Data powstania strony 4 III 2005r.

Data ostatniej modyfikacji 4 III 2005r.

Dziki ogród


Wiosna to ukochana pora do pisania do mnie rozpaczliwych maili o szalejących w stawach glonach. Na szczęście jest tych maili znacznie mniej niż kiedyś - jednak i moja witryna i kilka innych dostarczyły trochę wiedzy o tym problemie. Ale warto zobaczyć co by się właściwie stało gdyby...
NAPRAWDĘ nie robić NIC.

Zapraszam więc do obejrzenia przepięknego dzikiego ogrodu - naprawdę bardzo dzikiego. Może te zdjęcia pomogą trochę niektórym ludziom zrozumieć, że kilka glonów w wodzie, trochę mętnej wody, kilka owadów/ślimaków/gąsienic to jeszcze nie koniec świata i że nie trzeba wlewać/wsypywać do stawu od razu pestycydów/chemii wszelakiej/azotoksu/wapna palonego/torfu i czort wie jeszcze czego.... a co trafiało się w listach jakie dostałem przez te kilka lat prowadzenia mojej witryny.

No to tyle wstępu - zaczynamy zwiedzanie Wildlife Garden przy Natural History Museum w Londynie.

Pół roku temu przedstawiłem w mojej witrynie pomysł na hipcie w oczku wodnym. Dziś przejdziemy już obok nich obojętnie. A kto ich nie widział... No cóż - niech sobie sam poszuka na "Waszych stawach".

Bo my dziś idziemy do Wildlife Garden - czyli Dzikiego Ogrodu.

 

Niewielka mapka i parę słów opisu całkowicie wystarczą. Ogród jest malutki, jest w nim trochę ścieżek, jakaś ławeczka, spory staw po środku ogrodu i to wszystko. Raczej się w nim nie zabłądzi
:-)))

 

Przy stawie jest prosty schemat stref głębokości. Dla stawowiczów klasyka - mnie w tej chwili fascynuje bardzo dobry stan tych wszystkich gablot, map, tabliczek, przeznaczonych jako informacja dla turystów i zwiedzających Londyn. Jakoś nikt niczego nie zrywa, nie niszczy, nie psika sprajami, w ogóle nie widać nigdzie graffiti...
Co oczywiście wcale nie znaczy, że wszystko jest tam "och i ach" - jak sobie przypomnę chodniki "wieczorową porą" albo wnętrze zakładu fryzjerskiego to dreszcze człowieka przechodzą.... ale tak po prostu jest - co kraj to obyczaj.

 

No to pierwszy rzut oka na centralną część ogrodu. Widać szaleństwo zieleni, zarośnięte, całkowicie niedostępne brzegi i.... widać brak wody - zielony kożuch czort-wie-czego pokrywa cały staw...

 

Brzeg stawu. Istna dżungla roślin. Ale proszę zwrócić uwagę! Nie ma pałek!!! Ktoś świadomie tego pilnuje!!! Pałki by zarosły ten niewielki staw CAŁKOWICIE za 2-3 lata i po prostu NIC by z niego nie zostało oprócz szaleńczej gęstwiny tych roślin.
Na brzegu kwitnie znajoma roślina - to sadziec konopiasty.

 

A tu widać rzucającą się z daleka w oczy krwawnicę pospolitą.

 

I z bliska - sadziec konopiasty i krwawnica pospolita. Jest mi bardzo miło zobaczyć tutaj te rośliny. I jest mi tym bardziej miło, bo już w roku 2001 polecałem w mojej witrynie te rośliny do naturalistycznego ogrodu.

 

Prawda, że miałem rację! Krwawnica pospolita jest przepiękną rośliną. Nie wymaga żadnej opieki, odporna na wszelkie mszyce, mrozoodporna, długo kwitnąca - atrakcyjna nawet w zimie, gdy oszroni jej suche kwiatostany mróz.

 

A oto sadziec. Zdjęcie kępy kwiatów robione z odległości 1 metra.

 

A to zbliżenie - złapałem jedną ręką kilka kwitnących łodyg sadźca i zrobiłem kilka zdjęć.

 

No i takie wyszły te zbliżenia...

 

Prawda, że zdjęcie dobrym aparatem z bliska pokazuje zupełnie bajkowy świat - niewidzialny dla oczu.

 


 

Ale wracajmy do stawu. W zasadzie w wodzie widać tylko glony i liście grzybieni.

 

Grzybienie są tak ściśnięte, że ich liście już się nie mieszczą w wodzie i roślina wysuwa je nad powierzchnię wody.

 

Samotny kwiatek. Jak widać, dzikie odmiany grzybieni wcale nie kwitną licznymi kwiatami - tym bardziej należy kupować do ogrodowych stawów hodowlane, licznie kwitnące odmiany tych roślin. I zostawić dziko rosnące rośliny w spokoju.

 

Oczywiście i tu szarynka grzybieniówka zżera liście grzybieni. I tu też wygląda to paskudnie. Ale tu nikt nie usuwa tych liści. To jest naprawdę dziki ogród!

 

Pomiędzy liśćmi, gdzie jest chociażby skrawek wolnej przestrzeni panoszą się glony. każdy skrawek wody jest nimi wypełniony. Chyba jednak ta "dzika" przyroda nie bardzo mi się podoba.
Pomimo, że jestem wielkim zwolennikiem stawu naturalistycznego to jednak wszędzie trzeba zachować umiar....
Ale do takich zdjęć jeszcze wrócimy....

 

Na innym brzegu nieśmiało rośnie bobrek trójlistkowy. Dobrze, że znalazł dla siebie taką niszę, pomiędzy wodą a suchym brzegiem. To jedyne wolne miejsce nie zarośnięte przez nadbrzeżne szuwary.

