Data powstania strony 30 V 2009r.

Data ostatniej modyfikacji 30 I 2010r.

Oczko Gosi i Roberta

W mojej witrynie pokazywałem już przeróżne oczka, stawiki, stawy. Były "trochę większe niż wrona", były prawdziwe oceany o powierzchni 11 hektarów. Ludzie swoje oczka często jakoś nazywają, ja mam "Mój staw", Ewa ma "Morze Kaspijskie", ktoś ma "Mój raj"...
Dziś pokażę..... O nie! Nie zdradzę tego na początku - przeczytajcie wszystko sami co piszą Gosia i Robert - zapraszam, bo warto!

Od wielu lat myślałem o oczku wodnym ale zawsze coś tam nie pozwalało mi ruszyć z wykopem. Przeszkodą była też nieznajomość tematu - zmotywowany przez moją dziewczynę, szukając wskazówek w internecie trafiliśmy na Pana stronę i tak to się zaczęło - a że samym myśleniem  nic się nie zdziała, do akcji wkroczyła kobieta i stanęła ze szpadlem w dłoniach  - w 3 godziny wykopała dół na 2000 litrów !!!

 

A to mi Gosia zaimponowała! Brawo dziewczyno!!!

Oczko w tym kształcie powstało w maju 2008r.

Wtedy też okazało się, że oczko w ogrodzie może mieć każdy, potrzeba odrobinę chęci, inwencji twórczej i zwyczajnego zapału... Nie wyobrażamy sobie oczka z plandeki samochodowej lub niebieskiej folii, bo to trochę tak, jakby facet założył garnitur i do tego trampki.
Byliśmy tak podekscytowani,że folie kupiliśmy nie zwracając uwagi na jej grubość, po prostu chwyciłem w palce i uznałem, że będzie dobra. Rozłożyliśmy ją i ułożyliśmy dokładnie w dole - odpisałem wodomierz i wlałem ponad 2000 litrów wody. Wokół poukładaliśmy polne kamienie, które leżały w ogrodzie dobierając kształtem w taki sposób by jeden brzeg był wyższy a drugi bardziej płaski z możliwością dojścia do brzegu lustra wody. Na środku ustawiłem wodotrysk z myślą o natlenieniu wody.
Zakładaliśmy też,że po dwóch tygodniach wpuścimy kilka ryb - i tu znowu pośpieszyłem się, bo już po 5 dniach pływało w nim 10 czerwonych karasi - był to nie do końca dobry pomysł, bo woda była jeszcze nie do końca odstana, straciliśmy dwa karasie - reszta się zadomowiła i wydała na świat kolejne pokolenie ryb.
Oczko miało szer 2,50 m długość 2,50 m głębokość 80 cm - już po tygodniu wiedzieliśmy, że ryby w tym oczku zimy nie przeżyją. Ryby jednak przeżyły, bo odłowiliśmy je z końcem października i umieściliśmy je w plastikowej wannie w piwnicy. Stawek okazał się za mały i za płytki, ale nauka kosztuje - wiedzieliśmy, że w następnym roku będzie większy i ładniejszy.
Październik 2008r - ostatnie zdjęcie przed rozpoczęciem przebudowy oczka.
Oczkiem naszym z 2008r cieszyłem się dwa razy: raz gdy wlewaliśmy wodę a drugi raz gdy tę wodę wypompowałem  - stało się to w październiku 2008r, a jeszcze w listopadzie wykorzystując ładną pogodę i głowę pełną pomysłów zacząłem je pogłębiać i powiększać - to był błąd!
Ze zgrozą patrzyliśmy z okna domu jak ziemia z tygodnia na tydzień się osuwa a oczko
powiększa się samo.

Nadeszła zima. Czas na zbieranie pomysłów i odpoczynek od prac w ogrodzie.
W marcu pogoda była na tyle ładna, że nie mogliśmy usiedzieć spokojnie w domu,tym razem sam wskoczyłem do dołu z łopatą, okopałem i wyrównałem  - oczko powiększyło się nie o zakładane 500 l a o 1500 l.
Kupiłem nową folię - była to folia budowlana, czarna piękna i błyszcząca - 0,2 mm grubości zupełnie wystarczyło, wyłożyliśmy nią powiększone oczko, nalaliśmy wodę.
W nocy przyszedł mróz i ściął powierzchnię stawku - i znowu patrzyłem ze zgrozą, czekając czy lód  nie przebije folii nie osłoniętej jeszcze kamieniami. Do tego spadł śnieg...
Po kilku dniach, kiedy pogoda się wyklarowała zabraliśmy się ostro do pracy...  Ułożyliśmy
kamienie (wg pomysłu Roberta) i  posadziliśmy roślinność (wg ustaleń Gosi).
Oczko zaczęło nabierać pięknego kształtu.

4 kwietnia - gorący grillowy dzień - zatopiłem worek z torfem i wpuściliśmy ryby, które fantastycznie przezimowały w plastikowej wannie w piwnicy - zarówno ryby jak i my byliśmy w świetnych nastrojach.

Staw i jego otoczenie wyglądają pięknie.
Przyszedł mam do głowy taki zupełnie szalony, "kolorowy" pomysł - ciekawi jesteśmy jak to będzie wyglądało za rok - czy to zabarwienie jest trwałe???
Jako, że oboje jesteśmy miłośnikami gór to postanowiłem,  że nasz staw może nie będzie najpiękniejszy, ale będzie na pewno inny - uboższy w roślinność, ale za to z rumoszem skalnym i kłodami drewna - jest taki, jaki sobie wymarzyliśmy!

Po 4 tygodniach wyciągnąłem worek z torfem, ale profilaktycznie wlaliśmy preparat ALGOREM w odpowiedniej dawce przeciw glonom - nadal nie ma w oczku żadnego mechanicznego filtra - zobaczymy czym to się skończy, bo w zeszłym roku przy wysokich temperaturach powietrza woda w oczku zaczęła po prostu śmierdzieć - trzeba było połowę jej wypompować  i dolać świeżej.
Oczko w ostatecznym kształcie ma wymiary 3m x 4m a pojemność 3500 litrów.
Podzielone jest na trzy strefy:
  - głębia 1,40 m,
  - półka na głębokości 1 m - tu stoją donice z liliami wodnymi,
  - półka na głębokości 0,50 m - tu stoją kosze z  trawą, kaczeńcami i pałkami wodnymi,
  - strefa płytka  - bagienna wysypana drobnymi kamieniami - grubym żwirem - to prawdziwy raj dla ryb!!!
Cieszymy się naszym oczkiem wodnym, ale zaczyna się nam wydawać, że i tak jest ono trochę za małe...
Cóż ... czas pokaże ... być może w przyszłym roku zaczniemy jego ponowną rozbudowę.
Jesteśmy szczęśliwi i cieszymy się naszym niewielkim ogrodem i stawikiem. A wieczorami lubimy siąść na huśtawce, rozmawiać i podziwiać nasz piękny ogród...
......i czasami śmiać się z naszych pomysłów :))
Jak wspomnieliśmy wcześniej, oboje jesteśmy niezłymi łazikami, zafascynowanymi naszymi ukochanymi Tatrami. Pewnego dnia wpadł nam do głowy taki śmieszny pomysł, by postawić nad naszym oczkiem wodnym drogowskaz ze szlakami turystycznymi.
Pojawił się problem: jakie wybrać miejsce, jakie wybrać szlaki?
Burzliwa narada trwała krótko....

W ciągu kilku dni nad naszym oczkiem pojawiły się tablice ze szlakami, z opisami, z czasami przemarszu. Chyba każdy miłośnik Tatr już wie, gdzie stoi taki drogowskaz.

I w ten właśnie sposób nasze skromne, niewielkie ogrodowe oczko stało się najwspanialszym tatrzańskim stawem "Morskie Oko".
Kilka dni temu zobaczyliśmy w naszym oczku żabkę. Prawdziwą, żywą, wspaniałą zieloną żabkę! Nie mieliśmy pojęcia, że jej widok sprawi nam tyle radości. Wspaniale mieć w ogrodzie  kawałek prawdziwej przyrody!




  Data ostatniej modyfikacji 30 I 2010r.

Nad naszym Morskim Okiem niespodziewanie pojawił się taki gość. Jeszcze nie wiemy, czy zostanie tutaj na dłużej. Chyba nie bardzo pasuje do "morskiego oka" :))
Ale ten gość pasuje bardzo i bardzo się cieszymy, że nas odwiedził - zapraszamy wszystkie ptaki - mogą pić do woli!
Takie różne widoczki z naszego ogrodu - wszystkie zdjęcia z czerwca 2009.



Bardzo nam się podoba granit i grys granitowy. Uważamy, że jest to piękny i szlachetny materiał, z którego można zrobić co się zamarzy. I najważniejsze - jest tani (no, powiedzmy, że to prawda....) i trwały.
Zamiast nudnego trawnika można zrobić takie "coś".

I kolejna żaba w naszym stawie. To też miły gość.
1 XI  2009 Już późna jesień - drzewa gubią liście, jest z tym sporo roboty, bo trzeba to wszystko grabić. No cóż - ogród to nie tylko same przyjemności.
5 XII 2009 Początek grudnia wcale nie zapowiadał tak srogiej, śnieżnej i długiej zimy. Nikt się nie spodziewał, że za kilka dni zrobi się 20 stopni mrozu.
1 I 2010 Zima w pełni.

 


Ależ mi się Wasz oryginalny ogród podoba. A te kolory wprost jakby z jakiejś bajki. Widziałem takie kolorowe drewniane  łupki w sklepach , ale nie wiedziałem, że to będzie tak fajnie wyglądać w ogrodzie. Bardzo miły i sympatyczny jest Wasz ogród i Wasze Morskie Oko. Gratuluję ogrodu, pomysłów i poczucia humoru.

Dziękuję za zdjęcia i opis. Z wielką przyjemnością pokażę Wasz ogród w kolejnych latach.

 

 


Strona jest umieszczona w witrynie:
Oczko wodne... czyli Mój staw - jak powstawał i jak się zmienia
Zdjęcia i tekst (c) Leszek Bielecki - All on this website (c) Leszek Bielecki

Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional