Data powstania strony 30 VI 2003r.

Data ostatniej modyfikacji 3 VII 2003r.

Musiałem długo pracować...


Zorganizuj sobie 15 minut zupełnie wolnego czasu, zrób świeżą kawę (herbatę), wyłącz telefon, zamknij drzwi od środka, zasłoń żaluzje, usiądź wygodnie w fotelu i zacznij od samego Początku...

* * *

25 VI 2003
 Inwokacja

Mam działkę 9 arów i ta trawiasta plaża doprowadza mnie do rozpaczy, dlatego zrobię wszystko żeby jakoś ograniczyć powierzchnię tego zafajdanego pseudo weembledonu.

Zacząłem nawet nasadzać kolejne krzewy i drzewa na samym środku działki :) Hi, hi myślałem, że żona mnie utłucze, ale jakoś uciekłem :) Teraz już się przyzwyczaiła i nawet mówi, że to jej pomysł :))
Kobiety są pełne zagadek i sprzeczności :))
W końcu sadzenie milionów krzaków i drzew na bokach i środku działki w pewnym momencie mi się znudziło i wtedy właśnie ostatecznie zdecydowałem się na oczko...
Tak naprawdę to myśl o oczku kołatała mi się po głowie od wielu lat :) Musiałem długo pracować nocami nad moją żoną, żeby się zgodziła :)))) ale to przyjemna praca he, he...

No tak - przyznam, że Dariusz ma dużo racji w tym temacie :-)
A teraz będzie cała historia... Dokładnie jak ją opisał Dariusz - ja najwyżej przedzielę ją czasami zdjęciami otrzymanymi od niego...

* * *

 

Historia budowy oczka Darka

1. 1999 - 2002 - borykanie się z podjęciem decyzji o wykonaniu oczka i namawianie kochanej żony.

2. Styczeń - luty 2003 - tworzenie koncepcji oczka, zapoznawanie się z wiadomościami na ten temat i gromadzenie materiałów.

3. Marzec - kwiecień 2003 - gromadzenie wyposażenia (lampy, rozdzielnica, kabel, pompa, wąż, folia - Ergis ).

4. 12.04 2003 - rozpoczęcie budowy ( pierwszy dzień kopania, przeniesienie darni, wykonanie wykopu na głębokość 15 cm i pierwszej półki na głębokość 20 cm ).

 

5. 14.04 2003 - dalsze prace ziemne - kolejna półka będzie miała głębokość 40 cm - pierwsze sztychy szpadla przy tym stopniu.
 
 

 

6. 15.04 2003 - w trakcie kończenia wykopu - ostateczna głębokość będzie około 1 metra...
...rozłożenie wełny mineralnej z beli...
.. I rozłożenie folii.

 

7. 15.04 2003 - godziny popołudniowe - napełnianie wodą ( weszło 5,2 m3 ), obcięcie folii z marginesem 30-40 cm.

 

8. 16.04 2003 - zakopanie brzegów folii w ziemi i ułożenie na właściwym miejscu pierwszego stopnia kaskady ( jakieś 300 kg kamienia ), "rozprawiczenie" wody czyli...
pierwsza roślina - podarowany przez sąsiada irys wodny, posadzony na głębokości około 40 cm poniżej lustra wody.

 

9. 17.04 2003 - pierwsze rybki w stawie, 2 karaski srebrzyste w prezencie od sąsiada.

10. 22.04 2003 - posadziłem w 3 skrzynkach 8 kęp sitowia.

11. 23.04 2003 - ułożyłem kamienie na kaskadę i obramowanie górki, zniwelowałem górkę do kształtu, jakiego życzyła sobie żona, zakopałem wąż zasilający kaskadę, posadziłem brzózkę szczepioną wierzbą.

12. 24.04 2003 - początek murowania kamieni i pierwsze uruchomienie próbne pompy zasilającej kaskadę (zbyt duży strumień wody)

13. 25.04 2003 - objechałem całe miasto w poszukiwaniu elementów do zdławienia pompy, po 2 godzinach poszukiwań znalazłem wreszcie rozwiązanie.

 

14. 26.04 2003 - wymurowanie kamieni do końca i zamontowanie wszystkich elementów zasilania kaskady w wodę...
.. I tego samego dnia wyprawa po rośliny nad podmiejskie bajora (przywiozłem i posadziłem 2 donice pałki wodnej, 2 donice tataraku, 2 doniczki z kaczeńcami, jedną donicę manny mielec i 3 kępy situ)...
 
