Morze Kaspijskie Ewy
Nigdy się nie wie co
przyniesie kolejny mail... to jak pudełko z czekoladkami z
Foresta Gump'a. Czasami trafi się na taką z gorzkim migdałem,
a czasami trafia się na niespodziankę o smaku marcepana,
dodatkowo polaną kremem o smaku toffi i jeszcze z orzeszkiem w
środku :-)))
No więc schrupmy tego orzeszka...
"Morze Kaspijskie"
Nasze oczko wodne powstało na mazowieckiej działce rekreacyjnej.
Początkowo sadziliśmy tam drzewa, krzewy i byliny. Następnie wespół z
bardzo młodym miejscowym fachowcem, we troje, w latach 1997-1998
postawiliśmy drewniany, budowany systemem szkieletowym dom całoroczny z
niezbędnymi wygodami. Widok z tarasu na słoneczny, zielony kwitnący
ogród był ciągle niepełny. Ogród jest niemal dziki, bo działka
odwiedzana tylko w weekendy, więc oczko wodne, którego pomysł zrodził
się w sierpniu 1999r., też nie powinno być zbyt "oswojone". Chcieliśmy,
aby przypominało kształtem któryś z prawdziwych akwenów. Miejsce, które
wybraliśmy doskonale wypełniał kształt Morza Kaspijskiego.
|
Tak więc 12 sierpnia 1999r. w skali 1:144 000
wykonaliśmy wykop o głębokości maksymalnej 70 cm. W tak płytkim
zbiorniku nie były potrzebne półki na rośliny, bo niewielka stromizna
stoków pozwala na postawienie pojemników niemal w dowolnym miejscu. |
|
Wykop został wyścielony starą wykładziną
dywanową, która zastąpiła stosowaną przez Ciebie wełnę mineralną.
Wykładzina jest z włókien sztucznych, jest więc odporna na gnicie, nie
do pokonania przez korzenie i krety. Folia ma wymiar 6x10m. Tak więc
nasz dom znalazł się o parę metrów od irańskiego wybrzeża. Na tyle
blisko by z tarasu obserwować rybki i słuchać żab. |
Parę kamieni położonych między Baku a płotem
symbolizuje Kaukaz, jest Zatoka Kara-Bogaz-Goł, są Nieftiannyje Kamni,
Półwysep Mangyszłak jest obszarem bagiennym i tylko w miejscu depresji
znajduje się kaskada, którą z góry do oczka spadają wody Wołgi i Uralu
jednocześnie. |
|
Pod guzikiem umieściłem prościutką
mapę Morza Kaspijskiego - teraz już każdy może zobaczyć, że staw Ewy to
naprawdę Morze Kaspijskie |
Chyba czas na moją
dygresję - czytając pierwszy raz w życiu list Ewy pomyślałem
sobie: chyba
kobieta przesadza z tymi nazwami,
jakimiś zatokami, jakieś rosyjskie nazwy wciska do tego maila...
Dopiero następnego dnia sprawa się wyjaśniła -
Ewa po prostu się na tym zna, i chciała by cząstka tej Jej
wiedzy znalazła się także w Jej ogrodzie. Proste, no nie!
Hehe - tak sobie teraz pomyślałem, jakby tak chirurg budował
stawik w ogrodzie i zaczął jego zatoki i półwyspy nazywać wg
swojej wiedzy...
Oczko obsadziliśmy roślinami
przyniesionymi znad rzeczki i rowu melioracyjnego (strzałka wodna,
pałka, jeżogłówka, czermień błotna, kaczeńce, niezapominajki, babka
wodna i krwawnica). |
...nasz dom na irańskim brzegu... |
|
Kupiliśmy moczarkę kanadyjską, osokę
aloesowatą, grzybienie. |
|
Kaskadę obsadziliśmy roślinkami
skalnymi. Na brzegach wsadziliśmy funkie, żurawki, irysy żółte i
niebieskie, tawułki i inne roślinki. Na błotnistym terenie koło portu
Szewczenko doskonale czują się storczyki szerokolistne. |
...czerwiec - kwitną irysy, lilie wodne,
storczyki na "Mangyszłaku"... |
|
Sąsiad wlał nam wiaderko wody z
kilkoma karasiami i mnóstwem malutkich rybek (kiełbi?), które pływały
ławicą. Owady przyleciały same, żaby wodne (zielone), trawne i ropuchy
zlazły się tłumnie. Zlatywały się drobne ptaki, zawitał nawet
zimorodek. Tak zakończyliśmy 1999 rok.
Pierwszą zimę oczko przetrwało doskonale. Rybki przeżyły.
Trochę im pomagaliśmy wiercąc ręcznym wiertłem otwory w lodzie i
uzupełniając od czasu do czasu stan wody w miarę odparowywania. Żaby
wprawdzie nie wszystkie przeżyły, ale wiosną 2000 oczko było pełne
rechotu i skrzeku. Komary nie stanowiły nigdy problemu, może nawet
odkąd jest oczko jest ich mniej. Pewnie wolą składać jaja w oczku niż w
rowie melioracyjnym położonym na granicy naszej działki, a w oczku
czekają na nie rybki.
|
...obserwować przyrodę lubimy nie tylko my -
oto nasza kotka Mruczysława na "Nieftianych Kamniach"... |
|
W maju 2001 kupiliśmy 5 czerwonych karasków.
Szare rybki zaczęły pływać za nimi w stadzie. Nasze oczko nabrało
więcej życia. Kolejną zimę 2001/02 oczko przetrwało bez strat, jeśli
nie liczyć jednej czerwonej rybki, która w czasie gwałtownej odwilży i
spowodowanej nią powodzi wybrała ocean. Niestety, zima 2002/03 nie
zakończyła się dobrze. Temperatury dochodziły do -30o potwierdzając
teorię, że na wschód od Wisły zaczyna się Syberia. Ciężka zima z
długimi okresami mroźnymi i zaledwie pojedynczymi dniami odwilży trwała
od końca listopada do pierwszych dni kwietnia, kiedy to odkryliśmy
smutną prawdę: ryb nie ma, żab wyłowiłam ponad 50 w stanie rozkładu.
Wprawdzie dziś (12.04 2003r.) jest już dużo skrzeku, ale jak tylko
będzie to możliwe trzeba będzie oczko pogłębić, czyli zrobić od nowa.
Jeszcze nie widać co z roślinami.
Tym razem spróbujemy uniknąć również innego błędu - rośliny posadzone
na brzegu i trawa wypijają nam zbyt dużo wody z oczka. Trzeba będzie
wyciągnąć brzeg folii na powierzchnię i zamaskować. Jesteśmy jednak w
rozterce, bo w tym roku ryby nie przeżyły u nikogo z sąsiadów - nawet w
głębokich stawkach. Jeśli nie uległy zamrożeniu - to musiały się
podusić. Niektóre ze stawów odwiedzała też wydra, to znaczy była tam
widziana, może więc darować sobie tę robotę... zwłaszcza, że koszt tak
wielkiej folii jest niebagatelny i robota dość ciężka. Tę sprawę musimy
jeszcze przemyśleć, bo z rybek nie chciałabym rezygnować. Zastanawiam
się czy nie uchylić folii i nie wybrać ziemi spod niej. Jest pewien
zapas folii na brzegach, który pozwoliłby osunąć ją w dół. Tylko czy
warto się trudzić bez zmiany folii? |
Stworzyliśmy nasze oczko na kształt
i podobieństwo naszych marzeń i najważniejsze jest to, że żyjemy
obserwując przyrodę i ucząc się nowych rzeczy. Spędzamy z mężem wolny
czas nad "Morzem Kaspijskim" i nie musimy nikomu zazdrościć
atrakcyjnych urlopów. |
A kiedyś w Noc Świętojańską puszczaliśmy
zamiast wianków okręciki ze świeczkami! |
|
Twoją wspaniałą stronę internetową
śledzę od wiosny 2000r. Kupuję polecane przez Ciebie książki, korzystam
z doświadczeń. Miewam podobne i odmienne poglądy i w końcu o to chodzi.
Np rzęsa nie musi być "niebezpieczna" dla oczka. Wielokrotnie ją
przynosiłam, bo chciałam, żeby była. |
Rybki traktowały ją jako danie specjalne i
garść rzęsy zjadały w ciągu godziny mimo, że dokarmiane karmą Tropical
były nieźle odżywione. |
|
Chciałabym też dołożyć swój głos w temacie
"głębokość stawu" - w sąsiedztwie na działce brata wykopaliśmy Morze
Czarne i Azowskie. Dużo głębsze od naszego. Jest zbyt głębokie i za
mało w nim płycizn więc pływające tam czerwone rybki są zupełnie
niewidoczne. Okazuje się, że większa głębokość to też błąd! |
Odezwę się jeszcze od czasu do czasu. Ślę
pozdrowienia znad "Morza Kaspijskiego" |
* * *
Zawsze gdy kończę
opracowywać nową, dobrą
stronę jest mi trochę
smutno - jakbym kończył jakąś przygodę, jakbym wracał z
wakacji, z podróży. Tak właśnie to czuję - bo każda taka
strona to wyprawa do czyjegoś życia, czyjegoś świata. To próba
zrozumienia myśli, uczuć tej osoby. Zawsze podchodzę do tych
spraw emocjonalnie i staram się zrobić taką stronę jak
najlepiej - teraz szukam jakiejś dokładnej mapy by zobaczyć
naprawdę te miejsca o których pisze Ewa, te zatoki, półwyspy,
skały...
Jak znajdę coś dobrego to uzupełnię tę stronę o
taką mapę.
( 8 V 2003 uzupełniłem stronę o mapę Morza
Kaspijskiego )
I mam nadzieję, że Ewa
spełni swoją obietnicę i odezwie się czasami...
* * *
14 VI 2003r.
Spędziliśmy nad naszym Morzem Kaspijskim
tydzień na przełomie kwietnia i maja. Podziwialiśmy przyrodę i
pracowaliśmy.
Najpierw kilka słów o przyrodzie. Zimę przetrwały chyba wszystkie nasze
rośliny. W kępie mchu torfowca pojawia się rosiczka, musiałam ją
niechcący (jest pod ochroną) przywlec z tym mchem z bagienka w lesie -
teraz wypada mi na nią chuchać i dmuchać. Następną atrakcją jest
traszka, samiczka długości około 8-10 cm. Jest już jeden nowy pływak
żółtobrzeżek - zeszłoroczne nie przeżyły, przetrwały natomiast małe
błotniarki, wszystkie większe ślimaki padły. Brak rybek i żarłocznych
larw owadów zaowocował niezwykłą ilością kijanek żab trawnych i
wodnych. Staramy się, aby nasze oczko "odpracowało" naturze to, co
wymarzło w nim zimą. Żadnej chemii do wyjścia małych żabek na ląd!
Szczęśliwie woda jest idealnie czysta. |
Przez te kilka dni realizowaliśmy
nasze pomysły. Wymagało to wiele pracy. Najważniejsza była przeróbka
stawu. Była ona konieczna. Trawnik wypijał nam straszne ilości wody z
oczka. |
Wszystko dokładnie narysowałam na schemacie. |
|
A tak wyglądało wyciąganie folii spod trawnika
w rzeczywistości.
Zdjęcie było zrobione 26 kwietnia 2003. |
|
Po zakończeniu tych prac i obcięciu
niepotrzebnej folii napełniliśmy nasze Morze wodą. Poziom wody podniósł
się o 15 cm i jest stabilny.
Oprócz pracy przy folii czyściliśmy dno stawu. Wyciągnęliśmy pięć
ogromnych misek szlamu. Na dnie zostało go jeszcze sporo, trzeba użyć
pompy ale tam są przecież miliony kijanek! |
23 maja 2003
Po skończeniu prac przy stawie
postanowiliśmy przerobić kaskadę i zabawiliśmy się w zrobienie
strumyczka, no może ministrumyczka. Zacząć należy od tego, że nasza
kaskada zasilana pompką aquael o wydajności ok. 2000 l/h nie robiła
dostatecznie efektownego szmeru. |
Kupiliśmy drugą pompkę (3000 l/h) i w połowie
wysokości zasililiśmy kaskadę dodatkowym strumieniem wody co widać na
zdjęciu. |
|
Tym razem plusk był nieznośnie
głośny, tak zostać nie mogło. Kupiliśmy trójnik z zamykanymi odpływami
i tylko część wody skierowaliśmy w dolne partie kaskady, gdzie końcówkę
węża przykryliśmy niedużą, metalową żabką (z indyjskiego sklepu).
Wygląda jakby żabka pluła wodą. Poniżej, na płycie kamiennej siedzi
druga taka sama żabka i moknie.
Pozostałą, niewykorzystaną część wody skierowaliśmy wężem
ogrodniczym, pod trawnikiem, do odległego o kilkanaście metrów ogródka
skalnego.
|
...gdzie zza krzaczka trzmieliny przez końcówkę
z bambusa wpada do zaledwie półtorametrowej długości wyścielonego folią
koryta wśród płyt z piaskowca wąchockiego (czerwonego) i
szydłowieckiego (żółtawego). |
|
Folię zamaskowaliśmy małymi otoczakami i
roślinkami. Odpływ z folii skierowany jest do miskowatej, plastikowej
donicy wypełnionej żwirem i kamieniami, gdzie woda z oczka może
odfiltrować się z ewentualnych glonów. |
|
Przy dnie donicy zrobiliśmy otwór,
w który poksipolem wkleiliśmy wąż odpływowy odprowadzający wodę pod
trawnikiem z powrotem do oczka. |
Wszystko to narysowałam na schemacie.
Hehe - dopiero teraz, układając zdjęcia i
podpisy uświadomiłem
sobie co Ewa zrobiła!!! Do Morza Kaspijskiego zaczęła wpływać nowa
rzeka!
Amazonka :-))) Nil :-)))
???????
|
|
Od razu spytałem Ewę "Co to jest?"
Ta nowa rzeka to Atrek. W pobliżu samego Morza
Kaspijskiego, po niej biegnie granica pomiędzy Turkmenistanem a Iranem.
Hmmmm..., No tak..., A ja tu
sobie żarty stroję...
Pozostała tylko regulacja przepływu przy pomocy zaworków w trójniku,
tak aby woda dopływająca pod ciśnieniem do strumyka mieściła się w
odpływie i nie przelewała się przez donicę górą. Odpływ działa przecież
tylko grawitacyjnie. Wysypanie okolic misy czystym piaskiem ułatwia
śledzenie przecieków.
Osiągnęliśmy parę korzyści: kaskada szemrze głośniej, woda pojawiła się
również w innym miejscu ogrodu, woda z oczka natlenia się i filtruje,
pompki są niewielkie i zużywają mało prądu (30 i 40 W) - a więc koszt
jest znikomy, ptaki mają fajne poidełko i pewnie nasza kotka
Mruczysława będzie musiała chodzić w obróżce z dzwoneczkiem. Tak
właśnie "ubrana" chodzi nasza melomanka na nocne koncerty słowików.
Dodatkową zaletą nowej instalacji wodnej jest to, że wszystko razem i
każdy element z osobna można wyłączyć i cieszyć się ciszą.
23 maja kupiliśmy trzy piętnastocentymetrowe, czerwone karasie i trzy
złote orfy długości ok. 8 cm. Wypuszczenie do stawku przyjęły
entuzjastycznie. Te karasie przeciwnie do poprzednich nie jedzą rzęsy,
może jeszcze się nauczą, bo wrzuciłam im tej rzęsy sporo i mam
nadzieję, że nie będę musiała z nią walczyć. |
Jest godz 2.30 w nocy (czyli już sobota,
14 VI 2003) - czy myślicie, że bym pracował do tej
godziny przy komputerze, gdyby praca przy tej stronie nie sprawiała
mi tyle frajdy... Dziękuję Ewo za zdjęcia i opisy!
Strona jest umieszczona w witrynie:
Oczko wodne... czyli Mój staw -
jak powstawał i
jak się zmienia
Zdjęcia i tekst (c) Leszek Bielecki - All on this website (c) Leszek
Bielecki
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional