnichach i wpuszcza się wodę do stawu i kroczek (czyli już takie dość duże rybki) karpia albo innych ryb.

 

No i właśnie stoimy NA mnichu "wpustowym".  Specjalnie złapałem w tym ujęciu nogi właściciela by uchwycić wielkość tej budowli. Tak, tak - bo to jest budowla, niewielka, ale budowla! Takie coś nazywa się budowlą hydrotechniczną.

(oczywiście dalej pada....)

 

U góry zdjęcia widoczny poziom wody w rowku, poniżej widoczny poziom wody w mnichu - ta woda płynie swobodnie rurą do stawu. Gdy staw jest napełniony i tylko uzupełniany wodą, to ten poziom jest równy poziomowi wody w stawie.
Widać, że poziom wody w rowku jest wyższy niż poziom wody w stawie - specjalnie w taki sposób są ustawione zaślepki w mnichu by utrzymywać taki poziom wody w stawie - zawsze niższy niż w rowku.

Dobrze widoczne szczegóły konstrukcji mnicha - toż to banalnie prosta konstrukcja!  Widać tu wyraźnie, że drewniane zastawki mnicha to zwykłe deski  wpuszczone w stalowe korytka z ceownika.

 

A tędy wypływa woda z rury poprowadzonej pod groblą od mnicha do stawu. Właściwie ta konstrukcja nie pełni żadnej istotnej funkcji - została tak wymurowana by z daleka było ją widać - i tyle. Pewnie jakoś to się nazywa, ale nie zapytałem...

 

A tak wygląda to od strony stawu - widoczna grobla rozdzielająca dwa stawy i konstrukcja bez nazwy*.

Plan terenu
*Ta konstrukcja bez nazwy to po prostu nazywa się wylot z doprowadzalnika.

 

* * *

Cały brzeg "4" jest ogromną groblą - tu teren jest znacznie obniżony w stosunku do poziomu terenu przy brzegu "1". Więc wszystkie zdjęcia roślin rosnących za stawem będą robione z dość dużej wysokości szczytu grobli. Właściwie, to ta wysokość jest baaaardzo duża!!!

Idziemy dalej wokół stawu. Idziemy po brzegu "4". Na prawo widać ogromne pola, zupełne nieużytki. A na pierwszym planie ogromne szuwary pałki wodnej.

Plan terenu

(te plamy ma zdjęciu to nie ufo :-))) to krople wody na obiektywie aparatu)

 

Tej pałki są naprawdę straszne ilości. Najgorsze jest to, że rozsiewa wszędzie swoje nasiona i zaczyna pojawiać się jej coraz więcej w stawie. To będzie niedługo poważny problem jak ją zniszczyć w stawie.
A musi się ją zniszczyć, bo bardzo szybko zarośnie po prostu cały staw - stawy hodowlane są przecież bardzo płytkie (około 1,5 metra głębokości).

 

A tak wyglądają zeszłoroczne pałki pałek - już bez swoich pięknych brązowych wałków.

 

Idziemy cały czas brzegiem "4". Kończy się strefa pałek, a zaczęła się strefa situ. Widzę, że nie tylko u mnie w stawie sit marnieje po zimie (bardzo mocno ucierpiały moje sity w zimę 2002/2003).
Widzę tutaj, że kępy situ powoli odrastają. U mnie na szczęście też (ale baaaardzo powoli).

 

No, ale spójrzmy na staw... Właśnie widać jak pałki zaczynają zdobywać sobie przyczółki na brzegu stawu. I każdego roku będą wchodziły do wody coraz głębiej i głębiej, i dalej i dalej... Aż pewnego dnia wszystkie zostaną zniszczone chemią albo usunięte mechanicznie...
Rękoma???? HAHAHA!!! Po prostu przejedzie się po dnie stawu ogromny spychacz i zrobi z tego zielska po prostu sieczkę...

 

Oj! ale nie tylko pałka ma ochotę na zarośnięcie stawu! Trzcina też ostrzy sobie swoje kłącza na opanowanie brzegów. I jak widać, niektóre odcinki brzegu już są jej. I tylko kwestia czasu by CAŁY staw był jej.

(rety - leje bez przerwy !!!)

 

* * *

Ale nie zajmujmy się roślinami. Pałki, trzciny, sit to nasi starzy znajomi.... Zajmijmy się lepiej stawem. Popatrzmy na staw jako całość widzianą z brzegu "4".

No i widzimy dość blisko brzegu pierwszą wyspę - projektanci stawu zaprojektowali go nie tylko poprawnie technicznie ale i mądrze ekologicznie !!!
Okazało się, że można nadmiar ziemi z wykopu wykorzystać (zamiast na szersze groble) na utworzenie dwóch wysp jako miejsca lęgowe dla ptactwa wodnego.

Plan terenu
No i widać też jak już rozprzestrzenia się pałka po stawie - widać rośliny na brzegu stawu, widać też na brzegu wyspy, widać też już na środku - pomiędzy brzegiem a wyspą. Za dwa, trzy lata cała ta przestrzeń wody zamieni się w gęsty las pałek. Tak - ta sama pałka, która dla ogrodowego stawiku jest jego królewską ozdobą, w takim stawie jest zagrożeniem istnienia stawu!

 

Na tym zdjęciu ująłem całość horyzontu widzianego z brzegu "4". Pierwsza wyspa została już daleko w tyle, brzeg oddala się od wysp, przestrzeń wodna stale się powiększa, a jednocześnie polepsza się widok na całość stawu.
A między wyspami kolejna niespodzianka - znów coś rośnie w stawie, a tej odległości wygląda jak kolejna, płaska wyspa. Tej pałki jest już tam tyle, że niedługo połączy te wyspy w jedną całość.

Plan terenu

 

Powoli, oczywiście w strugach deszczu, dochodzimy do drugiej wyspy.

Plan terenu

 

No i jeszcze takie ujęcie zrobiłem - z przodu wyspa "2" a daleko za nią wyspa "1".

Plan terenu

I w ten sposób doszliśmy do brzegu "1" - początku naszego marszu. Cały staw obeszliśmy dokładnie za 25 minut. Nic dziwnego, że mieliśmy tak rewelacyjny wynik - deszcz dodawał nam motywacji... A moje rozmowy z właścicielem trwały chyba krócej niż moje opisy. Po prostu kilka słów o tym co widać, moje dwa pytania, dwie odpowiedzi, kilka zdjęć i lecimy dalej... nienawidzę deszczu!!!
 

* * *

Oczywiste, że bez sensu by było uciec przed deszczem i nie dokończyć oglądania całości. Bo przecież najważniejsza w stawie jest woda - więc musiałem zobaczyć jak to z tą wodą jest do końca, a właściwie >>od początku<< ...
Przeszliśmy się z kilometr, a może z półtora przez łąki, jakiś lasek... Doszliśmy do polnej drogi, przeszliśmy przez mostek nad rzeczką... Szedłbym jeszcze dalej, i dalej... Ale właściciel stanął za mostkiem i powiedział: "to tu".
Hmmmm... Mostek jak mostek, nic ciekawego...

NAJWAŻNIEJSZE JEST TO, ŻE WRESZCIE DESZCZ PRZESTAŁ LAĆ - RETY, JAK DOBRZE!!!

No nie mówiłem! Nic ciekawego! Płynie sobie rzeczka, taki sobie strumyczek jakich tysiące gdzieś sobie płyną w całej Polsce...

Plan terenu
Strumyczek ani duży, ani mały, a właściwie to po prostu brudny*... co tu do oglądania???

*Poprawność merytoryczna tej strony była konsultowana z projektantem tych stawów. Miał on w zasadzie jedną uwagę do mojego opracowania:

Ta woda w rzece jest CZYSTA. Nie zawiera żadnych szkodliwych chemicznych substancji, nie zawiera również żadnych szkodliwych bakterii. A to, że nie wygląda jak woda w wannie to chyba oczywiste!  Przecież to w końcu jest rzeka! Gdyby woda w rzece była BRUDNA (chemia, bakterie) to w stawie, zasilanym taką wodą nie można by hodować ryb i (co chyba oczywiste) kąpać się i pływać .
To jest niezbędny warunek zbudowania stawu hodowlanego - bliska obecność rzeki, w której płynie CZYSTA woda!

No cóż - nie będę ukrywał, że pojęcie czystości wody laika i profesjonalisty nieco się różnią... Bo dla mnie czysta woda to jednak taka jak w wannie
:-)))

 

Ale właściciel pokazuje bym popatrzył tutaj. Widzę rzeczywiście jakieś świeże zmiany w tym starym mostku, świeża żółta i niebieska farba na jakichś nie pasujących do mostku elementach...
(uwaga, uwaga - nawet słońce zaświeciło - życie jest piękne, tylko dlaczego jestem CAŁY mokry!!!???)

Właściciel mi pokazuje gdzie mam zejść POD mostek i zobaczyć o co tu w ogóle chodzi...

No proszę! Jak pięknie widać teraz co zostało zrobione. Te żółte stalowe szyny to ceowniki. Pomiędzy każdą parę ceowników wsunięto kilka desek i... to już wystarcza.

Plan terenu
Laik powie, że powstała tama, zapora, a fachowcy powiedzą, że na rzece został zbudowany jaz (kurde! - ile ja zapamiętałem z tego wykładu!!!). Poziom wody podniósł się na rzece o około pół metra...

 

...czyli akurat tyle, by poziom wody sięgnął do poziomu wykutego w ścianie mostku kanału odpływowego. Oczywiście to na jakim poziomie ma być umieszczony ten odpływ to się szczegółowo projektuje i wyznacza na podstawie szczegółowych pomiarów geodezyjnych. Bo...

Bo wyobraźmy sobie, że przez pomyłkę ten odpływ były zrobiony np. 20 cm wyżej niż teraz. Więc o te 20 cm wyżej by trzeba było podnieść poziom wody w rzeczce przed jazem dokładając 20 cm desek. No i być może komuś (np. kilometr wcześniej) podniesiona w górę rzeka zalała by pole lub podwórko. Więc to wszystko naprawdę bardzo dokładnie się analizuje... ale fachowcy potrafią to zrobić dobrze.

Zrobiłem jeszcze zdjęcie z drugiego brzegu. Widać jak woda uwolniona z zapory dostaje szybkości i żwawo płynie dalej  - prawie jak górska rzeka :-).

No, a co z wodą, która wpłynęła do kanału odpływowego? Idziemy około 20-30 metrów w bok - i nagle, niewiadomo skąd, pojawia się rów z wodą.

O!!! Czyli do tego miejsca woda płynie pod ziemią w rurze, a potem...

Plan terenu

 

...a potem już zupełnie swobodnie wykopanym rowem płynie do stawów, które są kilometr dalej.
Bez sensu ( i bardzo drogo) by było tę wodę doprowadzać do stawów rurą - trzeba by  wykonać wykop, ułożyć w nim rury, potem wykop zasypać.

Plan terenu
Rowem jest po prostu taniej! A że trochę wody wsiąknie w glebę - a cóż to szkodzi, skoro ona jest po prostu za darmo!!!

A ten rów to właśnie ten rowek, któremu godzinkę temu robiłem zdjęcia przy stawach. I już wszystko jasne.

No, nie całkiem... a gdzie spuszcza się tę wodę ze stawów gdy odławia się ryby przed Wigilią? Ano też do tej samej rzeki - tylko że dwa kilometry dalej - tam po prostu poziom wody w rzece jest niższy niż w stawie i woda do rzeki po prostu sama spłynie podobnym rowem...

* * *

Ot i wszystko... Cała filozofia istnienia takiego stawu opiera się w zasadzie na idealnym wymierzeniu poziomów wody:
- w rzece przed przegrodą,
- w stawie
- w rzece, w miejscu gdzie woda będzie spuszczana ze stawu na zimę.

Drugą strategiczną wielkością jest głębokość wykopu stawu. Wykop nie może być za płytki, bo staw będzie po prostu za płytki. I radą na to nie może być zwiększanie poziomu wody na zaporze by napełnić staw mocniej - bo poziomu wody nie można podnieść jak się chce, bo rzeka po prostu wystąpi z brzegów i zrobi powódź. Staw nie może być również wykopany za głęboko, bo wtedy z niego nie spłynie woda do rzeki - mogło by się zdarzyć tak, że poziom wody w rzece (w miejscu odpływu) byłby wyższy niż poziom dna w stawie i woda by się wlewała DO stawu.

Więc wszystko to musi być idealnie zgrane... I oczywiście jest.... Na Dolnym Śląsku jest setki takich stawów hodowlanych...

* * *

W takim stawie nie musi się wcale hodować ryb. Można na nim urządzać zawody żeglarskie, można pływać kajakami i obserwować ptaki żyjące w gęstwinie szuwarów i na wyspach. Można pewnie pływać motorówką i urządzać jakieś kursy żeglarskie. Pewnie wodniacy by podpowiedzieli co zrobić z takim akwenem... A można po prostu nie robić z tym stawem NIC - po prostu go mieć dla siebie! Bo przecież już jest trochę ludzi w Polsce, których na to po prostu stać! Z jednym z nich spędziłem dwie wspaniałe godziny i dzięki temu powstała ta strona...

Dziękuję :-)

* * *

Mały słowniczek pojęć, które użyłem w tekście z podanymi prawidłowymi technicznymi nazwami:

Rowek nazywa się fachowo doprowadzalnik, ale mi się ta nazwa paskudnie nie podoba, więc na potrzeby tego eseju używałem właśnie słowa rowek.

Używałem również słowa zastawki na nazwanie desek wkładanych w prowadnice mnicha. Prawidłowa nazwa na te deski to szandory. Uwaga! nie mylić ze "stawidłami" - stawidła to przy młynie wodnym - służą do puszczania strumienia wody na koło młyńskie.

W stawie muszą być dwa mnichy: jednym napuszcza się wodę - to jest mnich wpustowy. Wylot wody z mnicha wpustowego do stawu to wylot z doprowadzalnika. Do spuszczania wody ze stawu służy mnich piętrząco-upustowy.

Sztuczny brzeg stawu w postaci wału ziemnego to grobla, i tej nazwy używałem cały czas prawidłowo.

Jaz to taka niewielka tama, zapora na rzece.

 
 


Strona jest umieszczona w witrynie:
Oczko wodne... czyli Mój staw - jak powstawał i jak się zmienia
Zdjęcia i tekst (c) Leszek Bielecki - All on this website (c) Leszek Bielecki

Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional