Zdjęcia i tekst umieszczone
na tej stronie |
Data powstania strony 2 X 2005r. Data ostatniej modyfikacji 2 X 2005r. |
Płoszczyca szara
Nepa cinerea
Ewa już przyzwyczaiła mnie, że ugania się za ważkami - ale dziś niespodzianka - dziś będą zdjęcia owada należącego do pluskwiaków - czyli coś podobnego do nartnika albo topielnicy. Zdjęcia te są ciekawe nie tylko dlatego, że pokazują tego owada - również ukazują one, że dość popularne owady (i dość duże) mogą być dla nas całkowicie niewidoczne, ukryte pod wodą, w gęstych roślinach - i znów powtórzę co napisałem nie tak dawno - na pewnym etapie umiejętności fotografowania nie ważny staje się coraz lepszy sprzęt - najważniejsze jest bystre oko i umiejętność patrzenia na świat.
To
interesujące zwierzę pokazało się w naszym oczku
wodnym (patrz Morze Kaspijskie Ewy) po
raz pierwszy w 2005 r., czyli w sześć lat po jego założeniu.
Z całą pewnością nigdy wcześniej go tu nie było.
Jest to owad należący do pluskwiaków różnoskrzydłych
- bliski krewny topielnicy. Występuje ponoć powszechnie
w płytkich silnie zarośniętych wodach stojących. Wygląd
ma nieco groźny i przez niektórych nazywana jest "skorpionem
wodnym". Potrafi godzinami polować na inne zwierzęta
wodne takie jak owady, kijanki a nawet małe rybki,
zawieszona nieruchomo głową w dół na roślinach
wodnych. |
"Moja" płoszczyca siedziała na nadbrzeżnym kamieniu. |
Owad ten potrafi tkwić w jednej pozycji bardzo długo. I tak też było z tą płoszczycą. Zrobiłam jej kilka zdjęć po założeniu soczewki +10 dioptrii, co spowodowało wprawdzie lepszą widoczność głowy i przednich, chwytnych, przypominających cęgi odnóży, kosztem mniej ostrej widoczności umieszczonej na końcu odwłoka rurki oddechowej, którą płoszczyca pobiera powietrze znad powierzchni wody. |
Owad ten potrafi latać, lecz jest złym lotnikiem, równie nieporadnie pływa. Ciało jej długości około 2 cm (plus rurka oddechowa nieco ponad 1 cm) jest silnie spłaszczone, przypominające zeschły listek. |
Spód owada jest o tyle interesujący, że widać na nim wyraźną różnicę pomiędzy dwiema parami odnóży krocznych a trzecią parą - potężnych szczypiec chwytnych. |
Oczywiście
i trochę się brzydziłam, a może nawet trochę bałam
wziąć ją do ręki. Ale ona tak spokojnie, bez ruchu
siedziała na tym kamieniu - więc poszłam do domu i
przeczytałam w książce, że schwytana nieruchomieje.
Jak nieruchomieje to nie gryzie... to logiczne. No i nie
gryzła. :)) |
* * *
A ja nigdy płoszczycy nie widziałem u siebie, ani w żadnym ze stawów, bajor lub jezior jakie odwiedzam systematycznie z aparatem. Cóż - nie jest łatwo zauważyć dwu centymetrowego owada zanurzonego nieruchomo w wodzie, wśród jakiegoś podwodnego zielska. Miała Ewa szczęście, że tej płoszczycy chciało się trochę poopalać na słońcu :-))))
Dziękuję Ewo za ciekawy, nowy temat w mojej witrynie!