Data powstania strony 13 V 2004r.

Data ostatniej modyfikacji 13 V 2004r.

Trochę większe niż wrona...


W "Waszych stawach" chciałem pokazywać Wasze stawy i nigdy nie spodziewałem się, że kiedyś pokażę tutaj Waszą kałużę :-)))
I proszę Krystynę by się nie obrażała za to porównanie - bo przecież nie ma być ono obraźliwe a dowcipne  - no bo jakżesz inaczej nazwać jeziorko trochę większe niż wrona....????

Ludzie mieszkają w różnych miejscach i z tej przyczyny mogą realizować różne przedsięwzięcia - mieszkaniec centrum miasta nie wykopie na podwórku przy swoim bloku dużego wykopu, nie wleje tam tysięcy lub setek tysięcy litrów wody... Ale też może zrobić coś, co sprawi mu radość, a ta radość bardzo szybko udzieli się sąsiadom, znajomym, przyjaciołom... Zobaczmy co zrobiła Krystyna... Zapraszam!

 

Panie Leszku, często wracam do Pana strony .
Jestem nia zafascynowana, moi znajomi rownież .
Niestety marzenia o wlasnym stawie, zostana na zawsze tylko marzeniami :(((
Mieszkam, tak jak Pan, na Dolnym Slasku. W blokowisku, przy smutnej ulicy. Sama, wlasnym nakladem pracy i finansow, zaczelam cos robic wokol domu. I zachcialo mi się i oczka, malutkiego, maciupkiego, taka mala lezkę , kroplę wody wsrod zieleni. I juz jest. I juz jest!!! Dwa pojemniki budowlane. Calosc na razie wyglada jeszcze ponuracko, smutniutenko, choc...
 

I taki to kolorowy list z bajerami napisała do mnie po raz pierwszy 29 III 2004 Krystyna...
I przysłała takie zdjęcie:

Ten teren to boczna ściana czteropiętrowego bloku. I Krystyna postanowiła właśnie tutaj zrealizować swój pomysł. Ale człowiek samemu niewiele zrobi. I okazało się, że znalazła dość szybko bratnią duszę... ale po kolei:

Ogródek zalożylam w kwietniu zeszlego roku (czyli IV 2003 - dop. mój ). Z niczego, na klepisku. Wiosna i latem 2003 ten teren byl juz jako tako obsadzony roślinami.
Mam pomagiera, tak samo jak ja, zwariowanego fantastę, który wykonuje cięższe prace, jest również pomyslodawca.
Obydwoje jestesmy na emeryturce, obydwoje jestesmy fanami kamieni, szukamy i sciagamy, skad tylko się da. Czysta paranoja!
Idea oczka rodzila się mozolnie cala zimę 2003/2004. Bo że będzie, bylo czyms oczywistym. To tez Pana, Panie Leszku, wina, wlasciwie pana witryny. W koncu pojawily się dwa budowlane pojemniki i zaistnialy sobie dwie kropelki, takie malusie, dopasowane wielkoscia do calej dzialeczki.
Praktyczne, bo mozna je na zimę oprożnic, zmienic wodę. W mniejszym posadzę kosacce, większy juz sluzy jako poidelko dla ptakow.
 

 

* * *

Na tym zdjęciu widać właśnie pomocnika-wspólnika Krystyny mocującego podest dla ptaków:

Zamontowalismy kladkę, by ptaszęta latwiej mogly się dostac do lustra wody.
I zaczelo się. Juz od samego rana ustawiaja sie kolejki spragnionych wron, golebi, wrobli... i jeszcze innych skrzydlatych, ktorych na razie nie rozpoznaję. Chyba teraz zajmę się ornitologia . Wczoraj rano aż trzy ptaki ustawily się w kolejce. Ale mialam frajdę. Niestety, za pozno wyjelam aparat
 

 

* * *

Wszystko już gotowe:

Ptaszatka jednak pozostawiaja slady, widac je wyraznie na kamieniach. Postaram się, by na następnych ujęciach pokazac moich ogrodkowych gosci, takze biegajace pieski (o zgrozo!).
Dla nich wszystkich to male oczko jest po prostu oaza na pustyni.

 

* * *

Upłynęło trochę czasu, dziś (13 V 2004) dostałem kolejny list i kolejne zdjęcia:
(widać czarną wronę podchodzącą do kamieni przy wodzie)

Moje oczko, ma się dobrze, juz posadzilam w mniejszym pojemniku zolte kosacce, na razie aklimatyzuja się. Mam nadzieję, że nie padna. Klopot z wronami. To one sa najczęstszymi konsumentkami mojej Prywatnej Wody.

Niby nic, niech pija, jeszcze stac mnie na taki wydatek , ale one siadaja sobie pozniej na zielonych palakach (czyli pałąkach - dop. mój ) , a potem murek jest caly bialy. Mialy gdzie zrobic sobie toaletę! A ja - wiaderko, szczotka... i szorowanie. Moze, jak ktos ze znajomych proponowal. dac tabliczkę? wypisywac mandaty? Cholery nawet nie boja się latajacych, (pardon, biegajacych ) psów.
1 maja po poludniu zniknęly z dzialeczki wszystkie biale tulipany. Komus byly potrzebne do bukietu. Trochę się zdenerwowalam, ale potem pomyslalam pozytywnie - będa cebulki przybyszowe. Ja nie mialam serca, by zerwac jednego malutkiego do wazonu, ktos tez nie mial serca, ale inaczej.
 

 

* * *

A teraz widok na lewą stronę działeczki Krystyny:

i kompletna panorama pozostałej części tego terenu:

* * *

Coraz częsciej nasza wspólna praca spotyka się z uznaniem. Mamy juz stalych kibicow. To cieszy!
A ostatnio sasiedzi zaczęli znosic mi nowe rosliny. Sadze je na dzialeczce. Wczoraj i przedwczoraj pojawily się tu nawet paprocie. Chyba znasz ten objaw, że najpierw mialo byc co nieco, a potem rozroslo się. Lubię Pana stronkę. I mnie marzy się podobna. Dzis na niej wisialam przez dwie godziny. Nie spostrzeglam się, a tu juz zbliza się polnoc

* * *

No i widzisz Krystyno, że i Ty się dorobiłaś swojej własnej, najprawdziwszej na świecie SWOJEJ strony internetowej. Zawsze powtarzam, że najważniejsza jest wiara -  że to, co się NAPRAWDĘ chce to człowiek zawsze może osiągnąć. Z kawałka ugoru (szkoda, że nie masz zdjęć tego placyku sprzed np. dwóch lat) zrobiłaś piękne miejsce przy domu. Zmieniłaś nie tylko to miejsce, ale także całe otoczenie domu. Niestety, tego już tutaj nie pokazałem - cóż, moja witryna dotyczy "wody" a nie jak zrobić cały świat lepszym i ładniejszym
:-)))))

Dziękuję za zdjęcia, piękne i miłe listy i jak zwykle czekam na kolejne zdjęcia w przyszłości

 

 


Strona jest umieszczona w witrynie:
Oczko wodne... czyli Mój staw - jak powstawał i jak się zmienia
Zdjęcia i tekst (c) Leszek Bielecki - All on this website (c) Leszek Bielecki

Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional