Redakcja
"Działkowca" zaproponowała mi opracowanie artykułu
do numeru specjalnego "Ogrody wodne" ich pisma...,
napisałem, zrobiłem specjalnie do niego kilka rysunków,
wybrałem właściwe zdjęcia, wszystko wysłałem i ..., nie
został wydrukowany...
czyż mam teraz ten artykuł wyrzucić do kosza???
Czyż
wybrane przez redakcję do druku artykuły były lepsze...? Może
były mądrzejsze..., bardziej "uczone", napisane przez
doktorów, magistrów z Akademii Rolniczych i różnych Instytutów...,
ale czy który z nich własnymi rękami zrobił w ogrodzie
staw...?
... i go kocha...?
Niewielki staw foliowy
Leszek Bielecki
...siedzę przed
pustym ekranem komputera i zastanawiam się jak zacząć ten
artykuł, artykuł poświęcony budowie ogrodowego stawu. Chcę
ten artykuł napisać jak najlepiej, chcę napisać jak
najwięcej, a muszę wybrać to co najważniejsze. To nie jest
proste opisać wszystkie zagadnienia związane z takim
przedsięwzięciem jak budowa stawu. Wybór miejsca..., wykonanie
wykopu..., wybór sposobu wykonania ścian stawu..., posadzenie
roślinności..., wykończenie brzegów... Tematów jest bez
liku, tylko czy sama technika wykonania jest najważniejsza? Czy
najważniejsze jest pytanie o wymiary jakie powinien mieć staw?
Czy najważniejsze jest pytanie dotyczące wykonania ścian
stawu: Co "lepsze" - staw uszczelniony folią czy też
wykonany z siatkobetonu? Na niektóre z takich pytań w ogóle
nie można odpowiedzieć.
Istnieje jednak bardzo ważne pytanie, od którego powinien
zacząć rozmyślania o swoim stawie w ogrodzie lub na działce
każdy jego przyszły właściciel:
" Czy ja NAPRAWDĘ chcę mieć ten staw? ".
Nie jest to wcale
banalne pytanie. Proszę sobie wyobrazić to samo pytanie
postawione troszkę inaczej:
" Czy ja chcę być bogatym? "
i jeszcze inaczej:
" Czy ja NAPRAWDĘ chcę być bogatym? ".
Odpowiadając na
pierwsze pytanie każdy odpowie "tak" (no..., bo
głupio odpowiedzieć inaczej) i ... siądzie przed TV i na tym
zakończy swoją karierę. Zupełnie inaczej zachowa się ktoś,
kto tego chce NAPRAWDĘ.
I teraz trzeba sobie odpowiedzieć szczerze na powyższe pytanie
o staw, bo jeśli tego nie potrafimy zrobić uczciwie przed samym
sobą, to lepiej zakończyć czytanie tego artykułu, a zamiast
myśleć o budowaniu w ogrodzie stawu posadzić w tym miejscu
marchewkę i cieszyć się jesienią z pięknych plonów.
* * *
Staw jest żywy i
rośnie. Po latach nabierze takiej wartości jak stuletni dąb
posadzony przez pradziadka. Dużo wcześniej stanie się
członkiem naszej rodziny. Będziemy o niego dbać i troszczyć
się jak o nasze dzieci. Będziemy się nim zajmować jak naszym
ukochanym psem lub kotem lub innym żywym stworzeniem. Gdy
będzie chorować będziemy szukać dla niego lekarza i
lekarstwa. Będziemy próbowali go leczyć w miarę naszych
możliwości i wiedzy. Dlatego musimy wiedzieć jak najwięcej o
naszym stawie.
Jeśli będziesz go traktował tylko, jako kilka ton wody wlanej
do uszczelnionej folią dziury to może się zdarzyć, że staw
się zbuntuje, pokaże co znaczy przyroda, biologia, biochemia...
Może się zacząć "psuć", może zacząć
"gnić". Mogą się dziać różne, dziwne rzeczy.
Może się stać ogromnym utrapieniem, może stać się ogromnym
kłopotem, może nawet go trzeba będzie zasypać, gdy
stwierdzisz, że już Cię staw przestał "bawić".
Mógłbym powiedzieć, że staw jest jak dziecko, jak pies, jak drzewo. Trzeba go dobrze wychować, później lekko nadzorować, czasami zaingerować, czasami skarcić. Ale nie można się nim przestać zupełnie zajmować bo zdziczeje. Jak człowiek pozostawiony sam na bezludnej wyspie, jak pies bez opieki, jak jabłoń w opuszczonym ogrodzie...
Jeżeli zrozumiałeś co znaczy być właścicielem stawu i chcesz go mieć NAPRAWDĘ zapraszam do dalszej lektury.
* * *
Tak jak stuletniego dębu posadzonego przez przodka nie można przesadzić, tak i jednodniowego stawu nie można przesunąć! Spróbujcie to sobie wyobrazić - przesuwanie dziury w ziemi o wymiarach 3 x 4 m i głębokości ok. 1m (podany przykład jest zupełnie dowolny - ma tylko unaocznić wielkość problemu):
JAK PRZESUNĄĆ DZIURĘ ???
Oczywiście jest to niemożliwe. Możliwe jest tylko jej zasypanie i wykopanie nowej. Dlatego przed wykopaniem dziury w ziemi należy przemyśleć, w którym miejscu ogrodu ma być nasz staw. Czy na środku ogrodu? Czy jak najdalej od obcych, ludzkich oczu? A może właśnie jak najbardziej na widoku, by wszyscy go mogli podziwiać? Na działce, na terenie ogródków działkowych pole manewru jest niewielkie, działki są małe, często obsadzone starymi drzewami, miejsce wykopania stawu nasuwa się samo - pewnie będzie to środek działki lub miejsce w pobliżu altany. I na nic tu się nie zdadzą mądre, podręcznikowe rady, by staw był oddalony od drzew, by był tak ustawiony, by był częściowo zacieniony - cóż można wymyśleć na 3 arowej działeczce - bardzo często mądre rady nie są warte funta kłaków! Więcej mogą myśleć nad miejscem stawu w ogrodzie właściciele świeżo powstających działek lub ogródków przydomowych. Takie tereny są najczęściej chwastowiskiem lub pobudowlanym gruzowiskiem, więc można tu próbować zastosować się do pewnych sensownych zaleceń.
Chciałbym zacząć od rady popartej własnym doświadczeniem - mój staw jest obok domu, na widoku. Nie jest to dobre rozwiązanie (mam nietypową działkę i nie mogłem nic innego zrobić). Staw jest miejscem relaksu, odpoczynku. Powinniśmy mieć przy nim prawo do intymności. Niedzielni spacerowicze nie powinni się na nas gapić! Należy staw ukryć za domem, a na działce odsunąć jak najdalej od drogi i przewidzieć w przyszłości zasłonę ze ściany np. z winogron.
Ważną sprawą jest ustawienie stawu względem drzew. Jesienią drzewa zrzucają ogromne ilości liści. Są one bardzo niebezpieczne dla stawu. Gnijące liście paskudnie wyglądają w wodzie. Ale ważniejsze jest to, że gnijące liście dostarczają wodzie ogromnej ilości składników mineralnych. A to powoduje rozwój glonów. A glony są utrapieniem wszystkich właścicieli stawów - glony są chorobą stawu! Dlatego staw powinien być jak najdalej oddalony od wszelkich drzew, nawet zbyt blisko posadzone liściaste krzewy mogą stać się na jesień przyczyną wielu późniejszych kłopotów. Regułą obowiązującą przy projektowaniu stawu powinna być jego "bezobsługowość" - trudno sobie wyobrazić, by jesienią, w zimnym wietrze i zacinającym deszczu wyławiać ze stawu pływające w wodzie liście !!! Jeżeli właściciel koniecznie chce przy stawie posadzić jakieś liściaste drzewa to niech sadzi je chociaż z "lewej strony" stawu - wiejące z zachodu wiatry będą zwiewać liście poza staw. Oczywiście "lewa strona" nic nie znaczy - należy najpierw stanąć twarzą do południa - po lewej stronie będziemy mieli wschód, po prawej zachód i wiejące stąd wiatry, przed twarzą staw i już chyba jest teraz jasne co znaczy "lewa strona" stawu ! Z "prawej strony" spróbujmy zrobić łączkę, gdzie można rozłożyć koc. Mając na uwadze te wskazówki można rozejrzeć się po swoim terenie i zastanowić się, w którym dokładnie miejscu staw ma się znaleźć, a gdzie będą drzewa, krzewy, trawnik. Na podstawie swoich własnych doświadczeń jednak wiem, że z takiego łażenia po ogrodzie i zastanawiania się gdzie co będzie niewiele wynika - trudno sobie pewne rzeczy wyobrazić wśród chwastowiska lub wśród budowlanego bałaganu, wśród stosów połamanych desek, gruzu, budowlanej szopy... Dlatego bardzo zachęcam do zrobienia sobie makiety całego ogrodu. Jeśli to ogródek przydomowy, na makiecie musi też znaleźć się dom. I dopiero wtedy można wszystko dokładnie rozplanować i setki razy zmieniać ustawienia stawu, drzew, ścieżek, altanek. Wystarczy niewielka makieta wykonana ze zwykłego, troszkę sztywniejszego papieru. Doskonale nadają się kartki do ksera formatu A4. Przy budowie makiety wystarczy, jeśli wykonamy wszystko w skali 1 cm na makiecie = 1 m w ogrodzie.