.. I jeszcze znalazłem czas na wypróbowanie pompy - po podłączeniu całego "badziewia" (po różnych perypetiach woda leci całkiem nieźle, ale mam gdzieś nieszczelność między kamieniami, wymyło mi całe masy ziemi spod kamieni, ubyło 2 cm poziomu wody w stawie).

 

15. 27.04 2003 - ostatecznie określiłem miejsce poboru energii do zasilania urządzeń elektrycznych przy oczku, obserwuję różniaste robale w wodzie, mam wielkiego robaka z żółtą otoczką, chyba to pływak żółtobrzeżek, ale nie jestem pewien.

16. 28.04 2003 - poprawki murarskie ( mam nadzieję, że wreszcie woda przestanie mi uciekać ), wyłożyłem kamieniami część brzegu stawu ( zużyłem wszystkie kamienie, jakie miałem, okazało się, że to około 1/4 potrzeb, teraz trzeba myśleć o dowozie reszty niezbędnych kamieni ), żona posadziła wiele roślin na górce za kaskadą, dzielnie pomagałem w przenoszeniu krzaków, ułożyłem kilka wielkich kamieni na górce, poprawiłem swoje wyczyny murarskie, polegające na lepieniu kamieni zaprawą, mam nadzieję, że woda już nie będzie mi uciekać.

17. 29.04 2003 - podłączenie kabla zasilającego oczko i sprowadzenie go do poziomu gruntu, dowiezienie i ułożenie kolejnej porcji kamieni, zorganizowałem żywicę do uszczelnienia kaskady. Zauważyłem opadanie poziomu wody, mam nadzieję, że to nie z powodu dziury w folii.

18. 01.05 2003 - żona zarządziła czyszczenie oczka z gliny, która naleciała podczas pierwszych prób pompy, folia zrobiła się żółta, a w wodzie po uruchomieniu kaskady powstawał obłok żółtej barwy, spuściłem wodę do drugiej półki, leci bardzo wolno i nie wiem ile to potrwa.

19. 02.05 2003 - dalszy ciąg spuszczania wody i mycie folii, ja koszę trawę, układam kamienie i takie tam różne roboty wykonuję, a moja kochana żona szoruje folię. Spuściłem wodę, ile się dało, przy pomocy pompy, reszta wiaderkami z pomocą syna, wyciągnęliśmy 100 wiaderek i dno ujrzało światło słońca, złapałem moje karaski do wiadra i nawet udało mi się złapać mojego wielkiego robala. Folia do wieczora umyta, roślinki uporządkowane, leje się woda, wpuściłem rybki i robala. Aha, w trakcie dnia wkopałem kabel zasilający odbiorniki przy oczku i powiesiłem na słupku płotu rozdzielnię.

20. 05.05 2003 - kabel zasilający doprowadzony do rozdzielni, jest napięcie ! podłączyłem pompę, włączyłem ją przyciskiem i.... i gówno, nie działa... okazało się, że nie pstryknąłem wyłącznika w salonie he, he... zadziałało!!!! ale jakoś fatalnie, woda ledwo leci, coś jest nie tak... rozgrzebałem kawałek górki, gdzie zakopany jest wąż zasilający kaskadę, niby wszystko oki... rozebrałem, za namową sąsiada, trójnik u szczytu kaskady i okazało się, że do trójnika wpadło jakieś świństwo, które zapchało rurkę ( jakiś kawałek plastiku z pompy, albo węża ), świństwo wygrzebałem, włączyłem....poszło !!!!!!!!!!...żona chciała mnie zabić za rozgrzebanie górki, ale darowała mi życie, teraz muszę doprowadzić wszystko do poprzedniego stanu, ale to już jutro....a jutro....jutro Michał zdaje maturę z polskiego... kurwa, jak to spokojnie przeżyć... później z historii, a czwartek i piątek Estera ma egzaminy do liceum... ciężkie dni mnie czekają....jakoś trzeba sobie poradzić....

21. 06.05 2003 - 13.05 2003 - ciągłe doskonalenie brzegów, dosadzanie roślinek, poprawki przy instalacji elektr., poprawa systemu zasilania wodą kaskady (zapychał się trójnik)...Hurra!!!! Michał zdał na dwie czwórki, Estera pierwszy dzień super!, drugi trochę kiepsko i cały dzień po egzaminie trwały spazmy, można zgłupieć od tych humorów i narzekań... starałem się ją uspokoić, ale udało mi się tylko połowicznie......(po 2 dniach nastał względny spokój, ufff ).

 

22. 14.05 2003 - zwiozłem i ułożyłem ostatnie kamienie maskujące folię i pokrywające najpłytszą półkę, aż mnie dupa zabolała, ale zrobione !!!!!
Rośliny wodne zapieprzają aż miło popatrzeć, przeżywam tylko rozterki związane z wątpliwościami co do ilości posadzonych pałek i tataraków, wydaje mi się, że jedna pałka to nie pałka, tylko tatarak, mam nadzieję, że tak nie jest, jasna dupa... oczko wygląda jak malowane... jestem dumny jak paw i każdą chwilkę wykorzystuję żeby stanąć na brzegu i popatrzeć na wodę... wspaniała rzecz...
 JEDNAK UMIAŁEM TO WSZYSTKO ZROBIĆ ZUPEŁNIE SAM, SAM!
To mój staw i w dupie mam wszystkie opinie :-)
(oczywiście pomagała mi dzielnie Zosia, szczególnie przy sadzeniu roślinek i robotach dekoracyjno-wykończeniowych, pracowitą i kochaną mam żonę).

(wyróżnienie fragmentu tekstu dokonane przez autora)

 

23. 24.05 2003 - Do stawu wpuściłem ryby - 6 czerwonych pięknotek : 3 karaski i 3 karpiki oraz żaby złapane wspólnie z kolegą Romanem nad Widawką, dosadziłem kilka roślinek z dzikiego stawu i kupioną wreszcie w sklepie lilię. Wydaje się, że wreszcie finisz. Staw od razu ożył, nareszcie coś się rusza, pływa, skacze, po prostu żyje !!!

 

24. 31.05 2003 - Myślę, że ostatnie nasadzenie - dostałem od znajomego kępę grążela - po wielkich oporach i ciężkiej walce podzieliliśmy kłącze na pół, jakie piękne liście ma ta roślina, staw natychmiast nabrał innego wyglądu.
Ryby chyba się ucieszyły, bo ciągle pływają wkoło tej kępy i skubią liście.
Mój staw jest przepiękny!
Mój staw jest przepiękny!!!
.. I ma już swoich mieszkańców!
Pięknych mieszkańców!!!
 

 

25. 07.06 2003 - pozbyłem się wątpliwości co do roślin; jeden tatarak to nie tatarak tylko irys, a jedna pałka to nie pałka, tylko tatarak :-).
Tak więc mam teraz 3 donice irysów, 2 donice pałek wodnych, jedną donicę tataraku, jedną donicę grzybienia, jedną donicę grążela, 3 skrzynki situ, jedną knieci błotnej i dwie małe różnych roślinek, których nie znam. Mam też pływający krzak hiacynta wodnego, ale coś mu nie służy, bo robi się czarny, jakby miał zamiar zgnić, zobaczymy.

26. 15.06 2003 - ciągle mam wątpliwości z ubywaniem wody. Po tych wszystkich upałach trudno mi ocenić jednoznacznie co się dzieje. Wody ubywa jakieś 500 litrów na 8-10 dni, nie wiem czy to parowanie, czy jednak jakaś dziura. A pies ją srał, nic nie będę robił, tylko 2 razy w miesiącu doleję wody. Niesamowita sprawa! W wodzie pływa około 30-40 małych rybek !!!! Ciekawe która się wytarła, mam nadzieję, że czerwona, bo te dzikie karaski to żadna ozdoba, nie widać ich po prostu, ano zobaczymy.

27. .... Leszek mnie trochę uspokoił z tym ubywaniem wody, zamieszczając na swojej stronie tabelę parowania... he, he teraz dopiero jest jazda, porównuję się z nim i ciągle, tak troszkę, zaklinam Posejdona czy innego boga od wody i folii, żeby tej cholernej dziury nie było :-).

 

* * *

A teraz jeżeli byłeś leniwy i nie chciało Ci się czytać długich kawałków tekstowych to wróć na początek i przeczytaj WSZYSTKO jeszcze raz - to jest naprawdę fajnie napisane!!!

... i fajnie zrobione - myślę, że ogród Dariusza zamieni się w piękne miejsce - początek został zrobiony - część trawnika zamieniła się w stawik... za rok powstanie coś nowego, za rok znów... i tak płynie życie - nasze i naszych ogrodów. Ważne by z każdym rokiem ubywało trawników!!!
(ja też nie cierpię kosić trawy!!!!!)

Warto było tak długo pracować :-) by stworzyć ten staw!

 

 


Strona jest umieszczona w witrynie:
Oczko wodne... czyli Mój staw - jak powstawał i jak się zmienia
Zdjęcia i tekst (c) Leszek Bielecki - All on this website (c) Leszek Bielecki

Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional