Data powstania strony 2 IX 2003r.

 

Redakcja dwumiesięcznika "Projekty Domy i Wnętrza" postanowiła poświęcić trochę miejsca ogrodom. Mój dwuczęściowy artykuł otworzył cykl tych publikacji - pierwsza część artykułu ukazała się w numerze Maj/2003, część druga ukazała się w numerze Lipiec/2003.

(tu prezentuję moją wersję oryginalną bez skrótów uczynionych przez redakcję )



Ogród czyli staw
cz. II
 

Czy pamiętasz jak w moim poprzednim eseju namawiałem Cię na wykonanie makiety Twojego przyszłego ogrodu. Niedużego modelu wykonanego w dwa wieczory z cienkich kartek A4 do ksero. Z narzędzi wystarczą nożyczki, linijka, ołówek i szkolny klej - nic prostszego a ileż dzięki takiej makiecie można stworzyć wizji swojego ogrodu. Można przesuwać grządki, altany, pergole, drzewa, krzewy... i wszystko po 100 razy zmieniać i to WIDZIEĆ !!!

Tak! - właśnie widzieć, bo z chodzenia w kółko po pustym chwastowisku to naprawdę nic mądrego się nie wymyśli. A na makiecie wszystko się WIDZI i jest to prawie prawdziwe! Ja swój projekt zrobiłem bardzo szybko - najwięcej kłopotów miałem z drzewami gdzie je posadzić, aby nie wchodziły do sąsiada za płot, ale by mi się też nie rozpierały na środku ogrodu.

 

Bo prawie od pierwszej chwili wiedziałem, że środkiem mojego ogrodu na być STAW. Na zdjęciu makiety widać, że jeszcze wtedy mój pomysł dopiero się rodził, stawik był nieduży, troszkę na uboczu. Z czasem się przesuwał do środka, robił się coraz większy... I zobaczcie teraz jakim wspaniałym pomysłem jest makieta, jak łatwo i prosto mogłem tworzyć i zmieniać swój przyszły świat i cały czas go WIDZIEĆ i czuć się jak jakiś mitologiczny bóg rządzący światem [w internecie stawia się w takim miejscu znak "buźki" czyli :-) czyli "to jest żart"].

 

No i tak się stało. Dziś mój staw ma już pięć lat. To szmat czasu - przez ten czas i staw się zmienił i ja się zmieniłem. Ale każdego roku tak samo niecierpliwie czekam na wiosnę by wreszcie mój staw zrzucił skuwający go lód i by zobaczyć czy wszystkie moje ryby przetrwały szczęśliwie zimę. I oto tak zupełnie przypadkiem udzieliłem w tym momencie odpowiedzi na jedno z podstawowych pytań jakie zadają przyszli właściciele oczek wodnych: "co zrobić z rybami w zimie?". A no po prostu z rybami nic nie robić... tylko nie budować w ogrodzie oczka a staw!

 

I tu czas na dużą dygresję - bo czym innym jest oczko wodne, a czym innym ogrodowy staw. I czytając jakąś książkę, publikację, artykuł warto się zastanowić o czym właściwie autor pisze i czy to jest to co nas interesuje. Bardzo często jest to papka informacyjna do tematu "woda w ogrodzie". Ja nigdy swojego zbiornika wodnego nie nazywałem oczkiem wodnym. I chyba nie ma opracowanej naukowej definicji jednego i drugiego - proponuję tu za kryterium kwalifikacji zbiornika wodnego jako oczko lub staw przyjąć dwa warunki - całkowita bezobsługowość zbiornika wodnego i fakt zimowania w nim ryb. Pod słowem całkowita bezobsługowość mam na myśli to, że właściciel spokojnie wyjeżdża na 2 - 4 tygodnie w środku lata na wakacje i nikt niczego przy stawie nie musi robić włącznie z NIE karmieniem ryb.

 

Oczko wodne będzie nieduże, dość płytkie, o niewielkiej pojemności i najczęściej będzie pełniło funkcję jakiejś kolejnej ogrodowej ozdoby typu rzeźba czy jakiś dziwaczny krzew. Tylko, że z oczkiem wodnym są same kłopoty - potwierdzi to każdy akwarysta: im większe akwarium tym mniej przy nim pracy a więcej radości. W oczku woda w lecie nagrzewa się bardzo szybko do bardzo wysokiej temperatury. Ryby mogą w takiej wodzie umrzeć z braku tlenu lub z powodu zbyt wysokiej temperatury wody. Kilka rybek zanieczyści dość szybko wodę swoimi odchodami. Niewielką ilość wody zabrudzi także nawet garść ziemi nawiana przez wiatr. A kilka gnijących w wodzie liści zanieczyści ją do reszty. A taką brudną wodę bardzo lubią glony - glony to temat na całą książkę, tu tylko napiszę, że inwazja glonów może po prostu zabić życie w oczku i zamienić je w śmierdzącą wylęgarnię komarów. Oczywiście tak wcale być nie musi i w ogrodach jest bardzo wiele oczek wodnych o świetnej kondycji i wyglądzie, ale najczęściej jest to zasługą pracy ich właścicieli.

 

Dlatego ja nie chciałem mieć nigdy oczka wodnego - chciałem stworzyć u siebie prawdziwy wodny Wszechświat - całkowicie samowystarczalny, wymagający minimalnej opieki i nadzoru z mojej strony. Ja chciałem się cieszyć swoim stawem a nie przy nim pracować! A im większy zbiornik wodny tym bardziej staje się on naturalny i nie wymaga żadnej opieki a wręcz przeciwnie! No, ale w niewielkim ogrodzie nie da rady stworzyć tak dużego zbiornika wodnego. Chociaż znam ludzi, którzy prawie na moich oczach zbudowali ogromne stawy - wszystko to można zobaczyć w mojej internetowej witrynie "Mój staw" o adresie http://staw.to.jest.to

Widok ogólny w lecie 2000

Więc zaprojektowałem staw, który mogłem zmieścić w moim ogrodzie i który mogłem wykonać całkowicie sam, bez zatrudniania jakichkolwiek firm lub specjalistów. Dużą też rolę odgrywało, by koszt wykonania takiego stawu nie przyprawił mnie o zawał - sami wiecie, że kończąc budowę jest się po prostu bez grosza.
Firmę, a właściwie fachowca z koparką (taką małą koparką na traktorze), wynająłem by wykonał wykop pod staw, ściśle wg mojego projektu. Uważam, że w moim gliniastym terenie było to jedyne sensowne rozwiązanie problemu wykopu. Ale znam ludzi i miejsca, gdzie wykopy pod staw były robione w kilka osób w kilka popołudni przy pomocy szpadli i taczek. Było to na piaszczystych terenach i tę ciężką pracę można było wykonać całkowicie ręcznie. Cóż, to już zależy od terenu, od zagospodarowania ogrodu, nie wszędzie wjedzie koparka... Chociaż dziś są takie miniaturowe koparki "zabawki", że wjadą wszędzie.

 

Jest jeszcze jeden bardzo ważny czynnik decydujący o wielkości stawu - mianowicie wymiar folii jaki możesz kupić. I to jest bardzo, ale to bardzo ważna sprawa. Bo właściwie projekt stawu należało by zacząć od zorientowania się jakie folie tzw. "do oczek wodnych" można kupić w sklepach. Spotykam w internecie strony-poradniki typu "oczko wodne w 10 krokach" gdzie w punkcie pierwszym autor radzi wytyczyć kształt przyszłego oczka, potem wykopać dół, potem ułożyć folie... och jakie to piękne!!! A co będzie jak się okaże, że kupiona folia jest za wąska np. o 1 metr?????

( teoretycznie można dokleić brakującą szerokość i specjalistyczne firmy wykonujące "oczka wodne" to robią, ale sam bym się tego nie podjął - siedząc w fotelu i udzielając "dobrych rad" każdy problem łatwo rozwiązać, ale w praktyce to nie jest proste z bardzo wielu względów - i tyle mojego komentarza musi wystarczyć )

Dlatego najważniejsze jest to jaką folię możesz kupić, o jakich wymiarach i ile za nią zapłacić. Bo są różne rodzaje folii "do oczek". Najczęściej kupowane, bo najtańsze, są folie "do oczek" w beli o szerokości 6 lub 8 metrów. Można też kupić folie wielowarstwowe (znacznie lepsze i niestety znacznie droższe) o różnych wymiarach - trzeba pytać po prostu w sklepie co jest na półce a co można zamówić (i koniecznie spytać: ile taka duża folia będzie kosztować). Ja kupiłem folię "do oczek" z beli o szerokości 6 metrów i nie mam z tą folią żadnych kłopotów.
Za każdym razem wyraźnie dopisuję do słowa "folia" słowo "do oczek" - tak się ten produkt nazywa i bardzo pilnie trzeba tego przestrzegać w sklepie, by sprzedawca na stoisku gdzie jest 8 gatunków różnych folii nie sprzedał nam czegoś innego!!!

 

Możesz się trochę zdziwić o czym ja właściwie piszę... o co chodzi z tą folią? Przecież Twój sąsiad wkopał w ziemię takie czarne plastikowe koryto i trzyma w tym rybki, kupił jakieś wodne roślinki i takie to piękne... No właśnie - on ma typowe oczko, a ja proponuję wykonanie stawu!!! Zobaczysz za dwa lata jak będzie wyglądał Twój staw i jego oczko...

Skoro już wiesz jaką folię możesz kupić musisz zrobić projekt jakie ma mieć wymiary i jaki ma mieć kształt Twój wykop pod staw. Są dwie szkoły:
1. tarasy
2. niecka

Wykop o płaskich tarasach będzie bardzo wygodny dla posadzenia roślin w pojemnikach - po prostu na takiej płaskiej półce bardzo wygodnie jest równo ustawić pojemniki z wodnymi roślinami. W wykopie w kształcie niecki jest wygodnie na folię nasypać np. 10-15 cm warstwę piasku i żwiru i w takim podłożu posadzić rośliny swobodnie by rosły sobie jak chcą. Każdy z tych sposobów sadzenia roślin ma swoje zalety i wady. Można się rozpisywać... Ja napiszę po prostu co mnie przekonało do pojemników - nie musiałem przywozić wywrotki piasko-żwiru by rozsypać go na folii jako podłoże. Roślinie posadzonej w pojemniku o pojemności np. 20 litrów wystarczy po prostu 20 litrów żwiru!!! A gdyby w folii zrobiła się dziura (mysz, kret lub "coś" potrafi zrobić dziurę w folii) to jak bym tę dziurę znalazł gdy wszystko jest zasypane grubą warstwą piasku??? To był chyba dla mnie najważniejszy argument. Ale nie będą ukrywał, że rośliny w pojemnikach nie rosną tak wspaniale jak rosnące swobodnie, a i pojemniki niezbyt ładnie przez pierwsze dwa lata wyglądają zanim rośliny się porządnie rozrosną.

 

Czy wykop będzie tarasowaty czy nieckowaty ważna jest jego głębokość w najgłębszym miejscu. I tu trzeba postawić sprawę jasno - wykop nie może być płytszy niż głębokość przemarzania gruntu na danym terenie - my, "budowlańcy", wiemy o co chodzi! Ale wielu tego nie wie i zadaje pytania o głębokość stawiku. Mój staw ma 80 cm głębokości, ale ja mieszkam koło Wrocławia, sądzę że głębokość 120 cm to w sam raz dla mieszkańca okolic Rzeszowa czy Olsztyna. W zimie płytkie oczko wodne o głębokości np. 40 cm może zamarznąć do samego dna - trzeba coś na zimę zrobić z rybami, gdzieś je trzymać - w wannie ????? Naprawdę, ogrodowy staw nie wymaga prawie żadnej opieki - ryby po prostu śpią w letargu 2-3 miesiące w najgłębszym miejscu stawu pod lodem.

 

No i padło słowo "ryby". I znów problem - jakie ryby, ile ryb... I znów odpowiem - na początek kup 3-4 rybki. I nie daj się skusić na karpie "koi" - to takie ładne, egzotyczne, japońskie słowo i piękne japońskie ryby, ale naprawdę nie warto zaczynać przygody ze stawem od razu z rybią arystokracją. Kup tzw. złote rybki czyli czerwone karasie. Te rybki są po 5 -10 zł za sztukę, a trafiają się egzemplarze tak piękne, o takich weloniastych płetwach i ogonach, że wyglądają jak akwariowe, tropikalne cuda i naprawdę aż trudno uwierzyć, że te czerwone klejnoty przezimują zimę w lodowatej wodzie (to wcale nie pomyłka - złote rybki są czerwone!!!). Kilka rybek może być w ogóle nie karmione. Znajdą sobie w stawie wystarczająco dużo pożywienia. Oczywiście nie można wpuścić rybek do świeżo nalanej wody - oczywiście, że taki staw i taka woda są jeszcze martwe. Trzeba poczekać przynajmniej miesiąc - po tym czasie ryby już znajdą sobie w wodzie i na dnie mnóstwo jedzenia. Bo staw zacznie żyć... Pojawią się owady, jakieś robaczki na dnie, przy brzegach pod samym lustrem wody pojawią się larwy komarów... Ryby je uwielbiają. Oczywiście można lekko dokarmiać ryby - ale tylko troszeczkę - ot, tak by mam to sprawiało radość gdy będą podpływać do naszych rąk - karasie zaczną podpływać do rąk po miesiącu, ale np. czerwone liny musiałem oswajać 2 lata. Uwaga! do dokarmiania ryb kupuje się specjalne preparaty w puszkach.

 

Ale wspomniałem coś o larwach komarów - o!!! To jest temat!!! Ludzie panicznie boją się budowy stawu w ogrodzie właśnie ze względu na plagę komarów. Każdego lata dostaję kilkanaście maili z zapytaniem o tę sprawę. Już mi się po prostu odpisywać nie chce... Z komarami jest tak, że jest ich czasami więcej, czasami mniej. I jest ich ta sama ilość wszędzie. Po prostu o godz 20 wylatują z ukrycia i gryzą. I było by ich tyle samo w moim ogrodzie gdybym nie miał stawu. Żyjący staw jest miejscem gdzie komary składają jaja, gdzie wykluwają się z nich larwy by... zostać zjedzone przez żyjące w wodzie owady lub ryby. I tak po prostu jest. I już. A jak nie wierzysz to trudno.

 

No i jakoś tak szybko zbliżam się do końca mojego eseju, a tu nawet nie napisałem ćwierci tego co bym chciał...

 

O rety, nic nie napisałem o ważkach, o dziesiątkach maluteńkich, cudownych, błękitnych klejnotach łątki dzieweczki, o ogromnych helikopterach, buczących jak latające czołgi czyli o husarzu władcy. Nie napisałem o kwitnących liliach wodnych, o poszukiwaniach roślin by je wykopać gdzieś na podmokłych nieużytkach i przesadzić je do siebie, tyle tematów, tyle spraw... Nie napisałem też o wyborze pojemników, o tym jakie wybrać, jakiej muszą być wysokości aby pasowały do głębokości wykopu... I że właściwie to najlepiej kupić wcześniej pojemniki i do ich wymiarów zaplanować wykop... I że najlepsze jako pojemniki są 20 litrowe budowlane czarne wiadra...

 

Ale jeszcze muszę zmieścić kilka słów o jednym technicznym aspekcie budowy. Autorzy w książkach piszą, by pod folię nasypać 10 cm warstwę piasku - chodzi o to, aby folia się nie uszkodziła o ostre kamienie jakie mogą tkwić w wykopie. I ta dbałość o folię jest bardzo słuszna. Ale tylko to - ja zamiast piasku zastosowałem wełnę mineralną do ocieplania dachu - taką w arkuszach 5 cm grubości. Rozłożyłem taką wełnę na całej powierzchni wykopu na poziomych płaszczyznach tarasów. I uważam, że jest to szybki, tani, wygodny sposób na zabezpieczenie folii przed kamieniami i gryzoniami. I co ważne - ta wełna jest wieczna, nie gnije leżąc bezpośrednio na glebie w środowisku wilgotnym i ciemnym - w takich warunkach deska znika za rok zjedzona przez jakieś pleśnie i grzyby!

Niestety, mogłem w niedużym eseju wspomnieć tylko o kilku najważniejszych sprawach. Jeżeli masz dostęp do internetu zajrzyj do mnie..., albo pędź do dużej księgarni - są do kupienia książki z tej dziedziny - koniecznie trzeba wiedzieć znacznie więcej przed rozpoczęciem budowy stawu...

* * *

Cóż, może chociaż trochę zaraziłem Cię chęcią posiadania prawdziwego stawu. Nie oczka, ale właśnie stawu. Nie jakiejś kropli wody na uboczu ale akwenu na środku ogrodu, w jego centralnym punkcie. Przy moim stawie, przy samym brzegu, postawiłem dwa pieńki. Siadam tam czasami na chwilę, na pięć minut... po godzinie przychodzi do mnie żona, też siada na chwilkę... po godzinie wracamy do domu, robi się już zimno. I szaro. Jakim cudem zleciały dwie godziny??? Trochę porozmawialiśmy, trochę się pogapiliśmy na ryby, trochę je pokarmiliśmy i tyle czasu przepłynęło.

Czyż możesz sobie wyobrazić, że można by się przez dwie godziny gapić na skalniak?????

Dlatego warto mieć staw !!!

Widok ogólny w lecie 2002

Wszystkie nasze ogrodowe spotkania ze znajomymi odbywają się na tarasie przy stawie, rozkładamy stół, plastikowe foteliki, rozpalam grilla, otwieramy piwo, rozmawiamy, śmiejemy się, jest fajnie... Ale woda przyciąga - często przesiadamy się na pieńki, nad sam brzeg by być jeszcze bliżej stawu, gapimy się na ryby, karmimy je, czas płynie, robi się zupełnie ciemno, zapalam lampy oświetlające krzewy rosnące nad stawem, woda robi się czarna jak smoła, robi się tajemniczo, nastrojowo, to woda daje ten nastrój, tę atmosferę...


Warto mieć staw !!!

Widok ogólny w lecie 2002

 

 

 


Artykuł został uzupełniony przez redakcję o dodatkowe zdjęcia mojego stawu - ich dobór pozostawiłem w gestii redaktora graficznego - nie mogłem przecież ingerować w to, ile mają wolnej przestrzeni na stronie i jak ją uzupełnią.

Zdjęcia prezentowane na tej stronie mają taką wielkość i sposób wyświetlania jaką stosowałem na moich normalnych stronach www. Dla redakcji wszystkie zdjęcia były skanowane przeze mnie dodatkowo w specjalny sposób zgodnie z wymogami poligrafii.

 

 







Valid HTML 4.01 Transitional
Ta strona spełnia standardy kodu HTML 4.01 Transitional