* * *
No i teraz w swoim dalszym pisaniu natrafiłem na poważny problem - ktoś zaplanuje sobie w ogrodzie oczko w wymiarach 1m x 1m i będzie je uważał za ogromne, ktoś inny wyobrazi sobie, że w jego ogrodzie dopiero prawdziwą radość sprawi mu stawik o wymiarach 10m x 7m. I jak mam teraz pisać, by moje dalsze słowa dały jak najwięcej obydwu moim czytelnikom??? Przecież każdy z nich będzie tworzył coś innego, napotka na zupełnie różne problemy natury prawnej (tak duży wykop wymaga odpowiednich pozwoleń budowlanych), na problemy techniczne, na problemy sąsiedzkie (sąsiedzi mogą sobie nie życzyć takiego ogromnego stawu obok swojej posesji), na problemy finansowe... Dlatego w dalszej części będę się starał pisać ogólnie, często posiłkując się w opisach doświadczeniami zdobytymi przy budowie swojego stawu. Sądzę, że pewne informacje ogólne będą uniwersalne dla wszystkich przyszłych właścicieli stawów i stawików ogrodowych. Oczywiście w artykule nie uda się zmieścić całej wiedzy dotyczącej stawów ogrodowych. Tematyce tej poświęconych jest kilka książek dostępnych w księgarniach. Radzę zapoznać się chociaż z dwiema dostępnymi pozycjami. Zawsze powtarzam: warto wiedzieć więcej !
Jeśli wiemy już, w którym miejscu ogrodu znajdzie się staw należy jeszcze zaplanować jego kształt - czy będzie okrągły, owalny, prostokątny, a może geometrycznie kwadratowy. I w tym momencie należy wstrzymać wszelką dalszą działalność - jeśli mamy już wizję swojego stawu należy się zastanowić czy będziemy go robić dalej sami, czy też zlecimy wykonanie stawu specjalistycznej firmie która wykona WSZYSTKO za nas. Pisząc sami nie mam wcale na myśli ręcznego, samodzielnego kopania wykopu. Chodzi mi o to, że firma wykopie dziurę, ułoży folię, umocni brzegi, posadzi rośliny i zażąda.... pieniędzy. I może nas nie obchodzić jak to wszystko zostanie zrobione w szczegółach. Decydując się na samodzielną organizację robót musimy wiedzieć znacznie więcej by nie wpaść w jakąś pułapkę, z której nie będziemy potrafili wyjść. I taką właśnie pułapką są wymiary wykopu. Ci, co planują stawik o wymiarach 1m x 1m nie natrafią tu na problem. Ci, którzy będą chcieli zbudować coś większego niż przybliżony kwadrat 4m x 4m mogą stanąć przed nieoczekiwanym problemem - tym problemem jest wymiar folii dostępnej w sprzedaży. Jest to bardzo ważne (może najważniejsze zagadnienie na etapie projektowania stawu). Folia jest dostępna w sprzedaży w postaci płacht lub w postaci wstęgi na beli. Są różne wymiary płacht i właśnie te wymiary nas ograniczają - nie zbudujemy stawu większego niż wymiar płachty!!! Nie zbudujemy także stawu szerszego niż szerokość wstęgi!!! I natychmiast odpowiadam tym, co gdzieś słyszeli, że folię można przecież kleić. Owszem, można, ale osobiście bardzo to odradzam amatorowi nie mającego żadnego doświadczenia w tej pracy. Amatorowi radzę bardzo wyraźnie: zaplanować taki staw, który można wykonać z jednej płachty folii lub z jednego kawałka wstęgi. Staw wykonany ze wstęgi może być długi (jak wstęga), niestety nie może być szeroki. Najszersze wstęgi mają 6 metrów szerokości (a może są już szersze???), więc szerokość stawu nie przekroczy 4 metrów.
Dlatego przez ostateczną decyzją o wymiarach stawu radzę zapoznać się ze szczegółową ofertą sklepów ogrodniczych, porozmawiać ze sprzedawcami, jakie wymiary folii mogą zaproponować "na już" a co mogą zamówić (i w jakiej to będzie cenie - a ceny mogą być...,ho, ho) i podjąć odpowiednią decyzję.
Jeśli ktoś chce mieć duży staw, gdzie konieczne jest klejenie ogromnych płacht folii lub długich wstęg, niech tę pracę zleci wyspecjalizowanej firmie zajmującej się takimi pracami profesjonalnie.
I ostatnie zdania w sprawie folii. Zakupu folii należy dokonać w dużym sklepie ogrodniczym. Należy zwrócić szczególną uwagę na sposób przechowywania tej folii w sklepie, czy folia nie jest uszkodzona na krawędziach i na całej powierzchni. Folia to przecież najważniejsza część stawu - nie może być uszkodzona, przez maleńką dziureczkę przez tydzień potrafi "wykapać" pół stawu!!! Należy sprzedawcy wyraźnie powiedzieć przy zakupie, że chodzi mam o "folię do oczek wodnych". Folie na wstędze bywają w kolorze czarnym i błękitnym. Błękitny kolor wygląda cudownie na beli, położony w wykopie jest bardzo sztuczny i nie pasuje do ogrodowego stawiku. Ja uważam, że znacznie lepszy jest czarny kolor folii. Folie w płachtach bywają różne, zielone, czarne, a nawet z deseniem w postaci kamieni.
Dopiero teraz możemy jeszcze raz zastanowić się nad wielkością swojego stawu. Wcześniej napisałem, że z folii o szerokości wstęgi 6 metrów uda się zbudować staw o szerokości 4 metrów. Tak jest w istocie, gdyż wykop ma przecież także głębokość. Jeśli nasz staw będzie (uproszczony przykład WYŁĄCZNIE dla zrozumienia problemu) prostym wykopem o głębokości 1 metra to właśnie na te ściany boczne wykopu rozłożą się te brakujące 2 metry folii. I nie ma znaczenia kształt dna (rysunek) - z folii o szerokości 6 metrów uda się zbudować najwyżej 4 metrowy stawik.
Głębokość 1 metra jest niezbędna, by mieć pewność, że w czasie mroźnej zimy woda nie zamarznie w stawie do samego dna - zabiło by to wszystkie hodowane przez nas ryby. Owszem, można dno stawu wyprofilować w kształcie zaokrąglonej niecki, wtedy z szerokości 6 metrów można zbudować trochę szerszy staw, gdyż mniej folii zużywa się na załamania na krawędziach półek, ale wg mnie jest to zły pomysł. Dlaczego tak uważam napiszę już za chwilę w dalszej części.
* * *
Zakładam więc, że
przyszły samodzielny budowniczy stawu już wie gdzie i jakiej
wielkości folię może kupić i na tej podstawie zaplanował
wielkość stawu. Teraz nadeszła pora pomyśleć o wykopie. I
znów nim zaczniemy ten temat konieczne jest długie
wprowadzenie. Bo kształt wykopu zależeć będzie od tego na
jaki sposób sadzenia roślin zdecyduje się właściciel stawu.
Są dwa sposoby:
- posadzić rośliny w pojemnikach - niby "doniczkach",
- posadzić rośliny w 10-20 cm warstwie grubego żwiru i
drobnych kamieni wysypanych swobodnie na folię. I bardzo ważna
sprawa - napisałem wyraźnie "żwiru" --- tak, tak,
takiego gruboziarnistego piasku. Oby komuś nie przyszło do
głowy nasypać na folię ziemię ogrodową - powstało by wtedy
gnijące bagnisko zamiast stawu. Roślinom wodnym żwir jest
potrzebny tylko jako oparcie dla ich korzeni.
Posadzenie roślin w pojemnikach jest bardzo wygodne. Umożliwia
pełną kontrolę nad roślinnością w stawie. Roślinnością,
która jest bardzo ekspansywna i bardzo szybko się rozrasta,
grożąc zarośnięciem całego stawu. Sposób ten umożliwia
nawet zmianę kompozycji brzegu stawu, prawie jak parapetu okna
obstawionego doniczkami ! Rozwiązanie to posiada wg mnie tylko
jedną wadę - w czasie długiej suszy, gdy poziom wody w stawie
znacznie opadnie, a właściciel nie chce tracić pieniędzy na
dolewanie wody i woli poczekać na deszcz, to w końcu opadający
poziom wody odsłoni krawędzie pojemników. Nie jest to ładny
widok - wystające nad powierzchnię wody krawędzie wołają:
"Proszę!, dolej wody do stawu!!!"
Posadzenie roślin swobodnie w nasypanym na folię żwirze jest oczywiście także niezłym rozwiązaniem. Po pierwsze: rośliny nawet świeżo po posadzeniu wyglądają bardzo naturalnie - czego nie można powiedzieć o pierwszym wariancie. Pojemniki przez pierwszy, drugi rok wyglądają w stawie bardzo sztucznie. Dopiero gdy rośliny się mocno rozrosną zakryją całkowicie pojemniki i nie będzie ich w ogóle widać. Ale kłopotliwe może być przywiezienie i rozsypanie kilku ton żwiru na powierzchni folii. A w pierwszym wariancie wystarcza 10-30 kg żwiru wsypanego do pojemnika!!!
I jeszcze bardzo ważna sprawa: w ogóle nie wyobrażam sobie szukania dziury w folii gdy jest ona zasypana grubą warstwą żwiru i rosnącymi w nim roślinami!!! A nikt nie zagwarantuje, że jakaś nornica, (mysz, kret, szczur) nie wykopie pod folią korytarza i nie spróbuje ząbkami lub pazurami co to takiego ta folia - miałem do tej pory jeden taki przypadek "mysiego" pogryzienia folii - jest to bardzo denerwujące i prawie nie wykrywalne, gdyż te dziury są bardzo niewielkie, i nie do znalezienia. Tylko przypadek spowodował, że udało mi się je znaleźć. Dziury te powodują powolne, denerwujące, nieustanne opadanie poziomu wody i konieczność jej dolewania. I nigdy się nie wie czy opadanie poziomu wody jest spowodowane jej parowaniem w upalne lato czy też dziureczką w folii. I sądzę, że nawet kupienie najgrubszej folii 1 milimetrowej (którą się bardzo trudno układa) nie jest zabezpieczeniem przed bardzo silnymi zębami gryzoni. Ktoś może w tym momencie stwierdzić, że robienie stawu z folii jest w takim razie całkowicie bez sensu i lepiej od razu brać się za "porządny" beton. Cóż, beton oprócz niewątpliwej zalety "myszoodporności", ma tyle wad, że jednak uważam, że folia jest lepszym rozwiązaniem. No, ale odbiegłem od tematu kształtu dna i sposobów sadzenia roślin. Posadzenie roślin w sposób zupełnie swobodny spowoduje ich niepohamowany rozrost. Należy mieć na uwadze, że rośliny wodne są okropnymi chwastami, czyli szybko rosną, wypuszczają na boki liczne odrosty lub kłącza. Mogą szybko (2-3 lata) zarosnąć całe brzegi gęstymi szuwarami - to nie będzie ładnie wyglądać, a coroczne robienie generalnych wycinek szalejącej roślinności może być bardzo uciążliwe!!! Posadzenie roślin w pojemnikach jest znacznie wygodniejsze. Ja w swoim stawie zdecydowałem się na pierwszy wariant - posadziłem rośliny w pojemnikach. I dlatego dno mojego stawu ma kształt tarasowych półek. Na półkach o szerokości minimum 50 cm mogą swobodnie stać pojemniki z roślinami. Po takich półkach można swobodnie wchodzić do stawu, gdy trzeba w nim wykonać jakieś prace. Półka, na której będą stać pojemniki powinna być ok. 15-20 cm głębsza (licząc od poziomu gruntu) niż wynosić będzie wysokość pojemnika. Najniższa półka powinna znaleźć się na głębokości ok. 100 cm.
I znów dygresja, bo poruszyłem bardzo ważny problem pojemników. Już teraz trzeba się zastanowić nad wyborem pojemników do swojego stawu, gdyż wg ich wysokości trzeba będzie zaplanować kształt wykopu. Jako pojemniki polecam gorąco 20 litrowe, plastikowe, czarne, budowlane wiadra. Do kupienia w każdym dużym sklepie typu "remontujemy mieszkanie" lub w tzw. hurtowni budowlanej. Używam takich wiader u siebie i jestem z nich bardzo zadowolony. Należy tylko usunąć metalowy uchwyt, nie jest do niczego potrzebny, a na pewno kiedyś zacznie rdzewieć. Wiadro ma wysokość ok. 30 cm więc głębokość wykopu pod pierwszą półkę powinna wynosić ok. 45 - 50 cm. Moje pojemniki, gdy planowałem swój staw, wykonane były z odpowiednio przyciętych beczek na chemikalia i dlatego moje półki miały głębokość około 40 cm poniżej poziomu gruntu. Teraz, gdy nowe rośliny sadzę w tych wiadrach mam kłopot, gdyż są one za wysokie w stosunku do głębokości wykopu i gdy poziom wody w lecie za bardzo opada to właśnie krawędzie tych wiader wołają do mnie: "Dolej wody do stawu". Jak widać na moim przykładzie nawet zmiana standardu pojemników może czasami być kłopotliwa lub wręcz niemożliwa. Dlatego namawiam do dokładnego rozejrzenia się po sklepach i wybrania dla siebie już na stałe typu pojemnika do sadzenia swoich roślin.
Teraz kiedy już dokładnie wiesz, jaką metodą będziesz sadził rośliny w swoim stawie i jeśli wybrałeś wariant "w pojemnikach" i masz już rozeznanie jakie kupisz pojemniki to czas zabrać się za projekt wykopu. Jeśli będą to tarasy musisz je sobie dokładnie narysować i dokładnie wyliczyć długość wszystkich krawędzi. Należy w tych planach uwzględnić po ok. 10 cm dodatkowego pasma folii wystającego ponad poziom gruntu. Zapasu tego nie należy obcinać. Trzeba go zawinąć i zostawić zakopany w ziemi - miałem bardzo dużo kłopotów, gdy w rok od daty powstania mojego stawu okazało się, że poziom gruntu wokół jego brzegów bardzo znacznie się podniósł i gleba zaczęła mi się po prostu wsypywać do stawu!!! Spowodowane to było bujnym rozwojem nadbrzeżnej roślinności. A przecież rozrastały się nie tylko rośliny - rozrastały się także korzenie tych roślin i to one spowodowały tak znaczną zmianę poziomu gruntu, po prostu wypchały go w górę!!!
Proszę zobaczyć na dwóch rysunkach przykłady wykonania brzegów stawu w wariancie "pojemnikowym" i w wariancie tradycyjnym - posadzenia roślin w żwirze. W obu przypadkach plan brzegu jest prawidłowy. Folia na brzegu stawu jest poprowadzona pionowo w górę tworząc tzw przegrodę kapilarną dla wody - po prostu staw i woda w stawie są całkowicie odcięte od humusu w ogrodzie. Utrzymanie folii w pozycji pionowej w pierwszym wariancie umożliwiają polne otoczaki ułożone wzdłuż całej długości brzegu. Im więcej tych otoczaków, tym ładniej wyglądają brzegi. Można też folię obsypać grubym żwirem, jak w wariancie drugim. "Wykonanie" pokazuje wystający nadmiar folii już na etapie budowy stawu. Ten zapas jest bardzo cenny - nie wolno go obcinać. Należy zwinąć i zakopać w ziemi jak pokazano na rysunku "Zakończenie". Po roku, gdy wszystko nabierze już swoich ostatecznych kształtów, ustali się poziom wody w stawie, ustabilizuje się poziom brzegów (podniesie się do góry), należy pomyśleć o ostatecznym zakończeniu budowy brzegów. Można folię wykopać i ją obciąć 7-10 cm powyżej powierzchni gruntu (ten pasek zniknie zarośnięty nadbrzeżną trawą, można ją zostawić zakopaną, a można także troszeczkę poszerzyć staw wykorzystując ten zapas i stworzyć np. dodatkową płyciutką półkę, jak na przykładzie w pierwszym wariancie, wypełnioną drobnymi otoczakami lub żwirem, w którym można posadzić jakieś drobne rośliny wodne. To już zależy od pomysłu i inwencji właściciela.
* * *
I kiedy już wszystko sobie dokładnie narysujesz i rozliczysz i szerokość folii zgodzi się z planami wykopu, to na koniec zrób cały plan od nowa, tak, by wszystkie "poziome" wymiary stawu zmniejszyć o powiedzmy 5 cm - tak by zyskać na szerokości folii ok. 10% zapasu ( nie więcej jednak niż 50 cm). Po co ? A no po to, by mieć pewność, że jeśli fachowcowi od koparki drgnie ręka i zrobi wykop o np. 20 cm za szeroki (lub / i za długi, lub / i za głęboki) w pewnym miejscu, to nie będzie to dla Ciebie tragedia - masz w zapasie 50 cm folii na błędy operatora maszyny. Bo jeśli myślisz, że wykopiesz tę dziurę szpadlem... to raczej się mylisz. Ale znam ludzi co to zrobili sami, własnymi rękoma, kopali przez miesiąc i wykopali wykop dokładnie co do "jednego" centymetra wg swoich planów. Ale ja nie polecam tego sposobu. Dziś można znaleźć firmę wyposażoną w miniaturowe koparki, które nawet w zagospodarowanym ogródku działkowym nie zrobią wiele szkody. Warto zapłacić trochę pieniędzy i mieć wykop zrobiony za 1-2 godziny.
No i tak narodził się plan wykonania stawu. Wiesz jaką możesz kupić folię, wiesz w jaki sposób posadzisz rośliny. Jeśli wybierzesz wariant "w pojemnikach", to także wiesz jakie kupisz pojemniki. Masz wykonany projekt stawu, więc nic nie stoi na przeszkodzie by wykonać wykop. Jeśli to będzie niewielki stawik może rzeczywiście zrobić to samemu, w kilka popołudni, traktując to jako aktywny wypoczynek. Ale jeśli wykop ma być większy musisz znaleźć firmę z koparką i zastanowić się od razu co zrobić z ziemio-gliną wybraną z tego wykopu. Można ją rozsypać po ogrodzie lub zlecić wywóz. Wtedy potrzebna będzie wywrotka, kierowca, trochę to będzie kosztować pieniędzy - może warto wykorzystując wiosnę lub jesień całą tę wybraną ziemię rozgarnąć na całym terenie ogrodu lub wyrównać jakieś obniżenie terenu. W każdym razie bądź przygotowany, że Twój ogród będzie wyglądał strasznie po odjeździe koparki. I chyba nie ma na to rady... Patrząc na moje zdjęcie musisz mi przyznać rację.
* * *
A więc masz już wykonany wykop, kupioną folię, kupione kilka pojemników. Wydaje Ci się, że wszystko gotowe i tylko rozłożyć folię i wlać wodę... Nie, jest jeszcze jedna, ostatnia już czynność. Popatrz na swój wykop. Cały wykop jest nierówny, półki są nierówne, gdzieś jest wybrane czerpakiem za dużo ziemi, gdzieś znów za mało, trzeba to jednak wszystko wyrównać szpadlem. I gdy to będziesz robił zauważysz, że w Twoim wykopie aż roi się od różnych kamieni, a wiele z nich ma ostre jak brzytwa krawędzie. Możesz także w płytszych warstwach humusu natrafić na jakieś druty, patyki, szkło. Wszystko to stanowi śmiertelne zagrożenie dla Twojej folii - te kamienie i śmieci mogą w Twojej folii zrobić wiele dziur - do tego absolutnie nie można dopuścić!!!
Wszystkie przeczytane przeze mnie książki radzą na tym etapie budowy stawu wysypanie jego dna 10 -15 cm warstwą piasku. Ja się z tą radą całkowicie nie zgadzam! Proponuję wyłożyć całe dno stawu pojedynczą warstwą wełny mineralnej - takiej, jaką się stosuje do ocieplania dachów. Ja stosowałem u siebie wełnę w arkuszach. Taką wełnę kupuje się w opakowaniach zawierających 10 arkuszy o wymiarach 100 cm (długość) x 50 cm (szerokość) x 5 cm (grubość). Jedno opakowanie wystarcza na pokrycie 5 m2 dna. Arkusze można łatwo przycinać ostrym nożem na dowolny wymiar. Można arkusze układać poziomo, pod skosem, a nawet pionowo, chroniąc w ten sposób folię w każdym, dowolnym miejscu. Praca jest lekka, przyjemna i nie wymaga żadnej siły. Wyobraź sobie ile trzeba by piasku przywieźć, wysypać gdzieś w pobliżu wykopu i wrzucić potem do wykopu by pokryć go równą, zabezpieczającą warstwą. A co ze ścianami mocno skośnymi lub pionowymi - jak na nich miałby się trzymać ten piasek? Dlatego uważam, że mój pomysł jest rewelacyjny. Jest to proste i szybkie zabezpieczenie folii przed uszkodzeniem. Wełna mineralna nie gnije, nie pleśnieje. Układałem ją wprost na glebie lub glinie. Po dwóch latach od powstania mojego stawu, przy okazji różnych prac przy stawie, przeglądałem stan wełny pod folią - wygląda jakby była położona pod folię wczoraj !!!
Należy policzyć jaka jest powierzchnia wykopu, aby kupić odpowiednią ilość wełny. Należy uwzględnić półki poziome i ściany boczne wykopu. I nie trzeba wcale mierzyć wymiarów każdej ściany lub półki - wystarczy w tym celu zmierzyć długość, szerokość i głębokość wykopu. Powierzchnia całkowita potrzebnej wełny będzie wynosić:
P = 2 x ( (dług. + szer.) x głęb. ) + dług. x szer.
Przykładowo wykop ma głębokość 1,20 w najgłębszym miejscu, długość 5,0 m i szerokość 4,0 więc obliczenia będą wyglądały następująco:
P = 2 x (( 5 + 4 ) x 1,2 ) + 5 x 4 =
2 x (9 x 1,2) + 20 = 41,6 m2.
W paczce jest 5 m2
wełny - wystarczy nam dla tego przykładu 8 paczek wełny gdyż
powierzchnia wyliczana w ten uproszczony sposób jest większa
niż rzeczywista powierzchnia ścian wykopu.
Po wyłożeniu całej powierzchni wykopu wełną można
przystąpić do rozkładania folii.
* * *
Do rozłożenia folii
potrzebne będą dwie osoby. Obecność drugiej osoby będzie
niezbędna przez ok. 15-30 minut. Potem czeka Cię wiele pracy,
ale wystarczy do tego jedna osoba.
Należy wybrać ciepły, BEZWIETRZNY dzień. Jest to bardzo
istotne, gdyż pracować będziemy z ogromnym arkuszem cienkiej
folii , którą wiatr by nam szarpał, podnosił , zawijał....
po prostu uniemożliwił by pracę, a mógłby folię jeszcze
uszkodzić! Przed rozpoczęciem pracy należy folię odpowiednio
ułożyć, w specjalny sposób, tak, by potem dosłownie za 5
minut wykonać całą pracę rozłożenia folii. Nie należy tego
bagatelizować - jeżeli zaprojektowałeś duży staw to
kupiłeś także ogromną folię. Ta folia była jakoś złożona
do transportu, teraz ją trzeba rozłożyć na jakimś
bezpiecznym terenie (najlepiej łąka lub trawnik), na którym
nie będzie żadnych przedmiotów mogących ją uszkodzić. Po
całkowitym rozłożeniu folii zobaczymy jaka jest ogromna - moja
miała wymiary 8 m x 6 m. Wkładanie takiej folii bez
przygotowania może stać się przyczyną jej uszkodzenia.
Dlatego po jej całkowitym rozłożeniu na całą powierzchnię
należy ją w dwie osoby złożyć w sposób pokazany na rysunku.
Strzałki pokazują sposób rozciągania tak złożonej folii w wykopie. Złożoną w ten sposób folię należy przenieść ostrożnie nad wykop i ułożyć jak na rysunku.
Następnie ująć na naroża folii i bardzo ostrożnie rozciągnąć ją w jednym kierunku. Warto na środku folii ułożyć jakieś polne otoczaki by przytrzymały folię w czasie jej rozciągania. Uwaga!!!, nie używać do tego celu cegieł. Cegły mają ostre krawędzie i na pewno uszkodzą folię.
Następnie należy rozciągnąć drugą połowę folii.
I na tym konieczna obecność drugiej osoby się kończy. Resztę pracy możesz wykonać już sam. To będzie trudny, żmudny i niewdzięczny etap. Ja miałem z nim największe kłopoty. Chodzi o ułożenie folii na rogach stawu (jeśli wykonałeś wykop geometryczny) lub o jej równomierne rozłożenie na obwodzie (jeśli zaplanowałeś wykop owalny). Już wyjaśniam dokładniej o co chodzi z tym układaniem folii - spróbuj włożyć rozłożoną na płasko stronę z gazety do pudełka po butach, tak , jakby to była folia i wykop pod staw. Widzisz co się dzieje - folii jest "za dużo" w rogach pudełka, tworzą się fałdy, które trzeba jak najrówniej rozłożyć, tak aby stały się one jak najbardziej płaskie. Tak naprawdę jest to chyba w ogóle nie możliwe, ale trzeba się starać, by zrobić to jak najstaranniej. gdyż potem niechlujnie rozłożone fałdy, mogą nam szpecić brzegi stawu. Oczywiście ułożone nawet prawidłowo fałdy będą teraz trochę sterczeć, woda je potem dociśnie. Jeśli uznasz po dwóch godzinach pracy, że nic lepszego nie jesteś w stanie zrobić możesz przystąpić do nalewania wody do swojego stawu. I postaraj się aby w tym czasie nie zabrać wody całemu miastu - nalewaj wodę spokojnie, może to trwać kilka godzin. I bardzo istotna uwaga - jeśli budujesz staw w ogrodzie przydomowym koniecznie zapisz początkowe wskazania wodomierza. Po zakończeniu napełniania stawu znów powtórnie zapisz wskazania wodomierza. Odejmij te liczby od siebie - obliczysz jaką pojemność ma Twój staw (woda zużyta w tym czasie przez domowników nie wpłynie na poprawność obliczeń - ileż w końcu wody można zużyć w gospodarstwie domowym przez np. 10 godzin, gdy Ty będziesz wlewał np. 9000 litrów wody do stawu).
Jest to bardzo ważne aby znać pojemność stawu (z dokładnością do 500 litrów), dla takiej wielkości będziesz kiedyś kupował filtr do oczyszczania wody (no, nie koniecznie, ale to osobny temat), lub będziesz wlewał jakiś specyfik by pozbyć się glonów. To po prostu trzeba wiedzieć. Jeśli stawiasz staw na ogrodach działkowych spróbuj pożyczyć wodomierz od jakiegoś znajomego hydraulika, a najlepiej poszukaj jakiegoś warsztatu i poproś o taką usługę by pożyczony wodomierz zamontować na Twoim wężu od wody. Koniecznie musisz znać objętość wody w swoim stawie.
A gdy woda będzie się lała do STAWU, pomyśl jaki on będzie kiedyś piękny...Wszystko teraz zależy od Ciebie..., bo właśnie teraz się rodzi Twój staw!
* * *
I na koniec przypominam - nie obcinaj przez rok folii na brzegach. Zakop ją w ziemi, może się ten zapas do czegoś jeszcze przydać. Jeśli ją kiedyś obetniesz to nie wyrzucaj tych ścinków, mogą Ci się przydać, gdyby kiedyś zrobiła Ci się dziura w folii - te ścinki posłużą za łatki.
======================================================================
Autor jest projektantem, twórcą i właścicielem niewielkiego ogrodowego stawu. Staw powstał w jego przydomowym ogrodzie 1 VIII 1998 roku. Przez okres istnienia stawu autor zebrał bardzo wiele osobistych doświadczeń związanych z budową, problemami i radościami dostarczanymi przez jego staw. Autor prowadzi największą w polskim internecie prywatną witrynę o nazwie |
======================================================================
Wszystkie zdjęcia jakie dołączyłem do artykułu były dużego formatu, tak, by dobrze nadawały się do druku - tutaj zamieszczam ich miniaturki rozwijane w duży format, gdyż tak na www jest lepiej oglądać zdjęcia i czytać tekst.
No i cóż, szkoda mi bardzo, że mój artykuł nie przypadł redakcji do gustu... Trudno, mam nadzieję, że Tobie się podobał i wiele się z niego nauczyłe(a)ś!
A najlepiej, to przeczytaj wszystko co jest w mojej witrynie poświęcone mojemu stawowi - może unikniesz wielu błędów u siebie...