 

Wśród gęstej brzegowej dżungli znalazłem też rośliny irysa. Oto dojrzewające nasiona irysa w pełnej krasie. Bardzo się cieszę, że takie zdjęcia mogłem pokazywać już kilka lat temu, robione przeze mnie nad moim stawem.

 

A takie zdjęcie chciałem zrobić od bardzo dawna - tak wyglądać będą liście irysa, gdy nie będziemy pilnie obserwować naszych roślin - jego liście są smakowitym kąskiem dla niewielkich szaro-zielonych gąsienic. Trzeba je usuwać ręcznie z zaatakowanych liści - czasami widzę nadgryzione liście irysów w moim stawie i robię z tymi gąsienicami porządek.

 


 

Ale przecież dla nas najważniejszy jest staw - przyjrzyjmy się co się właściwie dzieje z stawem gdzie nikt-nic nie robi. No i widać wyraźnie, że wygląda taki staw obrzydliwie.

 

Ale, ale.... Może i nasze oczy widzą obrzydliwość, ale ta kaczka z małym chyba tego nie widzi. I ma chyba wręcz zupełnie inne zdanie na temat idealnego stawu niż my.

 

Mam nawet wrażenie, że ona uważa ten staw za idealny i bezpieczny - pomimo tego, że staw mieści się w centrum ogromnego miasta!

 

No i właściwie powiem tak - na zdjęciach ten staw wygląda znacznie gorzej niż w rzeczywistości. Dlaczego??? Bo w idealnie czystej wodzie każdy glut glonów szpeci ją bardzo. Ale gdy glony zajęły całą powierzchnię i objętość stawu, to po prostu wydaje się, że "tak ma być" i po prostu to już nie przeszkadza.

 

Trudno właściwie mi ocenić czy mi się ten staw podoba czy nie... Powiem szczerze, że taki wodny zbiornik widzę po raz pierwszy. Moje leśne i polne jeziorka pomimo tego, że są całkowicie dzikie są jednak znacznie mniej zarośnięte. Ta dzikość tego stawu trochę mnie przeraża. Trochę ta dzikość jest za bardzo dzika!
Ale z drugiej strony - chyba wolę ten staw niż jakieś sztuczne, dziwaczne twory wodne, w które właściciele leją bez przerwy jakąś chemię, sypią jakieś "cudowne granulki", stosują jakieś obłędne filtry wielkości słonia (wcale nie przesadzam - to jest zdjęcie z polskiej strony www, polskiego producenta filtrów) i do tego zabijają wszystko co żyje w ich stawie przy pomocy lamp ultrafioletowych...
To ja już wolę ten dziki staw.....

(osoby zainteresowane zakupem takich "cudownych filtrów" niech nawet nie piszą do mnie maili, gdzie to zdjęcie znalazłem - nie będę reklamował takich filtrów i podawał stron www... , a jak ktoś chce mieć takie "cacuszko" w ogrodzie to niech sobie sam szuka googlami producenta)

 


 

Na koniec mojej opowieści chciałem pokazać kilka zdjęć drzew rosnących nad tym stawem. No i się okazało, że właściwie rosną nad nim tylko olchy!!!

HA!!!!!

Dokładnie tak samo jak u mnie!!!

 

Po prostu olcha jest szaloną rośliną - to taki plenny drzewny chwast rosnący wszędzie i bardzo łatwo się rozsiewający. Bardzo często na różnych nieużytkach po kilku latach wyrastają Z NICZEGO zagajniki - albo brzozy (powstaje brzezina) albo olchy (powstaje olszyna).

 

U mnie, czyli w moim stawie, też pojawiły się z niczego olchy. Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że z czasem wyrosną na piękne krzewy - ale będę pilnował by nie chciały wyrosnąć z nich drzewa!!!

 

Patrząc na te jeszcze zupełnie zielone szyszeczki łatwo się domyśleć ilości nasionek jakie się kiedyś z nich wysypią. Ale na razie po prostu pięknie te szyszeczki wyglądają i dlatego je tak z każdej strony obfotografowałem.

Lubię robić ładne zdjęcia :-)))

 

* * *

No i koniec historii Dzikiego ogrodu i Dzikiego stawu. Piękne i ciekawe miejsce - pokazujące, że można inaczej. Że można w zgodzie z Naturą. Że nie trzeba latać co weekend po ogrodzie z pomarańczowym lub żółtym zbiornikiem na plecach, pełnym jakiejś chemii i psikać wszystko by wszystko szkodliwe (????) zabić. Że w ogrodzie nie trzeba bez przerwy pielić z chwastów rabatek, bo to właśnie te chwasty są roślinami ozdobnymi!!!!

Pewnie twórcy tego dzikiego ogrodu chcieli, by ten ogród obejrzało jak najwięcej ludzi. By ci ludzie zadumali się chwilę nad tym co zobaczyli. By zastanowili się, czy ich ogrody dają im radość i wypoczynek czy być może są źródłem ustawicznych stresów i kłopotów (co cudownie widać, gdy się czasami rzuci okiem na pytania na grupie dyskusyjnej pl.rec.ogrody :-> ).

Dlatego pokazałem tutaj ten ogród, by jak najwięcej ludzi też go zobaczyło... I też się chwilę zadumało nad swoimi ogrodami, stawami, i... zupełnie niepotrzebnymi stresami....

 

 


Strona jest umieszczona w witrynie:
Oczko wodne... czyli Mój staw - jak powstawał i jak się zmienia
Zdjęcia i tekst (c) Leszek Bielecki - All on this website (c) Leszek Bielecki

Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional